Należy skupić się nie tyle na nielegalnych migrantach, co na kontroli przestrzegania embarga na handel bronią i ropą, jakie zostało nałożone na Libię – uznała Unia Europejska i zakończyła wojskową misję „Sophia”. W jej miejsce została uruchomiona misja „Irini”. Polski kontyngent pozostanie na południu Europy i weźmie w niej udział.
Misja „Sophia” wystartowała w 2015 roku. W myśl założeń Unii Europejskiej miała przyczynić się do zahamowania nielegalnej migracji z Libii na Stary Kontynent, ale też pomóc w ratowaniu ludzi, którzy wyruszali na morze w niewielkich łodziach i pontonach. Jednocześnie wojskowi eksperci szkolili libijskie służby oraz armię, by mogły one skutecznie walczyć z procederem już na swoim terytorium. Uczestnicy misji walczyli też z przemytem broni i ropy. W początkach 2018 roku do misji dołączyła Polska. Do bazy Sigonella na południu Włoch zostały skierowane kolejno cztery zmiany żołnierzy. Trzon kontyngentu tworzyli żołnierze Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Do dyspozycji mieli samolot „Bryza”, który patrolował Morze Śródziemne i dostarczał informacji o przemycie ludzi. – Od początku misji „Sophia” polskie załogi spędziły w powietrzu 1396 godzin i 20 minut – wyjaśnia kmdr ppor. Sebastian Stypułkowski, dowódca IV zmiany PKW EU „Sophia”.
Przez pięć lat uczestnicy misji pomogli ocalić 40 tysięcy rozbitków. Ruch na przemytniczych szlakach z Libii na południe Włoch w pewnym momencie zaczął znacząco spadać, ale przerzutu ludzi z Afryki nie udało się całkowicie udaremnić. Do tego misja zaczęła borykać się z różnego rodzaju problemami. W ubiegłym roku, pod wpływem nacisków ze strony włoskiego rządu, zostały z niej wycofane okręty. U podstaw takiej decyzji stał spór o alokacje podjętych z morza rozbitków. Ostatecznie Unia Europejska postanowiła pójść inną drogą. Pod koniec marca jej członkowie ostatecznie zdecydowali, że mandat „Sophii” nie zostanie przedłużony.
W jej miejsce została uruchomiona misja „Irini”. Zakres działań zaangażowanych w nią żołnierzy będzie co prawda podobny, ale rozkład akcentów zupełnie inny. Uczestnicy „Irini” skupią się na pilnowaniu embarga na dostawy broni do Libii i wywóz stamtąd ropy naftowej. Do tego nadal będą szkolić tamtejszą marynarkę wojenną i straż przybrzeżną. Działania te mają doprowadzić do ustabilizowania sytuacji w tym północnoafrykańskim kraju. Od czasu obalenia Muammara Kadafiego, Libia pogrążona jest w wojnie domowej. Obecnie o władzę w kraju walczą kierowany przez Fajiza as-Sarradża Rząd Zgody Narodowej oraz Libijska Armia Narodowa gen. Chalifa Haftara. – „Irini” będzie operacją prowadzoną z morza, powietrza oraz z wykorzystaniem środków satelitarnych – tłumaczy Josep Borrell, Wysoki Przedstawiciel Unii do Spraw Zagranicznych i Polityki Bezpieczeństwa i dodaje, że szczegóły wciąż są uzgadniane. Cały czas nie wiadomo więc, kiedy ostatecznie okręty zostaną skierowane na morze. – Nie jest to rozwiązanie przez duże „R”, ale ważna część kompleksowych działań – podkreśla Borrell. Oznacza to, że Unia Europejska nadal będzie dążyła do ustabilizowania sytuacji w tej części Morza Śródziemnego także poprzez dyplomację.
Tymczasem polski kontyngent pozostanie na południu Włoch. – Zarówno zadania, które realizuje, jak i jego liczebność nie ulegną zmianie. Rejon działania także pozostaje bez zmian – zapewnia gen. broni Tomasz Piotrowski, dowódca operacyjny RSZ. IV zmiana PKW „Sophia” liczy około stu żołnierzy. Polacy, niezależnie od pandemii koronawirusa, do ostatnich chwil misji realizowali loty patrolowe. – Oczywiście działania podejmowane są z zastosowaniem wszelkich niezbędnych norm i procedur przeciwepidemicznych – zapewnia kmdr ppor. Stypułkowski i dodaje: – Skala przerzutu nielegalnych migrantów na początku roku była bardzo duża. Jednakże po wybuchu pandemii zauważalny jest spadek – dodaje.
Misja „Irini” ma potrwać do marca przyszłego roku. Kolejna zmiana polskich wojsk na Sycylię powinna pojechać w maju.
autor zdjęć: st. szer. Wojciech Król/CO MON
komentarze