Ćwiczenia „Airborne Detachment – 15” są doskonałą okazją do wymiany doświadczeń między przedstawicielami dwóch armii. Nie tylko na poziomie dowódców i sztabów, lecz także między żołnierzami. Nawet na tym najniższym szczeblu wojskowej hierarchii nie obawiam się trudności w komunikacji między Amerykanami a Polakami. Znajomość języka angielskiego jest w naszym kraju już powszechna, a procedury wojskowe bardzo podobne. Zresztą już wielokrotnie przekonałem się, że najlepszym i najbardziej międzynarodowym językiem są umiejętności, a tych przecież moim żołnierzom ani Amerykanom nie brakuje – pisze gen. bryg. Adam Joks, dowódca 6 Brygady Powietrznodesantowej.
Zasadniczym celem ćwiczeń „Airborne Detachment – 15” w Nowej Dębie jest doskonalenie sojuszniczej współpracy w zakresie prowadzenia działań przez wojska powietrznodesantowe NATO na współczesnym polu walki. Dla 6 Brygady Powietrznodesantowej jest to także ważny etap dalszej budowy interoperacyjności i sprawdzenia kompatybilności z armią, która jest niewątpliwie jedną z najlepszych na świecie.
Takie ćwiczenia to nasz obowiązek – jesteśmy przecież w siłach, które Polska skierowała do Sił Sojuszniczych. To między innymi dlatego spadochroniarze od wielu lat współpracują z licznymi jednostkami powietrznodesantowymi państw NATO. Nasza współpraca z amerykańską 173 Powietrznodesantową Brygadową Grupą Bojową Piechoty, której żołnierze właśnie zameldowali się w Nowej Dębie, trwa od ponad 12 lat. Tym razem oprócz nich przyjechali także kawalerzyści z 2 Regimentu, wyposażeni w kołowe transportery opancerzone Stryker. Dla nas stanowi to okazję nie tylko do dopracowania procedur podczas prowadzenia wspólnych operacji powietrznodesantowych, lecz także do doskonalenia współdziałania z jednostkami zmotoryzowanymi, na których korzyść przecież wykonujemy nasze zadania.
Rozpoczęte właśnie trzymiesięczne szkolenie jest kontynuacją zeszłorocznego, trwającego ponad pół roku podobnego zgrupowania z jednostkami armii amerykańskiej, kanadyjskiej i brytyjskiej. Podczas szkolenia będziemy starali się poszukiwać jeszcze bardziej wydajnych i efektywnych dróg organizacji działań bojowych, a integracja pododdziałów polskich i amerykańskich to z pewnością kolejny znaczący krok w tym kierunku. Wysokiej zdolności do sprostania nowym wyzwaniom wymaga od nas przecież także zmieniające się środowisko bezpieczeństwa naszego kraju.
Szkolenie w Nowej Dębie jest dla nas ważnym etapem przygotowań do kolejnego wyzwania, jakim w tym roku jest dla 6 Brygady Powietrznodesantowej udział w największych od wielu lat ćwiczeniach wojsk powietrznodesantowych państw NATO pod kryptonimem „Swift Response – 15”. Wezmą w nich udział żołnierze z dziesięciu państw, w tym prawie 350 polskich spadochroniarzy, a towarzysząca im operacja lotnicza będzie jedną z największych w tym roku w Europie. Już sama skala tego szkolenia pokazuje, jak istotnym elementem NATO są jednostki powietrznodesantowe zdolne do szybkiego przerzutu w dowolne miejsce zgodnie z potrzebami militarnej operacji.
Ćwiczenia „Airborne Detachment – 15” stanowią także doskonałą okazję do wymiany doświadczeń między przedstawicielami dwóch armii. Nie tylko na poziomie dowódców i sztabów, lecz także między żołnierzami. Nawet na tym najniższym szczeblu wojskowej hierarchii nie obawiam się trudności w komunikacji między Amerykanami a Polakami. Znajomość języka angielskiego jest w naszym kraju już powszechna, a procedury wojskowe bardzo podobne. Zresztą już wielokrotnie przekonałem się, że najlepszym i najbardziej międzynarodowym językiem są umiejętności, a tych przecież ani moim żołnierzom, ani Amerykanom nie brakuje.
Jestem przekonany, że wszyscy uczestnicy szkolenia „Airborne Detachment – 15” wyniosą z niego nowe doświadczenia i umiejętności, dzięki którym będą mogli stać się jeszcze lepszymi żołnierzami, a złożone z nich pododdziały będą jeszcze bardziej skuteczne w działaniu w każdej sytuacji, z jaką możemy się spotkać na współczesnym polu walki.
komentarze