Podczas kampanii normandzkiej 1 Dywizja Pancerna dowodzona przez gen. bryg. Stanisława Maczka wsławiła się walkami stoczonymi w sierpniu 1944 roku o wzgórze 262 „Maczuga” oraz Chambois. „Żaden oddział napotkany od momentu inwazji nie walczył tak dobrze jak Polacy”, miał stwierdzić dowódca jednego z niemieckich batalionów.
W czasie działań w Normandii polska 1 Dywizja Pancerna miała strukturę organizacyjną, która po licznych reorganizacjach, zapoczątkowanych we wrześniu 1943 roku, była dostosowana do ówcześnie obowiązującego brytyjskiego modelu organizacyjnego dywizji pancernej. Zasadniczy potencjał dywizji stanowiły dwie brygady – pancerna i piechoty. 10 Brygada Kawalerii Pancernej składała się z trzech pułków pancernych – 1 Pułku Pancernego, 2 Pułku Pancernego i 24 Pułku Ułanów oraz z 10 Pułku Dragonów stanowiącego w rzeczywistości batalion zmotoryzowany. Podstawowym uzbrojeniem pułków pancernych były czołgi Sherman. 10 Pułk Dragonów był zaś wyposażony w półgąsienicowe transportery opancerzone Half-Track oraz gąsienicowe transportery opancerzone Carrier. Dowódcą brygady był pułkownik dyplomowany Tadeusz Majewski, a jego zastępcą pułkownik dyplomowany Franciszek Skibiński.
Brygada piechoty 1 Dywizji Pancernej – 3 Brygada Strzelców, którą dowodził pułkownik Marian Wieroński (jego zastępcą był podpułkownik dyplomowany Władysław Dec) – składała się z trzech batalionów piechoty noszących nazwę batalionów strzelców: batalionu strzelców podhalańskich, 8 batalionu strzelców i 9 batalionu strzelców, oraz z samodzielnego szwadronu ciężkich karabinów maszynowych jako oddziału ciężkiej broni wsparcia piechoty.
Wsparcie ogniowe zapewniała artyleria dywizyjna dowodzona przez pułkownika dyplomowanego Bronisława Noela, składająca się z 1 Pułku Artylerii Motorowej dysponującego 24 działami samobieżnymi 25-funtowymi typu Sexton, 2 Pułku Artylerii Motorowej wyposażonego w 24 armatohaubice 25-funtowe o trakcji ciągnionej, 1 Pułku Artylerii Przeciwpancernej składającego się z czterech dywizjonów, w tym dwóch uzbrojonych w samobieżne działa przeciwpancerne oraz 1 Pułku Artylerii Przeciwlotniczej uzbrojonego w 54 działa przeciwlotnicze. Wśród jednostek dywizyjnych wymienić należy przede wszystkim 10 Pułk Strzelców Konnych, najstarszy oprócz 24 Pułku Ułanów oddział dywizji, który od października 1943 roku był pancernym pułkiem rozpoznawczym dywizji. Był on zorganizowany jak pułk pancerny. Jego podstawowym uzbrojeniem nie były czołgi Sherman, lecz brytyjskie czołgi szybkie Cromwell.
Wsparcie inżynieryjne zapewniały oddziały saperów dowodzone przez podpułkownika Jana Dorantta – 10 i 11 kompania saperów, 11 kompania parkowa saperów oraz dywizyjny pluton mostowy.
Do oddziałów wsparcia dowodzenia należały: dywizyjny szwadron sztabowy, szwadron sztabowy 10 Brygady Kawalerii Pancernej, kompania sztabowa 3 Brygady Strzelców oraz oddziały łączności dowodzone przez podpułkownika Jana Grajkowskiego: szwadron dowodzenia łączności oraz 1, 2, 3 i 10 szwadron łączności.
Pozostałe oddziały dywizji tworzyły służby tyłowe. W ramach służb dywizji funkcjonowały oddziały zaopatrywania, warsztatowe i sanitarne, dywizyjny park materiałowy oraz szwadron regulacji ruchu. W oddziałach zaopatrywania występowała dywizyjna kompania zaopatrywania, kompania zaopatrywania brygady pancernej, kompania zaopatrywania brygady strzelców oraz kompania przewozowa piechoty. Na oddziały warsztatowe składała się kompania warsztatowa brygady pancernej oraz kompania warsztatowa brygady strzelców. Oddziały sanitarne to 10 lekka kompania sanitarna, 11 kompania sanitarna, Polowa Stacja Opatrunkowa oraz pluton higieny polowej.
Wśród elementów uzupełnień dywizji wymienić należy szwadron czołgów zapasowych znajdujący się na stałe przy dywizji oraz Obóz Uzupełnień, który na początku sierpnia 1944 roku pozostał na Wyspach Brytyjskich.
Polska 1 Dywizja Pancerna 17 sierpnia 1944 roku przystąpiła do działań, które w historiografii określane są mianem zamykania „kotła Trun”. Ze strony państw sprzymierzonych wzięły w nich udział cztery armie: 1 i 3 Armia ze składu amerykańskiej 12 Grupy Armii oraz brytyjska 2 Armia i kanadyjska 1 Armia ze składu 21 Grupy Armii. Łącznie 20 dywizji (6 amerykańskich, 9 brytyjskich, 3 kanadyjskie, francuska oraz polska) z ośmiu korpusów zaczęło powoli zaciskać pierścień okrążenia wokół 25 dywizji niemieckich ze składu 5 Armii Pancernej i 7 Armii. Owego dnia działania miały ulec zdynamizowaniu polegającym na zwiększeniu tempa kanadyjskiego 2 Korpusu ze składu kanadyjskiej 1 Armii oraz 15 Korpusu amerykańskiej 3 Armii, które miały zamknąć pierścień okrążenia w rejonie pomiędzy Argentan, Trun i Chambois.
Zadanie dywizji
Zadaniem polskiej 1 Dywizji Pancernej było uchwycenie wzgórz położonych 4 km na północny wschód od Trun. W godzinach popołudniowych do sztabu dywizji przybył dowódca kanadyjskiego 2 Korpusu, generał Guy Simonds z informacją, że o godzinie 15.45 dowódca kanadyjskiej 1 Armii otrzymał od generała Bernarda L. Montgomery’ego rozkaz, aby kanadyjska 4 Dywizja Pancerna i polska 1 Dywizja Pancerna zamknęły lukę między kanadyjską 1 Armią a amerykańską 3 Armią. Kanadyjski generał przekazał, że intencją dowódcy 21 Grupy Armii jest, aby jeszcze tej nocy zająć Trun i Chambois.
W sztabie 1 Dywizji Pancernej dokonano oceny położenia i najprawdopodobniej wówczas pojawiło się określenie „Maczuga”, które zostało użyte do opisania układu warstwic na północ od Chambois. Generał Stanisław Maczek dostrzegł wówczas, że wschodni skraj bariery wzniesień zamykających od północy i wschodu „kocioł Trun” stanowił zespół wzgórz o wysokości 262 m n.p.m. Wzgórze określone jako tak zwane południowe wzgórze 262/II, wraz z ciągnącym się na północ w rejon Mont Ormel grzbietem, stanowiło „nasadę Maczugi”, natomiast tak zwane północne wzgórze 262/I wraz ze wzgórzem 252 stanowiło jej „głowicę”. Pomiędzy wzgórzami 262 biegła droga łącząca Chambois z Vimoutiers. O zamknięciu tego kierunku decydowało opanowanie i utrzymanie wzgórz oraz skrzyżowania dróg w Chambois, wyprowadzającego w kierunku północno-wschodnim na Vimoutiers i w kierunku wschodnim na Gace. Nazwa „Maczuga”jako określenie wzniesień w pobliżu Mont Ormel przylgnęła do tych obiektów terenowych i zaczęła być stosowana zarówno przez Polaków, jak i Kanadyjczyków.
Teren i taktyka
Teren pomiędzy Falaise, Argentan i Vimoutiers kanalizował ruch wojsk doliną górnego biegu rzeki Dives. Dolina ta rozdziela dwa łańcuchy wzgórz o wysokości powyżej 200 m n.p.m. Wzdłuż lewego brzegu rzeki ciągnie się z rejonu położonego na południe od Falaise w kierunku południowo-wschodnim łańcuch wzniesień, który łączy się z płaskowyżem Perche. Najwyższym wzniesieniem tego łańcucha jest Mont Epinette (252 m n.p.m.) wznoszący się nad miejscowością Montabard, 11 km na południowy wschód od Trun i 11 km na północny wschód od Argentan. Wzniesienia te pokrywają kompleksy leśne Foret de Gouffern pomiędzy Argentan, Trun i Chambois oraz Bois de Feuillet. Na prawym brzegu rzeki Dives wznosi się, rozciągnięty raczej południkowo, kompleks wzgórz, spośród których najwyższe położone na jego południowo-wschodnim krańcu to dwa wzgórza 262 m n.p.m. w rejonie Mont Ormel.
Te formy rzeźby terenu tworzyły tak zwany korytarz Trun, który w sierpniu 1944 roku kanalizował ruch wojsk niemieckich próbujących wydostać się na wschód z obszaru Falaise, Flers, Argentan. W tym korytarzu teren wznosił się i nabierał charakteru pagórkowatego z różnicami wysokości dochodzącymi do 100 m na długości kilku kilometrów. Ukształtowanie rzeźby terenu pomiędzy tymi wzgórzami a korytem rzeki przybrało różnorodną formę wypiętrzeń bądź zagłębień terenu. Obok łagodnych zboczy występowały tam liczne stromizny, skarpy, wąwozy i rozpadliny. Rzeka Dives miała wiele dopływów w postaci rzeczek i strumieni wijących się pomiędzy wzniesieniami. Cały teren był gęsto pokryty zróżnicowaną szatą roślinną. Nie przybrała ona jednak formy zwartych i dużych kompleksów leśnych. Przeważały małe powierzchniowo lasy, zagajniki i zadrzewienia porastające przede wszystkim wzgórza bądź wąwozy i rozpadliny. Pomiędzy nimi na łagodnych zboczach i w kotlinach znajdowały się pola uprawne i łąki, poprzecinane niezliczoną ilością osławionych normandzkich żywopłotów. Licznie występowały również sady owocowe.
1 Dywizja Pancerna podczas walk w Belgii.
W rejonie Trun i Chambois krzyżowały się jedynie trzy drogi o drugorzędnym znaczeniu, które Francuzi klasyfikowali jako „route secondaire”. Była to biegnąca na południowy wschód droga D 13 łącząca Falaise z Trun, Chambois i Gace, którą przecinały niemalże prostopadle dwie kolejne: droga N 816 biegnąca z Argentan przez Trun do Vimoutiers oraz droga D 16 przebiegająca przez Le Bourg-Saint-Leonard, Chambois i Vimoutiers. Pozostałe drogi na tym terenie były lokalne, polne i leśne. W tej sytuacji Trun i Chambois traktowane były jako węzły drogowe mające istotny wpływ na przemieszczenia wojsk.
Liczne pagórki, wąwozy, zadrzewienia, zakrzaczenia oraz charakterystyczne dla tego obszaru żywopłoty w pasie działania 1 Dywizji Pancernej sprzyjały organizacji obrony, która mogła przyjmować formę przede wszystkim zasadzek ogniowych środków przeciwpancernych. Rzeźba terenu i jego pokrycie umożliwiały zatrzymywanie ataków wiązanym ogniem od czoła z równoczesnymi skrytym manewrem i przeciwuderzeniami wyprowadzanymi na skrzydło nacierającego.
Polska 1 Dywizja Pancerna prowadziła działania siłami pułkowych grup pancernych – nieprzewidzianych doktryną taktycznych grup bojowych stanowiących zgrupowania broni połączonych. Trzon takiej grupy bojowej stanowił pułk pancerny, który wzmacniano pułkiem dragonów lub batalionem strzelców oraz dywizjonem artylerii przeciwpancernej i plutonem saperów. Sposób prowadzenia działań taktycznych pułkowymi grupami pancernymi zdał surowy egzamin wojenny. Zapewniał bowiem dużą skuteczność bojową.
Podstawowy sprzęt polskich pułków pancernych stanowiły amerykańskie czołgi Sherman, które – pomimo zastosowania wielu nowatorskich rozwiązań technicznych – ustępowały pod wieloma względami najbardziej zaawansowanym technicznie czołgom niemieckim, zwłaszcza pod względem uzbrojenia. Ale prostota wynikająca z masowości ich produkcji była atutem. Shermany zużywały znacznie mniej paliwa niż czołgi niemieckie. Były szybsze i bardziej zwrotne, a ponadto miały dwa razy większy zasięg. Czołg to wóz bojowy łączący dwie podstawowe cechy – ogień i ruch. Wieża Shermana obracała się szybciej niż w wozach niemieckich, co jednak miało znaczenie dopiero w momencie, gdy udało się wymanewrować czołg przeciwnika.
O ile niemiecki czołg Panzerkampfwagen IV traktowano jako równorzędnego przeciwnika, to nawiązanie przez podstawowy model czołgu Sherman równorzędnej walki z niemieckim czołgiem PzKpfw V Panther wymagało zastosowania odpowiedniej taktyki, polegającej właśnie na wymanewrowaniu przeciwnika i zajęciu stanowiska ogniowego umożliwiającego jego obezwładnienie. Po wojnie brytyjskie Ministerstwo Wojny (War Office) obliczyło, że wystarczyło 1,63 trafienia w czołg typu Sherman w celu jego obezwładnienia i wykluczenia z dalszej walki, natomiast aby obezwładnić niemiecki PzKpfw V Panther, potrzeba było 2,55 trafienia.
Polskie pułki pancerne nigdy nie stoczyły walki ze zgrupowaniem czołgów PzKpfw V Panther szczebla choćby kompanii i polskie doświadczenia w tym zakresie ograniczają się do pojedynków z pojedynczymi czołgami tego typu bądź walk z grupą czołgów szczebla plutonu. Szansę zwycięstwa zwiększał czołg nazywany brytyjskim Shermanem Firefly uzbrojony w 17-funtowe działo przeciwpancerne OQF Mk IV/VII o długości lufy L/58 o znacznie lepszych osiągach niż 75-mm armata montowana w podstawowym modelu Shermana. Właściwości balistyczne nowego działa, w tym zdolność przebijania płyt pancernych, przewyższały właściwości niemieckiego 75-mm działa KwK 42 stanowiącego główne uzbrojenie czołgu PzKpfw V Panther. Nowa brytyjska armata czołgowa umożliwiała podjęcie skutecznej walki z tymi czołgami już z odległości 1800 m. Chcąc zwiększyć możliwości bojowe swoich czołgów, załogi Shermanów montowały na pancerzach dodatkową warstwę ochronną w postaci gąsienic zniszczonych czołgów.
Opanowanie przedmiotów natarcia
W myśl wydanego 17 sierpnia 1944 roku rozkazu operacyjnego rejon Chambois miały opanować zgrupowanie podpułkownika dyplomowanego Stanisława Koszutskiego, dowódcy 2 Pułku Pancernego (2 Pułk Pancerny, 8 batalion strzelców i dywizjon 1 Pułku Artylerii Przeciwpancernej) oraz 10 Pułk Strzelców Konnych, a rejon wzgórz 262, czyli „Maczugi”, siły główne 10 Brygady Kawalerii Pancernej.
Niestety, zgrupowanie podpułkownika dyplomowanego Koszutskiego, działając w nocy z 17 na 18 sierpnia, częściowo przenikając w ugrupowanie przeciwnika, gdzie toczyło walki z elementami niemieckiej 9 Dywizji Pancernej Waffen-SS „Hohenstaufen” oraz 2 Dywizji Pancernej Waffen-SS „Das Reich”, zmyliło drogę i zamiast do Chambois, dotarło w rejon Les Champeaux, położonego 10 km na północ od obiektu ataku. Ta pomyłka zmusiła dowództwo 1 Dywizji Pancernej do zmiany planów. Na Chambois zostało skierowane zgrupowanie majora Władysława Zgorzelskiego, dowódcy 10 Pułku Dragonów, który w związku ze śmiercią dowódcy 24 Pułku Ułanów majora Jana Kańskiego przejął dowództwo zgrupowania jako najstarszy stopniem oficer i były zastępca dowódcy 14 Pułku Kawalerii Pancernej, a więc oficer mający także doświadczenie w dowodzeniu pułkiem pancernym (10 Pułk Dragonów i 24 Pułk Ułanów). Ponadto skierowano tam rozpoznawczy 10 Pułk Strzelców Konnych dowodzony przez majora Jana Maciejowskiego wzmocniony II dywizjonem 1 Pułku Artylerii Przeciwpancernej, natomiast na wzgórze 262 skierowano zgrupowanie majora Aleksandra Stefanowicza, dowódcy 1 Pułku Pancernego (1 Pułk Pancerny, batalion strzelców podhalańskich) oraz pozostałe oddziały bojowe (9 batalion strzelców).
Zgrupowanie majora Stefanowicza 19 sierpnia o godzinie 12.40 opanowało północne wzgórze 262, za co otrzymało pochwałę od dowódcy 10 Brygady Kawalerii Pancernej. Przed wieczorem dołączyło tam zgrupowanie pułkownika dyplomowanego Koszutskiego oraz 9 batalion strzelców. Z osiągniętego wzgórza można było obserwować ruch oddziałów niemieckich w najbliższej okolicy. W szczególności wschodni skraj lasu porastającego wzgórze dawał wgląd na szosę prowadzącą z Chambois na północny wschód do Vimoutiers, co umożliwiło zaryglowanie tej drogi ogniem. Zgrupowanie podpułkownika Stefanowicza nie było wzmocnione dywizjonem przeciwpancernym oraz pododdziałem saperów, natomiast w jego ugrupowaniu działali na czołgach wysunięci obserwatorzy artyleryjscy: pełniący obowiązki dowódcy dywizjonu 1 Pułku Artylerii Motorowej kapitan Wacław Piotrowski oraz obserwator artyleryjski kapitan Pierre Sevigny z kanadyjskiego 4 Pułku Artylerii Ciężkiej. Oficerowie ci ustalili plan ognia dla pułku kanadyjskiego i całej Armijnej Grupy Artylerii, a następnie zorganizowali pracę punktów obserwacyjnych.
Z kolei o godzinie 19.20 zgrupowanie majora Zgorzelskiego siłami 10 Pułku Dragonów opanowało Chambois, natomiast zarówno 24 Pułk Ułanów, jak i 10 Pułk Strzelców Konnych oraz wzmacniający ten pułk II dywizjon 1 Pułku Artylerii Przeciwpancernej wsparły ogniem nacierające szwadrony dragonów, a jednocześnie ubezpieczyły natarcie ogniem, zwalczając przeciwnika na innych kierunkach. W Chambois nawiązano łączność taktyczną i współdziałanie z amerykańskim 2 batalionem 359 Pułku Piechoty 90 Dywizji Piechoty, a następnie wspólnie ze zgrupowaniem taktycznym 10 Pułku Strzelców Konnych zorganizowano system obrony tego rejonu kluczowego dla powodzenia działań zarówno 1 Dywizji Pancernej, jak i kanadyjskiego 2 Korpusu.
Obsługa techniczna czołgów z oddziałów pancernych 1 Dywizji Pancernej na poligonie w Wielkiej Brytanii, lato 1943.
W tych dniach znajdujące się w okrążeniu wojska niemieckiej 5 Armii Pancernej i 7 Armii podjęły próbę przebicia się w rejonie Trun, Chambois, Coudehard, Ecorches. Jednocześnie jednostki niemieckie pozostające poza okrążeniem – II Korpus Pancerny SS – rozpoczęły skoordynowane natarcie, aby umożliwić siłom pozostającym w okrążeniu wycofanie się. W tym czasie potencjał bojowy polskiej 1 Dywizji Pancernej był zbyt mały, aby umożliwić zamknięcie okrążenia, a pozostające z tyłu jednostki sojusznicze działały opieszale i zbyt małymi siłami, co uniemożliwiało skuteczne zamknięcie okrążenia. Ponadto działania niemieckie spowodowały odcięcie oddziałów walczących od zaopatrzenia, przez co dostarczenie im paliwa i amunicji oraz ewakuacja rannych stały się bardzo trudne.
Obrona „Maczugi” i Chambois
Oddziały 1 Dywizji Pancernej znajdujące się na „Maczudze”ugrupowały się, wykorzystując obronne właściwości terenu. Za najważniejsze zadania wykonane w obronie w okrążeniu należy uznać ustalenie rejonów obrony oraz przyjęcie odpowiedniego ugrupowania bojowego dającego sposobność jednoczesnego oddziaływania na przeciwnika możliwie największej liczby środków ogniowych w celu niedopuszczenia do włamania się Niemców w zajmowane rejony. W ten sposób wykrystalizowały się trzy rejony obrony, z których dwa nazywano „Polana”, „Łyse Wzgórze” oraz samodzielny punkt oporu „Zameczek”. Znaczną trudnością było ustalenie punktu ciężkości, który na „Maczudze” z czasem wykrystalizował się w rejonie „Łysego Wzgórza” i „Zameczku”. Ponieważ na „Maczudze” nie znalazły się dowództwa obu brygad 1 Dywizji Pancernej, dowodzenie objął najstarszy pod względem starszeństwa w stopniu oficer, dowódca 9 batalionu strzelców podpułkownik doktor Zdzisław Szydłowski, który nie dysponował jednak środkami dowodzenia umożliwiającymi elastyczne dowodzenie oddziałami znajdującymi się na wzgórzu. Działania obronne oddziałów broniących „Maczugi” cechowała aktywność. Początkowo poszczególne pododdziały wykonywały wypady na sąsiednie przedmioty terenowe, później aktywność ograniczała się do przegrupowań wewnątrz ugrupowania bojowego, zmiany przez wozy bojowe stanowisk ogniowych, w tym zajmowania rubieży ogniowych na zagrożonych kierunkach, a także do kontrataków w przypadku lokalnych włamań przeciwnika w ugrupowanie.
W ciągu dwóch dni ciężkich walk odparto kilka natarć niemieckich zarówno na Chambois, jak i na „Maczugę”. Szczególnie „Maczuga” była obiektem kolejnych ataków podejmowanych przede wszystkim z północnego wschodu, północy, zachodu, a także z północnego zachodu. Celem działania oddziałów polskich było niedopuszczenie do rozbicia wojsk własnych, utrzymanie obiektów mających kluczowe znaczenie, a także wiązanie sił przeciwnika i uniemożliwienie stronie niemieckiej stworzenia warunków do wyjścia z okrążenia jednostek niemieckich. Dużym problemem było odtworzenie odwodów, utrzymanie łączności oraz utrzymanie zdolności bojowej oddziałów. Pomimo to udało się zachować spójność obrony, a elastyczne dowodzenie umożliwiło wykorzystanie przewagi manewru po liniach wewnętrznych. W warunkach ograniczonej swobody działania dwa izolowane zgrupowania taktyczne prowadziły aktywną obronę, umiejętnie manewrując posiadanymi siłami i środkami.
Oddziały polskie odcięte były od zaopatrzenia. Zgrupowanie majora Zgorzelskiego w Chambois otrzymało część zaopatrzenia od Amerykanów, a część dostarczono zgrupowaniu drogą powietrzną, zrzucając je na spadochronach na oznaczone wcześniej zrzutowisko. Ostatni transport zaopatrzenia dotarł na „Maczugę” w godzinach porannych 20 sierpnia, w momencie gdy rozpoczął się pierwszy z serii ataków niemieckiego II Korpusu Pancernego SS.
Oddziały polskie na „Maczudze” skupione na powierzchni nieco ponad 1 km2 były niemalże nieustannie ostrzeliwane przez niemiecką artylerię, w tym rakietową, moździerze i armaty czołgowe. Wskutek pojedynków czołgowych potencjał polskich szwadronów pancernych zaczął się obniżać. Już pierwszego dnia walk 2 szwadron 2 Pułku Pancernego utracił dwa czołgi, a 3 szwadron 1 Pułku Pancernego utracił pięć czołgów. Dowódcy oddziałów polskich na „Maczudze” w meldunkach radiowych do sztabu 10 Brygady Kawalerii Pancernej prosili o amunicję, o wsparcie lotnicze, meldowali o dużej liczbie jeńców (około tysiąca), których Polacy wzięli. Zostali oni z konieczności stłoczeni na rozległej polanie w centrum „Maczugi”. Adiutant 1 Pułku Pancernego podporucznik Jan Potworowski wspominał, że w godzinach popołudniowych trzy czołgi PzKpfw IV wjechały na polanę przy „Sadku”pokrytą tłumem jeńców, nad których głowami nastąpiła wymiana ognia, co spowodowało zamieszanie w szeregach polskiej piechoty, a wśród jeńców panikę. Noc z 20 na 21 sierpnia na „Maczudze” nie przyniosła poprawy sytuacji. Szwadrony pancerne starały się odtworzyć gotowość techniczną i bojową czołgów. Z niektórych wozów, przeważnie uszkodzonych, spuszczano paliwo i wyciągano amunicję, aby zaopatrzyć sprawne pojazdy. Kolejny dzień – 21 sierpnia – przyniósł kolejne natarcia niemieckie. Po latach dowódca 1 Pułku Pancernego podpułkownik Aleksander Stefanowicz ocenił, że w ciągu dwóch dni Niemcy wykonali sześć natarć na „Maczugę”. Według historyka niemieckiej 2 Dywizji Pancernej Waffen-SS „Das Reich” Gregory’ego L. Mattsona, dowódca jednego z jej batalionów miał stwierdzić, że żaden oddział napotkany od momentu inwazji nie walczył tak dobrze jak Polacy.
W godzinach przedpołudniowych 21 sierpnia zdołano nawiązać łączność taktyczną z oddziałami kanadyjskiej 4 Dywizji Pancernej, jednak odblokowały one oddziały polskie na „Maczudze” dopiero w godzinach popołudniowych. Do tego czasu liczba wymagających ewakuacji przekroczyła 250 rannych. Następnego dnia zgrupowanie majora Zgorzelskiego nawiązało łączność taktyczną z oddziałami francuskiej 2 Dywizji Pancernej, które znajdowały się w Ommeel, a także oddziałami brytyjskiej 11 Dywizji Pancernej podchodzącymi z kierunku zachodniego. W ten sposób pierścień okrążenia wokół resztek wojsk niemieckich w Normandii został ostatecznie zamknięty.
Generał Bernard L. Montgomery uznał, że opanowanie przez kanadyjski 2 Korpus rejonu Trun, Chambois i „Maczugi”stanowiło korek, który zatamował niemieckie próby wyjścia z okrążenia. Nie do końca było to zgodne z prawdą, ponieważ opieszałość natarcia oddziałów kanadyjskich sprawiła, że wiele tysięcy żołnierzy niemieckich zdołało przebić się z okrążenia. Jednak całość wysiłku bojowego jednostek kanadyjskich i polskiej 1 Dywizji Pancernej spowodowała, że wojska niemieckie prowadzące działania na połączenie na kierunku Champosoult – Coudehard osiągnęły jedynie krótkotrwały sukces. W sytuacji panowania sprzymierzonych w powietrzu oraz kontrolowania ogniem artylerii korytarza terenowego pomiędzy zgrupowaniami polskimi w Chambois i na „Maczudze” a siłami głównymi kanadyjskiego 2 Korpusu, większość niemieckich zgrupowań taktycznych musiała przebijać się bądź przenikać w sprzyjających maskowaniu tych manewrów warunkach terenowych.
Podczas walk w Normandii oddziały 1 Dywizji Pancernej miały do czynienia z pełnym spectrum różnorodnych form działań taktycznych. Rozmaite zasadzki ogniowe, po mistrzowsku wykorzystujące obronne właściwości terenu, stosowane przez cechujące się wysokim poziomem wyszkolenia dywizje pancerne Waffen-SS stanowiły dla żołnierzy polskich pułków pancernych doświadczenie bojowe, którego następstwem było osiągnięcie równie wysokiego poziomu profesjonalizmu. Był to kapitał, który z powodzeniem wykorzystywano do końca działań wojennych.
1 Dywizja Pancerna podczas walk w Belgii.
W okresie od 12 do 22 sierpnia 1 Dywizja Pancerna poniosła straty wynoszące 325 zabitych (w tym 21 oficerów), 1002 rannych (w tym 35 oficerów) oraz 114 zaginionych, łącznie 1441 żołnierzy. Analizując cały wysiłek sprzymierzonych mający na celu okrążenie i zniszczenie wojsk niemieckich w Normandii, odnosi się wrażenie, że straty, które zadała Niemcom polska 1 Dywizja Pancerna, nie były stosunkowo wysokie. Amerykański historyk wojskowości Martin Blumenson szacuje, że od 20 tys. do 40 tys. żołnierzy niemieckich wydostało się z kotła, około 10 tys. zostało zabitych, a około 50 tys. dostało się do niewoli. Podobne wyliczenia przedstawił australijski reporter wojenny Chester Wilmot, który oszacował straty niemieckie na 10 tys. zabitych oraz 50 tys. rannych lub wziętych do niewoli, a całkowite straty niemieckie w Normandii określił na 183 663 żołnierzy. Powszechnie przyjmuje się, że 344 wozy bojowe, 2447 pojazdów oraz 252 działa ciągnione rożnych typów zostały zniszczone lub uszkodzone w kotle. Dopiero pogłębiona analiza ukazuje, że polska 1 Dywizja Pancerna wzięła około 10% ogólnej liczby jeńców, a spośród wszystkich pojazdów zniszczonych bądź unieruchomionych na jej konto należy zaliczyć 23,5% czołgów i dział samobieżnych, 24% pojazdów opancerzonych, 17,4% dział artyleryjskich oraz 8,4% pojazdów mechanicznych.
Juliusz S. Tym pułkownik doktor habilitowany Akademii Sztuki Wojennej, historyk wojskowy. Specjalizuje się w historii kawalerii i wojsk pancernych, co odpowiada linii rozwojowej europejskich formacji kawaleryjskich. Autor kilkunastu publikacji naukowych na temat Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, m.in. 1. Dywizja Pancerna. Organizacja i wyszkolenie; Polska 1. Dywizja Pancerna w Normandii; Pancerni i ułani generała Andersa. Broń pancerna i kawaleria pancerna Polskich Sił Zbrojnych na Środkowym Wschodzie i we Włoszech 1941–1946; Wojska pancerne Polskich Sił Zbrojnych 1940–1947. Doktryna, organizacja, szkolenie i działania bojowe.
Bibliografia:
M. Blumenson, Breakout and Pursuit, Washington 1961.
J. Kutzner, J.S. Tym, Polska 1. Dywizja Pancerna w Normandii, Warszawa 2010.
P. Latawski, The Falaise Pocket, Stroud 2004.
B.A. Reid, No holding back. Operation Totalize, Normandy, August 1944, Toronto 2005.
Ch. Wilmot, The Struggle for Europe, London 1952.
autor zdjęć: NAC, IPN
komentarze