Brał udział w kampanii wrześniowej i walczył w powstaniu warszawskim. Podczas służby nigdy nie rozstawał się z aparatem fotograficznym.
Generał Stefan Bałuk (pseudonimy „Starba”, „Michał Bałucki”, „Kubuś”, „Michał Zawistowski”) 15 stycznia 2014 roku obchodził setną rocznicę swoich urodzin. Razem z nim świętowali mieszkańcy stolicy, między innymi na budynku jednego z warszawskich hoteli wyświetlano życzenia dla jubilata. Dwa tygodnie później zmarł. Pozostawił po sobie wspomnienia, książki i mnóstwo fotografii. Wojenna działalność Stefana Bałuka nierozerwalnie była bowiem związana z fotografowaniem. W swoich pracach uwiecznił życie w okupowanej Warszawie oraz dzieje walczącej stolicy.
Gdy wybuchła II wojna światowa, studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim. Zgłosił się do 9 Batalionu Pancernego w Lublinie. Kiedy ruszał na wojnę, zabrał ze sobą swój pierwszy aparat fotograficzny, niewielki model Kodak Retina II z wysuwanym mieszkiem, którym dokumentował pierwsze miesiące okupacji. Tak było we Lwowie, gdzie uwiecznił między innymi zbombardowane przez niemieckie samoloty budynki: dworzec kolejowy, fabryki i kościoły.
Podczas próby przedostania się na Węgry został aresztowany przez Sowietów, ale uciekł z niewoli i pod koniec 1939 roku dotarł do Francji. Zasilił szeregi formowanej tam 10 Brygady Kawalerii Pancernej, a później 10 Pułku Strzelców Konnych. Trzy lata później, kiedy był już w Wielkiej Brytanii, postanowił wrócić do okupowanej Polski. Przeszedł szkolenie wywiadowczo-dywersyjne cichociemnych w szkole wywiadu w Glasgow i otrzymał stopień podporucznika. „Selekcja była surowa. Najważniejsze były warunki psychofizyczne kandydata. Ale o tym, że znalazłem się w tej formacji, zadecydowało moje hobby, czyli fotografia”, wspominał Stefan Bałuk w jednym z wywiadów radiowych.
Nocą z 9 na 10 kwietnia 1944 roku został zrzucony ze spadochronem na teren Polski. „Lądowałem z pełnym wyposażeniem. Fotografia była moją specjalizacją jako cichociemnego, więc przy sobie miałem całe laboratorium fotograficzne”, opowiadał dalej generał. W okupowanej stolicy działał w konspiracji. W Wydziale Legalizacji Komendy Głównej Armii Krajowej zajmował się między innymi fałszowaniem dokumentów. W swoim mieszkaniu przy ul. Chłodnej 20 miał natomiast konspiracyjne laboratorium fotograficzne. Stefan Bałuk wspominał kiedyś, że za pomocą mikroskopu sprzężonego z aparatem fotograficznym mógł pomniejszyć meldunek formatu A4 do kilkumilimetrowej kropki.
Zainteresowania fotograficzne „Starby” skupiały się na warunkach, w jakich żyli warszawiacy pod okupacją niemiecką. Do celów wojskowych, wywiadowczych przygotowywał natomiast zdjęcia ważniejszych obiektów militarnych w stolicy. Podając się za niemieckiego reportera, fotografował wszystkie bunkry i umocnienia okupanta. „Chodziłem po Warszawie ubrany w jasny, elegancki garnitur. Przez ramię przerzucony miałem aparat Leica. […] Za każde zdjęcie groziła kulka w łeb”, opowiadał.
W czasie powstania warszawskiego walczył w plutonie „Agaton” batalionu „Pięść”, a później w oddziale osłonowym Komendy Głównej AK. Dzięki niemu udało się nawiązać łączność między odciętymi od siebie rejonami walk. Poruszając się kanałami, przekazywał też meldunki dowódcy Grupy „Północ” pułkownika Karola Ziemskiego do generała Tadeusza Bora-Komorowskiego. Za ten czyn został odznaczony orderem Virtuti Militari V klasy. W czasie powstania cały czas robił też zdjęcia. W sumie wykonał wówczas około 2,5 tys. fotografii. Niestety większość z nich została zniszczona.
Po upadku powstania był internowany w oflagu Gross-Born, skąd uciekł w styczniu 1945 roku i wrócił do Warszawy. Działał w antykomunistycznym ruchu oporu. Został aresztowany przez siły bezpieczeństwa i za służbę w AK skazany na dwa lata więzienia. W 1947 roku, po ogłoszonej amnestii, opuścił areszt. Przez kilka lat pracował jako taksówkarz, a od 1952 roku dla Centralnej Agencji Fotograficznej.
autor zdjęć: NAC
