moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Ochotnik za wszystkich

Pierwsze groby na cmentarzu Łyczakowskim we Lwowie zostały otwarte po godzinie czternastej. Ze spoczywających tam anonimowych żołnierzy miał zostać wybrany ten, który spocznie w symbolicznej mogile w samym sercu stolicy – na placu Saskim. Szybko okazało się jednak, że sprawy zaczynają się komplikować, a ekshumację trzeba było powtórzyć. Był 29 października 1925 roku.

„Los padł na tego, który żadnej szarży nie miał, a tulił u boku swego starą maciejówkę z białym orłem ściemniałym od wilgoci. Zginął on na polu walki, o czym świadczyła czaszka przedziurawiona przez kulę i noga od strzału złamana. Maciejówka wskazywała na to, że był to ochotnik, którego serce powołało na pole walki, by spełnić swój obowiązek względem Ojczyzny” – tak o anonimowych szczątkach, które niebawem miały spocząć w Grobie Nieznanego Żołnierza pisała Wanda Mazanowska. Dziennikarka i działaczka społeczna ze Lwowa była jednym ze świadków ekshumacji przeprowadzonej 29 października 1925 roku na cmentarzu Łyczakowskim. To, co się stało tego dnia na lwowskim cmentarzu, stanowiło zwieńczenie długotrwałej i skomplikowanej procedury i jednocześnie stało się początkiem uroczystości, które miały potrwać przez kilka kolejnych dni.

Od kapliczki po grób

Idea tworzenia symbolicznych mogił ku czci żołnierzy poległych w walce narodziła się po I wojnie światowej. Pierwszy taki grób powstał w Paryżu pod Łukiem Triumfalnym. Jego pomysłodawcą był Frederic Simon, który na bitewnych polach stracił trzech synów. Podobnie jak jego synowie, z wojny nie wróciło półtora miliona francuskich wojskowych i to właśnie ich upamiętniała tablica odsłonięta w styczniu 1921 roku. Niebawem Grób Nieznanego Żołnierza stworzyli w opactwie westminsterskim Brytyjczycy. Elity II RP nie chciały być gorsze. Wprawdzie państwo dopiero co wróciło na mapy, ale podczas wielkiej wojny zginęli w ogromnej liczbie Polacy, którzy walczyli w mundurach armii zaborczych, nierzadko przeciwko sobie. Mało tego, podczas gdy Europa powoli dźwigała się z powojennego chaosu, Rzeczpospolita toczyła ciężkie boje o kształt granic, a potem o przetrwanie. Marsz Armii Czerwonej udało się zatrzymać dopiero latem 1920 roku na przedpolach Warszawy. Było więc kogo upamiętniać, prace jednak długo nie mogły ruszyć z miejsca.

Pierwszy projekt zakładał stworzenie niewielkiej kaplicy w warszawskiej katedrze św. Jana. Pieniądze na ten cel gromadził społeczny komitet pod przewodnictwem Ignacego Balińskiego, szefa Rady Miejskiej. Wspierał go kardynał Aleksander Kakowski. Plan nie spotkał się jednak z wystarczająco dużym społecznym odzewem. Ponoć sam projekt okazał się zbyt skromny. Kolejne zakładały postawienie w sercu miasta pamiątkowej kolumny albo usypania kopca. Ale i one spaliły na panewce. Wreszcie sprawy w swoje ręce wzięło państwo. Pod koniec 1923 roku prezydent Stanisław Wojciechowski polecił ówczesnemu ministrowi spraw wojskowych, żeby ten powołał Komitet Organizacyjny Budowy Pomnika Nieznanego Żołnierza. W jego skład weszli między innymi generałowie: Tadeusz Rozwadowski, Lucjan Żeligowski, Józef Haller i Władysław Sikorski, którzy z energią przystąpili do pracy. Zapał rychło jednak został ostudzony przez codzienne obowiązki. Komitet na dobre zaktywizował się dopiero w grudniu 1924 roku, kiedy to tajemniczy fundator pod osłoną nocy pozostawił na placu Saskim płytę, na której miała się znaleźć pamiątkowa inskrypcja. Zdarzenie wzbudziło ogromne zainteresowanie mediów.

Niebawem były już gotowe projekt i lokalizacja Grobu Nieznanego Żołnierza (wybór padł na kolumnadę pałacu Saskiego) oraz scenariusz uroczystości związanych z jego odsłonięciem. Wcześniej jednak należało ustalić, kto w mogile spocznie.

Wybór – ochotnik

Bezsporny wydawał się fakt, że będzie to bezimienny żołnierz. Chodziło wszak o siłę symbolu. Ale co dalej? Członkowie komisji byli zgodni też, że szczątki powinny pochodzić z pobojowiska, które znajduje się w granicach Rzeczypospolitej. Sama bitwa musiała zostać stoczona na niewielkim obszarze, powinna była pochłonąć wiele ofiar i okryć chwałą wszystkich jej polskich uczestników. Misja sporządzenia listy starć, które odpowiadały tym kryteriom, została powierzona żołnierzom z Biura Historycznego Ministerstwa Spraw Wojskowych. Potem miało nastąpić losowanie. – Wybór jest trudny. Armia nasza bowiem organizowała się w ogniu walk, każdy możliwie gotowy batalion z potrzeby bojowej rzucano na front. Dlatego wszystkie granice Rzeczypospolitej znaczy nić serdeczna krwi żołnierskiej, na każdym szlaku marszowym znajdują się pojedyncze i zbiorowe mogiły – zaznaczał gen. Józef Haller, szef Sztabu Generalnego, podczas ceremonii, która 4 kwietnia 1925 roku odbyła się w gmachu Ministerstwa Spraw Wojskowych. Wybór zawężono do 15 miejsc. Wśród nich przeważały pobojowiska z wojny polsko-bolszewickiej. Pod uwagę brany był też Lwów i okolice, gdzie w latach 1918–1919 Polacy walczyli z Ukraińcami. Losowania dokonał ogniomistrz Józef Buczkowski, najmłodszy w Polsce kawaler Orderu Virtuti Militari, który w wieku niespełna 20 lat został odznaczony za zasługi w Bitwie Warszawskiej. „Kurier Poranny” tak opisywał ten moment: „[Buczkowski] Podchodzi do urny i wyciąga z niej jedną z kart. Na sali robi się kompletna cisza, wśród której słychać twardy, żołnierski krok ogniomistrza Buczkowskiego, idącego z kartą do ministra spraw wojskowych. Gen. Sikorski odczytuje kartę i ogłasza, iż zwłoki Nieznanego Żołnierza wzięte będą z pobojowiska lwowskiego”.


Grób Nieznanego Żołnierza przy placu Saskim. Widok wnętrza, przy grobie warty honorowe i wieńce. Fot. NAC

– Polscy żołnierze, którzy zginęli podczas walk o Lwów, byli chowani na dwóch nekropoliach: cmentarzu Janowskim na Kleparowie, przede wszystkim jednak na cmentarzu Łyczakowskimi. I właśnie na tej drugiej nekropolii została przeprowadzona ekshumacja – wyjaśnia prof. Michał Klimecki, historyk z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. 29 października na cmentarzu pojawili się przedstawiciele armii oraz dwóch polskich ministerstw. „O godzinie drugiej po południu rozpoczęto rozkopywanie grobów nieznanych żołnierzy. (…) W zapadłych drewnianych trumnach znaleziono już tylko sczerniałe szkielety okryte strzępami mundurów, w których szukano oznak, że zmarły był istotnie żołnierzem polskim” – relacjonował „Kurier Lwowski”. Pierwsze podejście nie przyniosło jednak spodziewanych rezultatów. Pracownicy firmy pogrzebowej wydobyli trzy trumny. Narodowości poległych, których szczątki spoczywały w pierwszych dwóch, nie udało się ustalić. W trzeciej, jak się okazało, został pochowany... austriacki podoficer. Procedurę trzeba było powtórzyć. Tym razem ekipa ekshumacyjna miała już więcej szczęścia. We wszystkich trzech trumnach ponad wszelką wątpliwość znajdowały się szczątki Polaków. Fragmenty umundurowania wskazywały, że to dwaj podoficerowie oraz ochotnik. Pozostawało wskazać na jednego z nich. Wyboru miała dokonać Jadwiga Zarugiewiczowa – matka Konstantego, młodego żołnierza, który zginął w bitwie przeciwko bolszewikom nieopodal miejscowości Zadwórze. Dlaczego akurat ona? – Jadwiga Zarugiewicz musiała cieszyć się nieposzlakowaną opinią. W dodatku wraz z rodziną przez lata bezskutecznie próbowała ustalić, gdzie spoczywa jej syn. Podobnie jak duża grupa rodziców i krewnych ofiar walk o Lwów, dążyła do ich upamiętnienia. Te starania nie przeszły bez echa – tłumaczy prof. Klimecki. Na cmentarzu Łyczakowskim kobieta nie zaglądała do wnętrza trumien. „Wybrała trumnę najbardziej zniszczoną, z krzyżykiem najskromniejszym, bez żadnego napisu” – pisał dziennikarz „Kuriera Lwowskiego”.

Jak się okazało, spoczywał w niej wspomniany ochotnik. Wstępne oględziny pozwoliły stwierdzić, że zginął od strzału w głowę. Inna kula pogruchotała mu nogę. Poległy żołnierz miał zaledwie kilkanaście lat. – Takich bezimiennych ofiar walk o Lwów było stosunkowo dużo. Niewykluczone, że ów nieznany ochotnik nie pochodził z samego miasta. Młodzi ludzie, którzy angażowali się w walki u progu niepodległości, w sporej części wywodzili się z jednego środowiska. Wielu z nich wzajemnie się znało. Ale do polskich oddziałów napływali też ochotnicy spoza Lwowa – mówi prof. Klimecki.

„Kim jesteś? Nie wiem”

Szczątki Nieznanego Żołnierza zostały złożone do sosnowej trumny, którą grabarze umieścili w trumnie cynkowej, tę z kolei włożyli do trumny wykonanej z dębu, ozdobionej orłami. Ekshumacja zakończyła się wieczorem. Na noc trumny trafiły do cmentarnej kaplicy, rozświetlonej pochodniami i świecami. Żołnierze zaciągnęli przy nich honorową wartę, na cmentarz zaś, jak donosił „Kurier Lwowski”, zaczęły ściągać tłumy mieszkańców, by oddać hołd bezimiennej ofierze walk o niepodległość.

Nazajutrz szczątki w uroczystym pochodzie zostały przeniesione do lwowskiej katedry, a następnie na dworzec, skąd specjalnym pociągiem odjechały do Warszawy. Podróż trwała niemal dobę, ponieważ skład zatrzymywał się na wszystkich większych stacjach. Trumny jadące w otwartym na przestrzał wagonie były witane przez oficjeli i mieszkańców. Uroczysty pochówek Nieznanego Żołnierza odbył się w dzień zaduszny, 2 listopada 1925 roku. Wówczas to w warszawskiej katedrze św. Jana została odprawiona msza, której przewodniczył kard. Kakowski. Udział w niej wzięli między innymi prezydent Wojciechowski, premier Władysław Grabski, marszałkowie Sejmu i Senatu. „Kim jesteś ty? Nie wiem. Gdzie dom twój rodzinny? Nie wiem. Kto twoi rodzice? Nie wiem i wiedzieć nie chcę i wiedzieć nie będę, aż do dnia sądnego. Wielkość twoja w tem, żeś nieznany” – mówił w kazaniu ks. prałat Antoni Szlagowski. Po mszy kondukt przeszedł Krakowskim Przedmieściem na plac Saski, gdzie ciało zostało złożone w kolumnadzie pałacu.

Fot. st. szer. Michał Wójcik

Grób Nieznanego Żołnierza przetrwał do grudnia 1944 roku, kiedy to zburzyli go Niemcy. Po wojnie został odbudowany. Do dziś żołnierze pełnią przy nim wartę z szacunku do Polaków, którzy ginęli na frontach i w walce o niepodległość.

Pisząc tekst korzystałem z książki Witolda Lisowskiego „Panteon Pamięci Narodowej. Historia Grobu Nieznanego Żołnierza” Warszawa 2006; zamieszczone w tekście cytaty z prasowych artykułów i wspomnień świadków pochodzą z artykułu Wandy Mazanowskiej „Geneza Symbolu i przewiezienie zwłok Nieznanego Żołnierza”, który ukazał się w pracy zbiorowej „7599 dni Drugiej Rzeczypospolitej”, Warszawa 1983, oraz przedruków i fotokopii gazet zamieszczonych na portalach kuriergalicyjski.com i varsisava.pl.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Jarosław Wiśniewski, NAC, st. szer. Michał Wójcik

dodaj komentarz

komentarze


Żołnierze na trzecim stopniu podium
MON chce nowych uprawnień dla marynarki
Niezłomni w obronie
„Czerwone berety” na kursie dowódców i SERE
Standardy NATO w Siedlcach
W Brukseli o bezpieczeństwie wschodniej flanki i Bałtyku
Polski „Wiking” dla Danii
Transbałtycka współpraca
F-35 z Norwegii znowu w Polsce
Wojny na rzut kostką
Szpital polowy, czyli test Żelaznej Dywizji
Hiszpanie pomogą chronić polskie niebo
Koniec pewnej epoki
Brytyjczycy na wschodniej straży
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”
Speczespół wybierze „Orkę”
W Warszawie stanie pomnik pierwszego szefa SGWP
Kolejne „Husarze” w powietrzu
Polskie innowacje dla bezpieczeństwa – od Kosmosu po Bałtyk
Broń i szkolenia. NATO wspiera Ukrainę systemowo
W poszukiwaniu majora Serafina
Korpus bezzałogowców i nowe specjalności w armii
Szwedzkie myśliwce dla Ukrainy
MON i MSWiA: Polacy ufają swoim obrońcom
Trzeba wzmocnić suwerenność technologiczną Polski
Medycy na start
W wojsku orientują się najlepiej
Kolejna fabryka amunicji z Niewiadowa
Miliardy na inwestycje dla PGZ-etu
Priorytetowe zaangażowanie
Żołnierz na urlopie i umowie zlecenie?
Szli po odznakę norweskiej armii
Rezerwa i weterani – siła, której nie wolno zmarnować
Kawaleria pancerna spod znaku 11
Polskie Bayraktary nad Turcją
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Ustawa schronowa – nowe obowiązki dla deweloperów
Więcej pieniędzy na strzelnice w powiecie
Bataliony Chłopskie – bojowe szeregi polskiej wsi
Dywersanci atakują
„Steadfast Noon”, czyli nuklearne odstraszanie
Konie dodawały pięciobojowi szlachetności
Deterrence in Polish
Zawiszacy na Litwie
„Droga do GROM-u”
Człowiek jest najważniejszy
WOT na Szlaku Ratunkowym
Mity i manipulacje
Abolicja dla ochotników
Sztuka i służba w jednym kadrze
Kosmiczny Perun
UBM, czyli przepis na ekspresową budowę
Pokój na Bliskim Wschodzie? Podpisano kluczowe porozumienie
Medicine for Hard Times
Zełenski po raz trzeci w Białym Domu
Kaczka wodno-lądowa (nie dziennikarska)
Trwa dobra passa reprezentantów Wojska Polskiego
Były szef MON-u bez poświadczenia bezpieczeństwa
Orientuj się bez GPS-u
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Wojskowi rekruterzy zawsze na posterunku
Więcej szpitali przyjaznych wojsku
DragonFly czeka na wojsko
Izrael odzyskał ostatnich żywych zakładników
Maratońskie święto w Warszawie
Pocisk o chirurgicznej precyzji
Medale dla sojuszników z Niderlandów
Koniec dzieciństwa
Kircholm 1605
Zamiast szukać skarbów, uczyli się strzelać
Wojskowe przepisy – pytania i odpowiedzi
„Road Runner” w Libanie
Jelcz się wzmacnia

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO