Byli prześladowani, torturowani, więzieni i zabijani za to, że walczyli o wolną Polskę z komunistycznym reżimem. Władze PRL-u żołnierzy powojennego podziemia nazywały bandytami i zdrajcami, a ich ciała grzebano w zbiorowych anonimowych mogiłach. Dziś oddajemy im hołd. W Narodowym Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych.
1 marca 1951 r. od godziny 20.00 w więzieniu na warszawskim Mokotowie zostało kolejno rozstrzelanych strzałem w tył głowy siedmiu członków niepodległościowego IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość” na czele z ppłk. Łukaszem Cieplińskim. – Stanowili oni kierownictwo ostatniej ogólnopolskiej konspiracji kontynuującej dzieło Armii Krajowej – tłumaczy Dariusz Siwek, historyk najnowszych dziejów Polski.
To wydarzenie upamiętnia obchodzony od trzech lat Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. – Staramy się pamiętać o tych, którzy ginęli z rąk komunistycznych oprawców w najtrudniejszych powojennych latach, kiedy zakończona wojna nie przyniosła upragnionej wolności – mówił prezydent Bronisław Komorowski w przeddzień święta podczas spotkania w Belwederze z rodzinami pomordowanych.
Dzień Żołnierzy Wyklętych ma też uświadamiać rolę, jaką odegrali członkowie powojennego podziemia. Kiedy tereny Polski pod koniec II wojny znalazły się pod sowiecką okupacją, uznali oni, że walka o niepodległość kraju jeszcze się nie skończyła i podjęli opór przeciwko komunistycznemu reżimowi. Do największych podziemnych organizacji należało Zrzeszenie WiN wywodzące się z Armii Krajowej oraz Narodowe Zjednoczenie Wojskowe.
Jak tłumaczy historyk, nikt z partyzantów nie zakładał wyzwolenia Polski w powstaniu. – Walkę prowadzono, by przetrwać i doczekać zmian politycznych – wyjaśnia. Liczono, że przyniosą je wybory parlamentarne, które jednak w 1947 r. zostały sfałszowane przez komunistów.
Partyzanci eliminowali funkcjonariuszy i konfidentów aparatu bezpieczeństwa, likwidowali posterunki milicji, walczyli z bandytyzmem. – To bohaterowie wolnej Polski, którzy za walkę o nią byli więzieni, torturowani, zabijani i grzebani w anonimowych grobach – mówił w Belwederze minister Maciej Klimczak, podsekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta.
Do najsłynniejszych Żołnierzy Wyklętych należał m.in. mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, dowódca 5 Wileńskiej Brygady, kpt. Stanisław Sojczyński „Warszyc”, twórca łódzkiego Konspiracyjnego Wojska Polskiego czy mjr Hieronim Dekutowski „Zapora”, dowódca Zrzeszenia WiN.
W podziemiu w 1945 r. działało ponad 200 tys. ludzi, a kolejnych kilkaset tysięcy zapewniało im aprowizację, wywiad, schronienie i łączność. Po ogłoszonej w tym samym roku przez władze amnestii ujawniło się ok. 50 tys. żołnierzy. – Komunistom wiedza zebrana w trakcie przesłuchań zgłaszających się osób posłużyła do późniejszych represji wobec ujawnionych i dotarcia do żołnierzy prowadzących walkę – tłumaczy Dariusz Siwek.
Końcem masowego oporu była kolejna amnestia z 1947 r. Dla wielu żołnierzy kontynuowanie walki zbrojnej po sfałszowanych wyborach straciło sens i z amnestii skorzystało ponad 70 tys. z nich. W podziemiu zostały niewielkie grupy, które były konsekwentnie rozbijane. Ostatni „leśny” żołnierz WiN sierż. Józef Franczak „Lalek” zginął w 1963 r. w walce na Lubelszczyźnie.
Władze bezwzględnie tropiły żołnierzy, pacyfikując wspierające ich wsie, organizując obławy, a schwytanych poddawano brutalnym przesłuchaniom i skazywano na wieloletnie więzienie lub karę śmierci.
Według szacunków Instytutu Pamięci Narodowej w latach 1944–1956 wskutek terroru komunistycznego w Polsce zginęło około pięćdziesięciu tysięcy osób – straconych na mocy wyroków sądowych, zamordowanych i zmarłych w siedzibach Urzędów Bezpieczeństwa i Informacji Wojskowej, więzieniach i obozach, zabitych w walce lub w trakcie działań pacyfikacyjnych.
Przeciwników komunistycznej władzy nie tylko prześladowano i mordowano. Władze starały się też przedstawić ich jako bandytów, oskarżając o zdradę kraju, szpiegostwo i mordowanie ludności cywilnej. Skazano ich też na zapomnienie. Dlatego zamordowanych w sfingowanych procesach żołnierzy grzebano w anonimowych zbiorowych mogiłach.
Dziś są one odnajdywane, a szczątki pomordowanych ekshumowane i identyfikowane. Na warszawskich wojskowych Powązkach, gdzie chowano więźniów aresztu na Mokotowie, IPN wydobył szczątki ok. 200 ofiar terroru komunistycznego, z których zidentyfikowano 28 osób. – Dzięki tym pracom powraca pamięć o powojennych bohaterach – mówił na spotkaniu z prezydentem Leszek Kita, syn ppłk. Aleksandra Kity, dyrektora Oficerskiej Szkoły Samochodowej w Pile, skazanego i rozstrzelanego pod fałszywym zarzutem udziału w spisku w wojsku.
autor zdjęć: www.zolnierzewykleci.pl, Narodowe Archiwum Cyfrowe
komentarze