moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Sposób na wygranie wojny

Amerykanie, Brytyjczycy, Holendrzy, Polacy... W sumie kilkanaście tysięcy żołnierzy. Na ich czele oficerowie z 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej. Po drugiej stronie doskonale wyszkolony i walczący z determinacją nieprzyjaciel. Działania żołnierzy podczas „Combined Resolve XIII” na bieżąco obserwowali eksperci dzięki rozmieszczonym na poligonie 300 kamerom.

Deszcz i śnieg, poranne mgły, trochę słońca, a potem znów to samo: deszcz i śnieg, śnieg i deszcz. Efekt? Drogi i bezdroża poligonu Hohenfels w mgnieniu oka zamieniły się w błotnistą breję, w której grzęzły ciężarówki i opancerzone transportery. Wysmagani lodowatym wiatrem, śpiący po dwie, trzy godziny na dobę żołnierze po kilku dniach gonili resztkami sił. Tymczasem nawet chwila nieuwagi mogła ich wiele kosztować. Ich przeciwnik w Hohenfels znał każde wzniesienie, leśną ścieżkę czy dolinkę. Potrafił nagle zniknąć i znienacka uderzyć tak, by najbardziej zabolało. Miał własny, dobrze przemyślany sposób na wygranie tej wojny. – Dziesięć dni w boksie okazało się prawdziwą próbą charakteru i kreatywności. Dla mnie to najbardziej wymagające ćwiczenia, w jakich kiedykolwiek brałem udział – przyznaje kpt. Józef Niedźwiecki z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, który na poligonie dowodził kompanią. A przecież to zaledwie jeden z elementów „Combined Resolve XIII”.

 

Starcie w boksie

Według scenariusza fikcyjny sojusz Czerwonych uderzył na północy Europy. Najpierw zaatakował państwa bałtyckie, potem Polskę, wreszcie Czechy. Aktywność nieprzyjaciela zwykle zaczynała się od działań hybrydowych, a kończyła na militarnej agresji. W ten sposób Czerwoni dotarli na południe Niemiec. Tam czekały już na nich międzynarodowe siły Niebieskich pod dowództwem oficerów z 11 Lubuskiej Dywizji Kawalerii Pancernej w Żaganiu. – Do dyspozycji mieliśmy trzy brygady – wyjaśnia gen. bryg. Dariusz Parylak, zastępca dowódcy żagańskiej dywizji. – Za północną flankę odpowiadała 17 Wielkopolska Brygada Zmechanizowana z Międzyrzecza, na południu operowała brygada z Wielkiej Brytanii, a w centrum brygada pancerna ze Stanów Zjednoczonych – wylicza.

Walki prowadzono na obszarze kilkudziesięciu kilometrów kwadratowych. Niebiescy rzucili do boju niemal 20 tys. żołnierzy. Trzy czwarte z nich istniało jednak tylko w świecie wirtualnym. Walkę z użyciem symulatorów toczyły sztaby brygad polskiej i brytyjskiej. Przedłużeniem cyberprzestrzeni był znajdujący się w centrum terytorium, na którym toczyły się walki, tzw. boks, czyli teren poligonu o bokach 20x15 km. –Tam właśnie ćwiczyli Amerykanie, wzmocnieni polskim batalionem w sile blisko 900 żołnierzy. Składał się on z wydzielonych przez 17 WBZ oddziałów zmechanizowanych oraz czołgów z 10 Brygady Kawalerii Pancernej – informuje kpt. Szymon Gmerek, który podczas ćwiczeń odpowiadał za koordynację działań militarnych. – Skład naszego batalionu uzupełnili jeszcze Holendrzy: dwie kompanie zmechanizowane i pluton inżynieryjny – dodaje. W sumie więc na poligonie pojawiło się niemal 5 tys. żołnierzy.

Zanim jednak do tego doszło, otrzymali wyposażenie, które miało uczynić ich walkę jeszcze bardziej realistyczną. – Na broni zostały zainstalowane laserowe symulatory, stanowiące element systemu MILES [multiple integrated laser engagement system]. Dzięki nim żołnierze mogli toczyć pojedynki ogniowe i eliminować przeciwnika z gry – wyjaśnia kpt. Miłosz Prawdzin w sztabie dywizji odpowiedzialny za logistykę. Jak to działa? – Naciskając spust, wzbudzamy laserową wiązkę. Jeśli dosięgnie ona celu, sygnalizuje to zamontowany na nim odbiornik. I odwrotnie: kiedy my zostaniemy trafieni, odzywa się nasz odbiornik. Dotyczy to nie tylko poszczególnych żołnierzy, ale też pojazdów: czołgów, transporterów opancerzonych – wylicza. Już podczas zmagań sprzęt i żołnierzy, których dosięgnął ogień przeciwnika, należało ewakuować z pola walki. Sprawa niełatwa, tym bardziej że ćwiczący byli zdani wyłącznie na własne siły. Granic boksu nie mógł przekroczyć nikt z postronnych. – Po ewakuacji puszczaliśmy w obieg stosowne dokumenty. Uszczuplone siły były uzupełniane – tłumaczy kpt. Prawdzin. Słowem – jak na wojnie.

Pajęczym tropem

Boks różni się od poligonów w Polsce. Przede wszystkim ze względu na ukształtowanie terenu. Hohenfels leży w Bawarii. Kawałek dalej zaczynają się Alpy i to wyraźnie czuć. – Poligon jest lesisty, a teren pofałdowany. Wysokość niektórych wzniesień sięga 600–700 m – wyjaśnia kpt. Gmerek. W boksie znajduje się kilka miasteczek. Znajdziemy tam sklepy, targowiska, kościoły, do obejść zostały doprowadzone media. Na co dzień jednak nikt tam nie mieszka. Miejscowości zaludniają się podczas ćwiczeń. – Na potrzeby „Combined Resolve XIII” organizatorzy wynajęli kilkuset statystów. Utworzyli oni lokalne społeczności, których obecność walczący musieli brać pod uwagę przy planowaniu działań – wyjaśnia gen. Parylak.

Mieszkańcy alarmowali, że w ich miejscowościach nie ma prądu, brakuje wody, że drogi zostały poblokowane, organizacje pozarządowe prosiły o pomoc w związku z napływającą falą uchodźców. Zdarzało się, że cywile ginęli na polach minowych. W takich sytuacjach żołnierze musieli się liczyć z krytyką społeczną. – Tego typu wydarzenia były szeroko komentowane w gazetach i na portalach społecznościowych, które powstały specjalnie na potrzeby naszych ćwiczeń – tłumaczy mjr Artur Pinkowski, na co dzień rzecznik 11 Dywizji, który podczas „Combined Resolve XIII” działał w służbach prasowych Niebieskich.

Mało tego, część mieszkańców otwarcie sprzyjała Czerwonym. W jednym z miasteczek na przykład władzę przejęła burmistrz, która z miejsca zorganizowała paramilitarne bojówki. – Europa jest kontynentem o dużej gęstości zaludnienia. Działania wojenne trudno prowadzić z dala od cywilów. Dowódcy muszą wiedzieć, w jaki sposób się wśród nich poruszać. Jak zadbać o ich bezpieczeństwo, ułożyć sobie z nimi współpracę? W jaki sposób poruszać się w świecie mediów tradycyjnych i elektronicznych? W Hohenfels mieliśmy tego próbę – podkreśla gen. Parylak.

Specyficzny był też sam przeciwnik. – Siły OPFOR [opposing force], utworzone przez Amerykanów, liczyły około tysiąca żołnierzy, wyposażonych w pojazdy różnych typów. W ośrodku Hohenfels szkolą się oni na co dzień, dzięki temu doskonale znają teren. Podczas „Combined Resolve XIII” współpracowali z nimi m.in. Albańczycy i Bośniacy – wyjaśnia kpt. Gmerek. Czerwoni mieli własną taktykę oraz plan działań, który dla Niebieskich pozostawał tajemnicą. W pierwszych dniach przeprowadzili atak i zajęli spory fragment terytorium.

– Przeciwnik unikał otwartych terenów. Jego oddziały często wykonywały zadania w rozproszeniu. Żołnierze korzystali z leśnych dróg, wąskich, zamaskowanych przesmyków, tzw. spider’s trials – wspomina kpt. Niedźwiecki. Na tym jednak nie koniec. – Czerwoni prowadzili działania hybrydowe. Ukrywali się wśród mieszkańców, korzystali z cywilnych pojazdów. Przypominało to trochę sytuację, która panuje obecnie u naszych sąsiadów – przyznaje kpt. Przemysław Beczek z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej, szef sztabu ćwiczącego w boksie polskiego batalionu.

Mimo trudnych warunków Niebiescy musieli przygotować obronę. – Moja kompania została wzmocniona dwoma drużynami przeciwpancernymi oraz sekcją obserwatorów ognia połączonego. Rozbudowaliśmy fortyfikacje i odpieraliśmy ataki, przeprowadzane także z wykorzystaniem śmigłowców – wspomina kpt. Niedźwiecki. Operacja obronna trwała kilka dni. Potem Niebiescy wyprowadzili kontrnatarcie. – Na tym etapie blokowaliśmy przeciwnikowi możliwość uderzenia ze skrzydła na nasze główne siły – wyjaśnia kpt. Niedźwiecki. Uderzenie się powiodło. – Choć ponieśliśmy straty, utracone terytoria udało się odzyskać. Najważniejsze, że zyskaliśmy mnóstwo materiałów do analizy – podkreśla kpt. Beczek.

W „Combined Resolve XIII” wzięli udział przedstawiciele 17 państw. Obok Amerykanów, Brytyjczyków czy Holendrów w Hohenfels ćwiczyli też żołnierze spoza Sojuszu Północnoatlantyckiego, na przykład Bośni i Hercegowiny, Gruzji czy Macedonii Północnej. Do udziału w manewrach oficerowie z Żagania przygotowywali się od kilku lat. – Pomysł zrodził się, kiedy na zachodzie Polski na stałe zaczęły stacjonować wojska US Army. Uznaliśmy, że takie ćwiczenia stanowią doskonałą okazję, by sprawdzić możliwości współdziałania na szeroką skalę – tłumaczy gen. Parylak. W 2019 roku sztabowcy pojechali do Hohenfels, by dowodzić międzynarodową dywizją. 11 LDKPanc była reprezentowana już na wszystkich trzech szczeblach: od sztabu dywizji, przez sztab brygady, aż po batalion wykonujący zadania w polu.

Błędy? Tylko teraz...

– Ze sprawdzianu jesteśmy bardzo zadowoleni – przyznaje generał. – W sztabie dywizji mieliśmy blisko sto osób z siedmiu państw. Do Niemiec staraliśmy się zabrać jak najwięcej żołnierzy, których nie było z nami podczas poprzedniej edycji ćwiczeń. Doświadczenie wyniesione z pracy w międzynarodowym gronie, pod presją czasu, w dodatku w związku z realizacją tak skomplikowanych zadań, jest bezcenne – podkreśla gen. Parylak i dodaje, że dowództwo ćwiczeń ocenia dobrze. Podobnie dowództwa brygady i batalionu, który toczył walkę w boksie. – Dynamika była bardzo duża. Pomysłowość przeciwnika i trudne warunki atmosferyczne wymuszały na nas ogromną elastyczność – zaznacza gen. Parylak. – Na pewnym etapie działań na przykład zamierzaliśmy użyć śmigłowców. Niestety, na poligonie panowała tak duża mgła, że nie byliśmy w stanie ich poderwać. Zadanie należało więc wykonać inaczej, przy użyciu wojsk operujących na lądzie. Takich sytuacji mieliśmy mnóstwo – podkreśla.

Poczynania ćwiczących były bacznie obserwowane przez ekspertów z Hohenfels. A wszystko dzięki rozmieszczonym na poligonie 300 kamerom i systemowi, który umożliwiał śledzenie korespondencji. – Nie ustrzegliśmy się błędów. Często jednak wynikały one nie tyle z braku umiejętności, ile z odmiennych procedur stosowanych przez sojusznicze wojska czy z różnych parametrów i możliwości sprzętu. Ale takie ćwiczenia są właśnie po to, by błędy popełniać, a potem je korygować. Myślę, że wypadliśmy w Hohenfels całkiem nieźle – podkreśla gen. Parylak. Teraz sztabowcy rozpoczną opracowywanie wniosków. – Mogą się one przydać nie tylko 11 LDKPanc. W końcu nieczęsto Polacy mają okazję dowodzić międzynarodową dywizją – podsumowuje generał.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: st. chor. sztab. Rafał Mniedło

dodaj komentarz

komentarze

~Piotrr
1584818280
Gratuluję przeprowadzenia tak wymagających ćwiczeń razem z partnerami. Aż serce się raduje jak czytam takie artykuły. Cieszę się, że wychodzimy z naszego postrzegania jako części bloku wschodniego. Jeszcze raz gratuluję. Oby tak dalej.
7B-94-47-EE

Podziękowania dla żołnierzy reprezentujących w sporcie lubuską dywizję
 
Świadczenie motywacyjne także dla niezawodowców
Zimowe wyzwanie dla ratowników
Ustawa o zwiększeniu produkcji amunicji przyjęta
Wstępna gotowość operacyjna elementów Wisły
„Niedźwiadek” na czele AK
Świąteczne spotkanie w POLLOGHUB
Kosmiczny zakup Agencji Uzbrojenia
W obronie Tobruku, Grobowca Szejka i na pustynnych patrolach
Wiązką w przeciwnika
Wyścig na pływalni i lodzie o miejsca na podium mistrzostw kraju
Srebro na krótkim torze reprezentanta braniewskiej brygady
Chirurg za konsolą
Wybiła godzina zemsty
Ciało może o wiele więcej, niż myśli głowa
Fiasko misji tajnych służb
Estonia: centrum innowacji podwójnego zastosowania
21 grudnia upamiętniamy żołnierzy poległych na zagranicznych misjach
Miliardowy kontrakt na broń strzelecką
Nowa ustawa o obronie cywilnej już gotowa
Ryngrafy za „Feniksa”
W drodze na szczyt
Operacja „Feniks” – pomoc i odbudowa
W Toruniu szkolą na międzynarodowym poziomie
Żaden z Polaków służących w Libanie nie został ranny
Kluczowa rola Polaków
Miliardy dla polskiej zbrojeniówki
Rosomaki w rumuńskich Karpatach
Czworonożny żandarm w Paryżu
Zmiana warty w PKW Liban
Polskie Pioruny bronią Estonii
Łączy nas miłość do Wojska Polskiego
Polska i Kanada wkrótce podpiszą umowę o współpracy na lata 2025–2026
Rekord w „Akcji Serce”
Opłatek z premierem i ministrem obrony narodowej
Kluczowy partner
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Zrobić formę przed Kanadą
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Opłatek z żołnierzami PKW Rumunia
Wigilia ‘44 – smutek i nadzieja w czasach mroku
Jak Polacy szkolą Ukraińców
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Posłowie o modernizacji armii
Wkrótce korzystne zmiany dla małżonków-żołnierzy
Polacy pobiegli w „Baltic Warrior”
Więcej powołań do DZSW
Poznaliśmy laureatów konkursu na najlepsze drony
Jeniecka pamięć – zapomniany palimpsest wojny
Druga Gala Sportu Dowództwa Generalnego
Sukces za sukcesem sportowców CWZS-u
Ochrona artylerii rakietowej
„Nie strzela się w plecy!”. Krwawa bałkańska epopeja polskiego czetnika
W hołdzie pamięci dla poległych na misjach
Rosomaki i Piranie
Awanse dla medalistów
Rehabilitacja poprzez sport
Olympus in Paris
Prawo do poprawki, rezerwiści odzyskają pieniądze
Świąteczne spotkanie pod znakiem „Feniksa”
Cele polskiej armii i wnioski z wojny na Ukrainie
Olimp w Paryżu
Nowe łóżka dla szpitala w Libanie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Podchorążowie lepsi od oficerów

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO