Polscy i norwescy komandosi desantowali się na linach z norweskich śmigłowców Bell 412 na pokład „wrogiej jednostki pływającej”, w którą wcielił się wycofany ze służby ORP „Kopernik”. To kolejny element ćwiczeń podczas międzynarodowych manewrów „Cobra 13”, które odbywają się w Polsce.
Jednostki specjalne, takie jak polska Formoza czy norweska Marinejegerkommandoen, są przygotowywane przede wszystkim do tzw. taktyki niebieskiej, czyli do akcji na wodzie i pod jej powierzchnią. Ale operatorzy tych formacji muszą być gotowi również do zadań na lądzie i w powietrzu. Jednym z najtrudniejszych jest desant ze śmigłowców na jednostkę pływającą.
W czwartek Polscy i norwescy operatorzy musieli jak najszybciej i jak najbezpieczniej opuścić śmigłowce, następnie opanować pokład okrętu, likwidując cele rozlokowane po całym obiekcie. Podobnie jak podczas szkolenia na morzu, gdy komandosi morscy zdobywali ORP „Zbyszko”. Także w tym wypadku powietrzny desant, a później akcja opanowywania okrętu, nie trwały więcej niż kilka minut.
To trudne zadanie, zarówno dla załóg śmigłowców, jak i operatorów – podkreśla kpt. mar. Tomasz Królik, nieetatowy rzecznik prasowy Formozy. – Piloci muszą uważać na wszelkie przeszkody, które mogą poderwać się przy wietrze i ustawić maszynę, tak aby komandosi byli w stanie wykonać desant. Operatorzy muszą opuścić pokład śmigłowca szybko i bezpiecznie. Na okręcie muszą się starać być jak najkrócej narażonymi na potencjalne oddziaływanie przeciwnika – tłumaczy.
W ćwiczeniach „Cobra 13” bierze udział ponad dwa tysiące żołnierzy, m.in. z Norwegii, Finlandii, USA, Węgier i Wielkiej Brytanii. Gospodarzami manewrów są cztery państwa: Litwa, Czechy, Słowacja i Polska. Specjalsi przyjadą na poligony w Żaganiu, Drawsku i Zatoce Gdańskiej. Z Polski w ćwiczeniach uczestniczą zespoły złożone z żołnierzy z Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca oraz Formozy. Lotniczy zespół bojowy utworzy 7 Eskadra Działań Specjalnych. Komandosi z Agatu będą odpowiadać za ochronę i obronę stanowiska dowodzenia, a żołnierze z jednostki „Nil” – za zapewnienie systemu dowodzenia oraz wsparcie informacyjne. Scenariusz manewrów zakłada, że wojska sojusznicze rozpoczną operację stabilizacyjną w fikcyjnym państwie Freedonia, w którym doszło do konfliktu na tle etnicznym. Jeśli oficerowie z DWS przejdą test pozytywnie, to po raz pierwszy w historii Sił Zbrojnych RP dowództwo tak wysokiego szczebla będzie pełnić dyżur w Siłach Odpowiedzi NATO. Polska dołączy tym samym do elitarnego grona sześciu państw, które mają takie uprawnienia (Stany Zjednoczone, Wielka Brytania, Francja, Hiszpania, Włochy i Turcja). – Dowództwo Wojsk Specjalnych od kilku lat realizuje proces przygotowań zmierzających do osiągnięcia przez Polskę statusu „państwa ramowego”. Przygotowania te zostaną zakończone w tym miesiącu ćwiczeniami „Cobra 13” – mówi gen. Piotr Patalong, dowódca Wojsk Specjalnych. |
autor zdjęć: Krzysztof Wilewski
komentarze