Dla komunistycznych oprawców 1 marca 1951 roku był dniem triumfu. Strzałem w tył głowy pozbywali się ludzi stojących na czele bardzo niebezpiecznej dla nich organizacji – Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Wyjątkowo znęcali się nad jej prezesem ppłk. Łukaszem Cieplińskim, chcąc nie tylko zniszczyć człowieka, lecz i jego wojenną legendę.
Koniec wojny w maju 1945 roku dla wielu Polaków był niewielką pociechą wobec tego, jaką rzeczywistość przyniosła na bagnetach Armia Czerwona po wyparciu Niemców z kraju. Dla większości żołnierzy polskiego podziemia niepodległościowego właściwie dzień zwycięstwa nad faszyzmem nie różnił się niczym od kolejnego dnia okupacyjnego horroru. Terror sowieckich i rodzimych sił bezpieczeństwa, wspieranych przez milicję i wojsko, zmuszał wielu żołnierzy podziemia do pozostania w konspiracji. W lasach wciąż działały zgrupowania partyzanckie. Spora część ich dowódców i żołnierzy wierzyła, że wkrótce wybuchnie nowa wojna światowa, tym razem między Zachodem a Związkiem Sowieckim i Polska doczeka się upragnionej wolności.
Polska (wciąż) Walcząca
Według danych zebranych przez służby bezpieczeństwa w maju 1945 roku na obszarze całego kraju działało 305 oddziałów i grup partyzanckich zrzeszających 35 tysięcy ludzi. Oprócz zgrupowań poakowskich w lasach operowały oddziały Narodowego Zjednoczenia Wojskowego i Narodowych Sił Zbrojnych. Z oddziałów byłej Armii Krajowej szczególną aktywnością wyróżniała się na Białostocczyźnie i Pomorzu brygada Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, a na Lubelszczyźnie oddziały Mariana Bernaciaka „Orlika” i Hieronima Dekutowskiego „Zapory”. Powstawały też grupy bardziej niezależne od głównych nurtów wojennego podziemia, na przykład działające w okręgach kieleckim i łódzkim Konspiracyjne Wojsko Polskie, a w warszawskim – Ruch Oporu Armii Krajowej, czy dowodzona przez Andrzeja Rzewuskiego „Hańczę” Wielkopolska Samodzielna Grupa Ochotnicza „Warta”, jak też zgrupowanie Józefa Kurasia „Ognia” na Podhalu.
Żołnierze 5 Wileńskiej Brygady AK. Od lewej: ppor. Henryk Wieliczko „Lufa”, por. Marian Pluciński „Mścisław”, mjr Zygmunt Szendzielarz „Łupaszka”, wachm. Jerzy Lejkowski „Szpagat”, por. Zdzisław Badocha „Żelazny”. Fot. Wikipedia
Tych oddziałów można by wymieniać jeszcze wiele, ale niewątpliwie szczególnie niebezpieczną dla komunistów organizacją konspiracyjną było Zrzeszenie „Wolność i Niezawisłość”, powstałe 2 września 1945 roku na bazie kadry rozwiązanej Delegatury Sił Zbrojnych w Kraju. Istniała jeszcze inna nazwa organizacji – Ruch Oporu bez Walki i Dywersji „Wolność i Niezawisłość”. Oddawała ona trafnie postulowaną przez założycieli WiN ideę zaprzestania walki zbrojnej na rzecz politycznej. Dlatego jej komendę nazywano zarządem, a komendantów – prezesami. Jednak w rzeczywistości nigdy nie stała się organizacją cywilną, w jej ramach działały bowiem liczne oddziały partyzanckie. Szacuje się, że w okresie największej aktywności WiN liczył około 30 tysięcy członków, a na czele organizacji stali wybitni dowódcy byłej AK.
W szponach bezpieki
Pierwszy zarząd WiN, kierowany przez pułkownika Jana Rzepeckiego, funkcjonariusze Ministerstwa Bezpieczeństwa Publicznego aresztowali w listopadzie 1945 roku. Prezesem II zarządu, powołanego już miesiąc później, został pułkownik Franciszek Niepokólczycki. Ten doświadczony konspirator zdołał wytrwać do końca października 1946 roku. Po jego aresztowaniu powołano III zarząd na czele z podpułkownikiem Wincentym Kwiecińskim. Za jego prezesury WiN osiągnął największe sukcesy polityczne. Kwiecińskiemu udało się zainicjować powstanie Komitetu Porozumiewawczego Organizacji Polski Podziemnej, który opracował memoriał do Organizacji Narodów Zjednoczonych ujawniający skalę komunistycznego terroru w Polsce.
Działalność III zarządu zakończyła się w styczniu 1947 roku jego aresztowaniem, ale nie zamierzano się jeszcze poddawać i szybko powołano IV zarząd z podpułkownikiem Łukaszem Cieplińskim na czele. Obejmował on to stanowisko właściwie w sytuacji beznadziejnej. Władze komunistyczne były w ofensywie, co przejawiało się zarówno skalą represji i pacyfikacji nazwaną „oczyszczaniem terenu”, jak i fałszerstwami politycznymi, szczególnie tzw. powszechnym referendum ludowym z czerwca 1946 roku i wyborami do Sejmu Ustawodawczego z 31 stycznia 1947 roku. W lutym tego roku władze ogłosiły amnestię dla członków podziemia, co skutecznie osłabiło antykomunistyczne podziemie. Według szacunków ujawniło się ponad 50 tysięcy osób, głównie wywodzących się z konspiracji wojennej. Władze bezpieczeństwa zwolniły około 26 tysięcy aresztowanych. Jak się okazało, zarówno ci, jak i partyzanci, którzy wyszli z lasu, niedługo cieszyli się wolnością.
To czyniło działalność WiN jeszcze bardziej niebezpieczną, ale podpułkownik Ciepliński wierzył, że nie wszystko stracone. W czasie wojny dowiódł wielkiej odwagi – w 1939 roku generał Tadeusz Kutrzeba odznaczył go na polu bitwy Virtuti Militari za zniszczenie sześciu czołgów niemieckich. Po kampanii obronnej okazało się, że porucznik Ciepliński ma również talenty konspiracyjne, co nie było takie częste wśród zawodowych oficerów. Jako „Pług” stanął na czele inspektoratu rzeszowskiego ZWZ/AK. Ciepliński był jednym z najmłodszych, przy tym w ocenie dowódców najlepszym inspektorem rejonowym Okręgu AK Kraków. W czasie wojny sprawdził się zarówno w kierowaniu walką zbrojną, jak i wywiadowczą. W 1945 roku dowodził w organizacji „Nie” i w Delegaturze Sił Zbrojnych w Kraju.
Testament żołnierza
Po objęciu prezesury IV zarządu podpułkownik Ciepliński musiał jednak przyznać, że działania służb bezpieczeństwa prawie zupełnie sparaliżowały WiN w terenie. Pozostały mu właściwie akcje propagandowe. Na tym etapie niezwykle istotne było dla Cieplińskiego utrzymywanie kontaktu z Delegaturą Zagraniczną WiN w Londynie, której przekazywano materiały informacyjne o dramatycznej sytuacji w kraju. Udawało mu się to do 27 listopada 1947 roku, kiedy został aresztowany. Stało się to w Zabrzu, gdzie wraz z żoną pod zmienionym nazwiskiem prowadzili sklep galanteryjny.
Mimo całego konspiracyjnego doświadczenia dał się początkowo podejść funkcjonariuszom MBP, którzy zawarli z nim „dżentelmeńską” umowę. Mianowicie, w zamian za zwolnienie z więzienia i zaprzestanie represji wobec podziemia miał ujawnić swoich współpracowników i wydać podkomendnym rozkaz ujawnienia. Szybko się przekonał, że bezpieka nie zamierza dotrzymać danego słowa. Wówczas rozpoczęło się dla niego piekło. Przez trzy lata w mokotowskim więzieniu w Warszawie znosił tortury i bicie. Często nie mógł wyjść o własnych siłach z pokoju przesłuchań, wywlekano go za ręce w kałuży krwi. W grypsach do rodziny przyznawał: „Wydaje mi się czasem, że giną moje siły, nie mogę już patrzeć na to, co się dzieje, słuchać jęku mordowanych, na to królestwo szatana”.
Proces podpułkownika Cieplińskiego i jego współpracowników rozpoczął się 5 października 1950 roku. Komunistyczna prasa określiła go procesem „zwykłej szajki szpiegów i morderców”. Pułkownik był świadom, że właściwie wyrok jest już przesądzony i czeka go śmierć. Z takim też przeświadczeniem napisał 7 stycznia 1951 roku w grypsie do syna Andrzeja, by kochał ojczyznę i zalecał mu: „Musisz kształcić swój umysł, zdobyć szerokie wiadomości. Ucz się pilnie. Wyjedź na studia za granicę (Ameryka, Anglia, Holandia lub Belgia). Staraj się tam zapoznać z bieżącymi problemami życia naukowego, gospodarczego, społecznego, kulturalnego i politycznego. Pamiętaj, że musisz wrócić do kraju z wiadomościami pozytywnymi i gruntownymi. Co szlachetne i wielkie – przyjmuj, co płytkie i nikczemne – odrzucaj”. Taka była ostatnia wola bohatera.
Niespełna dwa miesiące po napisaniu tych słów został zamordowany w mokotowskim więzieniu i pogrzebany w bezimiennej mogile. W tym czasie wciąż trwali jeszcze w podziemiu zdeterminowani ludzie, którzy woleli ponieść śmierć niż oddać się w ręce UB. Ostatnim żołnierzem WiN poległym na Lubelszczyźnie był Józef Franczak „Lelek”, który 21 października 1963 roku okrążony przez funkcjonariuszy Służby Bezpieczeństwa popełnił samobójstwo.
Bibliografia:
E. Jakimek-Zapart, „Nie mogłem inaczej żyć… Grypsy Łukasza Cieplińskiego z celi śmierci”, Kraków 2007.
A.L. Sowa, „Od Drugiej do Trzeciej Rzeczypospolitej (1945–2001)”, Kraków 2001.
Z okazji Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych przygotowaliśmy specjalne wydanie „Polski Zbrojnej”.
Mecenasem jednodniówki jest Polska Grupa Zbrojeniowa, a partnerem wydania Muzeum Żołnierzy Wyklętych i Więźniów Politycznych PRL oraz Przystanek Historia Centrum Edukacyjne IPN im. Janusza Kurtyki.
Zapraszamy do lektury!
autor zdjęć: IPN, Wikipedia
komentarze