NAJSTARSZY KAWALERZYSTA

Franciszek Andrzejak, jedyny żyjący żołnierz przedwojennego 7 Pułku Strzelców Konnych, został awansowany na stopień rotmistrza.

 

 

Plac apelowy kompleksu koszarowego w Wędrzynie. Trwa uroczysta zbiórka z okazji święta 7 Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich.

Zakończył się apel poległych. Setki żołnierzy i zaproszonych gości w zadumie wysłuchało, jak narrator wyczytuje nazwiska czterech żołnierzy batalionu, którzy polegli podczas misji afgańskiej, oraz tych, którzy życie oddali wcześniej, między innymi w bitwach II wojny światowej, służąc w 7 Pułku Strzelców Konnych. Jego tradycje batalion kontynuuje.

Pamięć

Na zebranych zrobiła wrażenie salwa kompanii honorowej. Najbardziej wzruszały jednak dźwięki granego na trąbce żałobnego utworu „Śpij kolego” oraz widok okrytego kirem kawaleryjskiego rumaka, którego strzelec w historycznym mundurze przeprowadził przed frontem pododdziałów.

Wśród najważniejszych gości jest staruszek w oficerskim mundurze z dystynkcjami porucznika. Wzruszył się na widok żałobnego rumaka i nienagannie ubranego kawalerzysty. Kiedyś sam nosił właśnie taki mundur. Kawaleryjski koń był dla niego przyjacielem i towarzyszem wojennych bitew. Pamięta, jak żałobny kir na siodle, nie symbolicznie jak teraz, lecz realnie, żegnał wielu jego kolegów. On, por. Franciszek Andrzejak – ostatni kawalerzysta 7 Pułku Strzelców Konnych ich nie zapomni...

Po chwili zmienia się nastrój uroczystości. Por. Izabela Polańska zapowiada moment wyróżnień. „Na mocy decyzji numer 1500 ministra obrony narodowej z 17 lipca 2014 roku porucznik Andrzejak Franciszek, syn Marcelego, zostaje mianowany na stopień kapitana”, słychać z głośników.

Awans

Kawalerzysta senior jest proszony o wystąpienie. Wspierając się na kuli, 99-latek powoli idzie przed front pododdziałów. Każdy jego krok obserwują syn oraz prawnuczka, którzy towarzyszą mu w uroczystości. Po ceremonii zdradzą, że pan Franciszek od kilku dni nie mógł się już doczekać spotkania z żołnierzami, a awans na kolejny stopień wojskowy bardzo go wzruszył i ucieszył. W tak uroczystym momencie panu Franciszkowi towarzyszą także przedstawiciele władz Słupcy, gdzie mieszka weteran. Burmistrz Michał Pyrzyk oraz jego zastępca Tomasz Garsztka na co dzień bowiem otaczają opieką najstarszego znanego strzelca konnego.

Do porucznika podchodzi dowódca 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej gen. bryg. Rajmund T. Andrzejczak oraz dowódca świętującego batalionu ppłk Rafał Miernik. Odpinają leciwemu oficerowi naramienniki z trzema porucznikowskimi gwiazdkami, a w ich miejsce zakładają nowe, z dystynkcjami kapitana. W kawalerii jest to stopień rotmistrza. Przed wojną był ceniony najbardziej ze wszystkich oficerskich szlifów.

O gratulacjach dla rotmistrza nie zapomniała też Karolina Kaczorowska, żona ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie. W swoim liście, adresowanym do dowódcy 7 Batalionu, w ciepłych słowach życzyła leciwemu oficerowi oraz wszystkim żołnierzom batalionu sukcesów w życiu i służbie.

Historia

Najstarszy w Polsce kawalerzysta trafił do wojska 12 września 1937 roku. Został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w 7 Pułku Strzelców Konnych stacjonującym w Biedrusku. Przydzielony do plutonu karabinów maszynowych po przysiędze został skierowany do szkoły podoficerskiej przy 17 Pułku Ułanów w Lesznie. Po jej ukończeniu ponownie wrócił do macierzystej jednostki pod Poznaniem. Jesienią 1938 roku ze swoją jednostką pan Franciszek uczestniczył w przyłączeniu do Polski Zaolzia. Następnego roku we wrześniu miał odejść do cywila. Wybuch wojny pokrzyżował te plany.

Podczas kampanii wrześniowej nowo awansowany rotmistrz w szeregach szwadronu ciężkich karabinów maszynowych uczestniczył w największej bitwie kampanii wrześniowej nad Bzurą. Szczególnie ciężkie walki jego pułk toczył pod Wolą Zbrożkową, Głownem, następnie pod Brochowem i w Puszczy Kampinoskiej, gdzie w czasie potyczki z Niemcami pan Franciszek stracił konia, a sam został dwukrotnie postrzelony w nogę. Mimo ran dotarł do Warszawy i wziął udział w obronie stolicy. W czasie jednego z bombardowań, w okolicy zamku królewskiego został raniony odłamkiem w prawą rękę. Po kapitulacji Warszawy trafił do niewoli. W drodze na zachód uciekł jednak Niemcom z transportu kolejowego i po czterech dniach pieszo dotarł do domu.

Tradycja

Mottem przewodnim żołnierzy wędrzyńskiego batalionu są słowa: „Wierni tradycji, wierni przysiędze”. Nic więc dziwnego, że nowo awansowany rotmistrz podczas święta jednostki czuł się wśród nich jak w domu. Jak powiedział gen. Andrzejczak, ten człowiek powinien być traktowany przez żołnierzy nie tylko jak najstarszy kawalerzysta i bohater wojenny, lecz jak dobro narodowe, które trzeba chronić.

Bogusław Politowski

autor zdjęć: Bogusław Politowski





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO