„Dlaczego?” i „Gdzie?” – te pytania latami zadawali sobie bliscy ofiar największej zbrodni sowieckiej na ziemiach polskich po II wojnie światowej. Do dziś nie ma odpowiedzi, gdzie spoczywają szczątki około 600 Polaków (i ta liczba też jest otwarta) zamordowanych przez służby bezpieczeństwa ZSRS. Historycy nie mają też pewności, dlaczego Sowieci dokonali tej pacyfikacji.
Okręg Białostocki Armii Krajowej należał do tych, które nie podporządkowały się rozkazowi gen. Leopolda Okulickiego o rozwiązaniu AK. Jego szef ppłk Władysław Liniarski zatrzymał w konspiracji swych podkomendnych, a okręg przyjął nazwę Obywatelska Armia Krajowa (nadal funkcjonowały tu też oddziały pod szyldem AK). Po przetoczeniu się ofensywy sowieckiej w styczniu 1945 roku białostocka konspiracja szybko przystąpiła do działania. Już w kwietniu komuniści musieli przyznać, że stracili całkowitą kontrolę nad powiatem augustowskim, i to samo szykowało się w powiecie suwalskim. Urzędy gminne przestawały działać, a mający je chronić funkcjonariusze Milicji Obywatelskiej dezerterowali, często z bronią w ręku, do lasu – a dokładnie Puszczy Augustowskiej, w której operowały oddziały partyzanckie OAK, a zapuszczały się tu też oddziały antysowieckiej partyzantki litewskiej.
Na jednym z wieców zorganizowanych na początku maja 1945 roku w Augustowie major NKWD miał krzyczeć do spędzonych pod przymusem ludzi: „Nie podoba się wam, sukinsyny, rząd lubelski, wy wszyscy jesteście bandytami z AK. Jeżeli was nie uspokoi polskie wojsko, sprowadzimy 18-milionową armię sowiecką, która was nauczy rozumu i zaprowadzi tu porządek”. Niestety, nie przesadzał, bo już niedługo rzeczywiście sowieckie władze najwyższe ze Stalinem na czele zdecydowały o tym, by szczególnie brutalnie potraktować te dwa niepokorne powiaty. Decyzję o likwidacji podziemia niepodległościowego w dużej operacji podjęto prawdopodobnie 16 maja. Wtedy to w Białymstoku doszło do narady władz wojewódzkich i dowództwa wojsk wewnętrznych NKWD. Już 20 maja enkawudziści urządzili łapankę na odpuście w Studzienicznej, a kolejne dni przyniosły podobne akcje w Gorczycy, Płaskiej, Suchej Rzece i samym Augustowie. Podczas aresztowań dochodziło do pobić, gwałtów i rabunków, ale wszelkie skargi mieszkańców były odrzucane lub powodowały nowe aresztowania. Wobec tego nasiliły się akcje odwetowe – napady na sowieckich żołnierzy, milicjantów i sabotowanie nakazów władz. Być może Sowieci świadomie eskalowali sytuację, czyniąc sobie tym wstęp do generalnej rozprawy z „bandami”, jak nazywali oddziały polskiego i litewskiego podziemia.
Obława
Jedna z teorii będących próbą odpowiedzi na pytanie, dlaczego Sowieci rzucili na tereny województwa białostockiego aż tak wielkie siły, mówi, że stało się tak na osobisty rozkaz Stalina, który w lipcu miał tędy przejeżdżać pociągiem na konferencję wielkiej trójki w Poczdamie. Dlaczego jednak w wyniku obławy augustowskiej zaginęło bez wieści i prawie na pewno zostało zamordowanych setki Polaków, kiedy aresztowanych w tej samej akcji Litwinów wywożono „tradycyjnie” do łagrów? Na to pytanie nie ma jednoznacznej odpowiedzi i nie zapowiada się w najbliższym czasie, że ta odpowiedź będzie, gdyż archiwa Kremla znowu są szczelnie zamknięte. Jedno jest pewne, że do bezpardonowej rozprawy z Polakami na Białostocczyźnie skierowano oprócz oddziałów Smierszu (sowiecki kontrwywiad wojskowy) i NKWD dwie wracające z Niemiec dywizje sowieckiej 50 Armii (w sumie około 45 tys. żołnierzy). Smierszowców i enkawudzistów wsparli też funkcjonariusze rodzimych służb bezpieczeństwa, a do przeczesywania lasów użyto dodatkowo dwóch kompanii z 1 Praskiego Pułku Piechoty.
Tzw. obława augustowska (określana też mianem lipcowej lub suwalskiej) ma w różnych źródłach różne daty rozpoczęcia i zakończenia: 12–18 lipca, 11–24 lipca albo 10–25 lipca 1945 roku. Jednak jedyny znany oficjalny dokument rozpoczęcia akcji jest datowany na 12 lipca. To telefonogram mjr. Wasilenki do Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Białymstoku, w którym informuje on o rozpoczęciu „operacji przeczesywania terytorium powiatu suwalskiego, która będzie kontynuowana mniej więcej 4–5 dni, tj. do jej zakończenia”. Oprócz wymienionego w piśmie powiatu suwalskiego pacyfikacją objęto powiat augustowski, część sokólskiego i obszary przygraniczne na terytorium Litwy.
Jak wspomniano, wcześniej dochodziło do aresztowań w tych powiatach, lecz od 12 lipca rozpętało się prawdziwe piekło dla mieszkańców wsi i kolonii wokół Puszczy Augustowskiej oraz wszystkich tych, którzy kryli się w jej ostępach, a nie zdążyli uciec. Paradoksalnie udało się to większości oddziałów OAK i AK. Do większych walk z Sowietami podczas obławy więc nie dochodziło. Wyjątkiem był bój nad jeziorem Brożane 15 lipca, kiedy to przeważające siły sowieckie zaatakowały oddział połączonych sił OAK i AK pod dowództwem sierż. Władysława Stefanowskiego „Groma” oraz st. sierż. Józefa Sulżyńskiego „Brzozy”. Zginęło trzech polskich partyzantów, 57 Sowieci wzięli do niewoli i wszyscy „zaginęli bez wieści”.
W sowieckie sito wpadali więc przede wszystkim mieszkańcy okolicznych miejscowości, których masowo oskarżano o przynależność lub współpracę z antysowiecką konspiracją. Historycy obliczają, że łącznie w obławie augustowskiej mogło zostać aresztowanych nawet 7 tys. ludzi. Mimo zaangażowania tak wielkich środków sowieccy śledczy nie nadążali z przesłuchiwaniem, a przy tym torturowaniem schwytanych Polaków – mężczyzn, kobiet i dzieci… Mechanizm tej akcji wyglądał tak: po aresztowaniu wysyłano zatrzymanych do kilkunastu prowizorycznych obozów filtracyjnych, urządzonych w stodołach, piwnicach, wiejskich świetlicach lub po prostu pod gołym niebem – na otoczonym kordonem zbrojnych polu. Tu dochodziło do pierwszych przesłuchań, którym towarzyszyły tortury i bicie. Pytanie było jedno: „Czy należałeś(-aś) do jakiejkolwiek organizacji podziemnej?”. Większość odpowiadała, że tak – w latach 1941–1944, czyli podczas okupacji niemieckiej.
„Mały Katyń”
Po tej pierwszej selekcji część ludzi zwalniano, a tych, którzy wydali się śledczym podejrzani, odsyłano do następnego kręgu piekła – kolejnych aresztów i katowni. Tu znowu poddawani byli brutalnemu przesłuchaniu i torturom. Ci, którzy w tym miejscu mieli nieszczęście być uznanymi za niemal stuprocentowych „bandytów” (enkawudziści posługiwali się wobec Polaków tą samą nomenklaturą co niemieckie gestapo), trafiali do trzeciego obozu filtracyjnego. W odróżnieniu od powyższych miejsc ten obóz był objęty ścisłą tajemnicą i rodziny aresztowanych nie miały już do niego dostępu. Z tego obozu ludzie znikali bezpowrotnie. Prawdopodobnie byli wywożeni na terytorium Związku Sowieckiego i tam uśmiercani. Do dziś nie znamy losu około 600 osób aresztowanych w obławie.
Obławę augustowską nazywa się często „Małym Katyniem” i jak zauważył jej badacz Patryk Basiński, jest ona pod pewnymi względami jeszcze bardziej tragiczna, gdyż objęła przede wszystkim ludność cywilną, w tym kobiety i dzieci. Sowieccy siepacze mieli zamordować 27 kobiet i 15 osób niepełnoletnich. Różne są szacunki wszystkich ofiar tej akcji. Podaje się najczęściej, wliczając tych około 600 „zaginionych bez wieści”, od około tysiąca do około 2 tys. ofiar sowieckich obozów filtracyjnych wokół Puszczy Augustowskiej. Pamiętajmy, że obława augustowska była w nomenklaturze Armii Czerwonej i wojsk NKWD „specjalną operacją wojskową”. Dziś Rosja Putina w Ukrainie znowu przeprowadza „specjalną operację wojskową”…
Bibliografia
P. Basiński, „Obława augustowska jako największa nierozliczona zbrodnia dokonana na Polakach po II wojnie światowej”, „Vade Nobiscum”, tom XX/2019, s. 229–252.
K. Krajewski, T. Łabuszewski, „Białostocki Okręg AK-AKO: VII 1944–VIII 1945”, Warszawa 1997.
A.L. Sowa, „Od Drugiej do Trzeciej Rzeczypospolitej (1945–2001)”, Kraków 2001.
autor zdjęć: Podlaski Urząd Wojewódzki w Białymstoku
komentarze