Przez ostatnie dwa tygodnie 18 tysięcy żołnierzy z 20 państw współdziałało na poligonach Polski, Litwy, Łotwy i Estonii. Wszyscy mieli wspólny cel – trening współpracy. – Udowodniliśmy, że jesteśmy zgranym zespołem i w razie zagrożenia będziemy mogli razem stawić mu czoła – ocenił działania gen. dyw. P. Timothy McGuire z US Army.
Wojska nieprzyjaciela rozpoczęły zaczepną operację powietrzną, po czym zaatakowały także na lądzie. W odpowiedzi jednostki NATO wyprowadzają kontruderzenie. Do akcji wkraczają czołgi Twardy, Bojowe Wozy Piechoty oraz Strykery US Army. Operacja nabiera tempa. Nacierające wojsko wspiera artyleria – strzelają samobieżne moździerze Rak, Goździki, chorwackie Wulkany, a także amerykańska bateria rakietowa Himars oraz haubice M777. Nad pole walki nadlatują też polskie i amerykańskie myśliwce F-16 oraz śmigłowce – Mi-24 i Apache. Pełne ręce roboty mają też przeciwlotnicy i ich armaty ZU-23 oraz Oerlikony z Rumunii.
Tak wyglądał scenariusz ostatniego epizodu ćwiczeń „Saber Strike ’18”, który odbył się dziś na terenie Ośrodka Szkolenia Poligonowego Wojsk Lądowych w Bemowie Piskim. W sumie na poligonie współdziałało prawie trzy tysiące żołnierzy, którzy mieli do dyspozycji tysiąc jednostek sprzętu. Większość z nich to siły 15 Brygady Zmechanizowanej oraz Batalionowej Grupy Bojowej NATO. To właśnie tu zawiszacy, a także Amerykanie, Brytyjczycy, Chorwaci i Rumuni przez ostatnie dwa tygodnie, w ramach „Saber Strike” przeprowadzali ćwiczenia „Puma ’18”.
Jak mówi gen. bryg. Jarosław Gromadziński, który kierował manewrami, główny nacisk podczas ćwiczeń położono na doskonalenie procedur związanych z prowadzeniem połączonego ognia. – Zintegrowanie rozpoznania oraz wszystkich środków rażenia jakie posiadamy, czyli artylerii, lotnictwa jest bardzo skomplikowane – mówi. – Jednak podczas tego ćwiczenia przećwiczyliśmy wszystkie procedury i śmiało mogę powiedzieć, że ogień połączony już nie stwarza nam problemów. To sukces tych ćwiczeń – podkreśla oficer.
Jednak to nie wszystko. Podczas ćwiczeń wojska wykonały także wiele innych zadań. Gros z nich miało na celu przeciwdziałanie zagrożeniom hybrydowym – żołnierze musieli pojmać szpiegów, udzielić pomocy rannym, zneutralizować improwizowane ładunki wybuchowe czy uspokoić manifestujący tłum. Oprócz tego wszystkie pododdziały musiały przeprawić się przez rzekę, a także przejść ścieżkę oczyszczania przygotowaną przez chemików czy wykonać strzelania z całego spektrum uzbrojenia.
Przerzut wojsk
Na Mazury przyjechali także żołnierze 12 Brygady Zmechanizowanej, którzy w ramach „Saber Strike” prowadzili operację „Kuguar ’18”. Ich głównym zadaniem było jak najszybsze przerzucenie wojsk z poligonu w Drawsku Pomorskim w rejon Doliny Rospudy. W sumie przez Polskę przejechało prawie 300 pojazdów, między innymi kołowe transportery opancerzone Rosomak i samobieżne moździerze Rak. Po drodze wojsko przeprawiło cały sprzęt przez Wisłę, spotkało się z mieszkańcami Morąga, a także udzieliło pomocy rannym w wypadku. Mimo że podczas kilkudniowej podróży pojazdy pokonały ponad 600 km, po osiągnięciu celu nie było mowy o odpoczynku. Kolejny rozkaz brzmiał – zluzować amerykańskie pododdziały, które operują w dolinie Rospudy.
Podobny scenariusz, tylko na nieco większą skalę realizowali żołnierze US Army. Jeszczem zanim rozpoczęło się ćwiczenie, koszary w niemieckim Vilsec opuścił amerykański 2 Pułk Kawalerii. Przez kolejne dni prawie tysiąc pojazdów – głównie Strykerów i wozów wsparcia jechało przez Polskę i Czechy, aby dotrzeć na Litwę, gdzie rozgrywał się główny etap ćwiczenia. – W ten sposób chcieliśmy sprawdzić, jak szybko jesteśmy w stanie przerzucić nasze wojsko na dużą odległość. Podczas całej operacji wspierali nas sojusznicy. Na przykład kiedy jechaliśmy przez Polskę, każdą naszą kolumnę eskortowała Żandarmeria Wojskowa – mówi kapitan Jeku Arce, oficer prasowy pułku. – Poza tym budowaliśmy też inne zdolności, na przykład te związane z logistyką – zabraliśmy własne jedzenie, a także namioty. Jesteśmy piechotą, więc musimy wiedzieć, jak sobie radzić w każdej sytuacji – dodaje.
Desant i zrzuty
Nie mniej intensywnie podczas ćwiczeń „Saber Strike” płynął czas w Drawsku Pomorskim. Niemal codziennie nad poligonem operowały śmigłowce i samoloty transportowe różnych nacji. Wiele wspólnych operacji wykonały pododdziały powietrznodesantowe armii polskiej, amerykańskiej, izraelskiej i hiszpańskiej. Podczas jednej z nich, z pokładu wojskowej Casy desantowało się niemal 300 spadochroniarzy z 6 Batalionu Powietrznodesantowego 6 Brygady Powietrznodesantowej.
Natomiast w okolicach Chełmna desantowali się kawalerzyści z 25 Brygady Kawalerii Powietrznej. Ich zadaniem było zabezpieczenie przyczółków na brzegach Wisły, tak aby przygotowaną przez żołnierzy 2 i 5 Pułku Inżynieryjnego, a także 2 Pułku Saperów przeprawą mogły przejechać pojazdy 12 Brygady Zmechanizowanej.
– Podczas ćwiczeń „Saber Strike ’18” zrealizowaliśmy szereg operacji. Wszystkie działania wymagały nie tylko ogromnego zaangażowania wojsk, ale także Wielonarodowej Dywizji Północny Wschód, która po raz pierwszy została zaangażowana w takie działanie – mówił gen. broni Jarosław Mika, dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych. – Cieszę się, że mimo tego, iż czas dla wojska jest intensywny, niedawno zakończyło się szkolenie NATO Tiger Meet, a równolegle trwa „Baltops”, wszystko przebiega prawidłowo. Jednak uznam ćwiczenia „Saber Strike” za zakończone, dopiero gdy wszyscy żołnierze i ich sprzęt wrócą do swoich garnizonów – podkreślił oficer.
Natomiast gen. dyw. P. Timothy McGuire, zastępca dowódcy US Army Europe przypomniał, że ćwiczenie „Saber Strike” odbywało się nie tylko w Polsce, ale także na Litwie, Łotwie i w Estonii. W sumie na kilkudziesięciu poligonach współdziałało 18 tys. żołnierzy z 20 państw – Chorwacji, Czech, Danii, Estonii, Finlandii, Francji, Hiszpanii, Holandii, Izraela, Kanady, Litwy, Łotwy, Macedonii, Niemiec, Norwegii, Polski, Rumunii, Stanów Zjednoczonych, Wielkiej Brytanii i Włoch. – Wszystkie działania koncentrowały się na budowaniu interoperacyjności między żołnierzami sojuszniczych armii – powiedział. – Udowodniliśmy, że jesteśmy zgranym zespołem i w razie zagrożenia będziemy mogli razem stawić mu czoła – zaznaczył.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze