Maksymalnie dobę, a nie jak dotąd nawet siedem dni, potrwa wydawanie zgody na wejście okrętów państw NATO i UE w obręb morskich wód wewnętrznych Polski. To jeden z przepisów, który chce zmienić MON. Nowe rozporządzenie ma ułatwić przemieszczanie się sojuszniczych wojsk. O wprowadzenie takich zmian apeluje NATO.
Polskie wody Bałtyku dzielą się na kilka stref. Jedną z nich są wody terytorialne, które obejmują pas szerokości dwunastu mil morskich. Kolejną – morskie wody wewnętrzne składające się między innymi z zatok oraz portowych basenów. Okręty pod obcymi banderami, które chcą wejść w ich obręb, potrzebują zgody. Wnioski w tej sprawie rozpatruje Dowódca Operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych. Od tej reguły istnieją oczywiście wyjątki. Dotyczą one choćby sytuacji, gdy obce jednostki biorą udział w ćwiczeniach z udziałem polskiej marynarki. W większości przypadków jednak stosunkowo czasochłonna procedura musi zostać zachowana. Dotyczy to również jednostek NATO.
Tymczasem już wkrótce obowiązujące przepisy mogą zostaną znacząco uproszczone. Resort obrony przygotował już projekt rozporządzenia w tej sprawie. Na początku tygodnia został on opublikowany na stronach Rządowego Centrum Legislacji. Procedowanie dokumentu jest na etapie uzgodnień międzyresortowych. Nad poszczególnymi zapisami pochylą się teraz między innymi przedstawiciele Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, BBN, ABW czy Rządowego Centrum Legislacji.
Proponowane zmiany wiążą się przede wszystkim ze skróceniem czasu potrzebnego na złożenie i rozpatrzenie wniosku o wejście okrętu na polskie wody. Obecnie jednostki należące do państw NATO i Unii Europejskiej muszą to zrobić co najmniej 30 dni przed planowaną datą takiej operacji. Niebawem będą mogły wystąpić o zgodę zaledwie 72 godziny wcześniej. Jednocześnie skrócony ma zostać maksymalny termin rozpatrywania wniosku – z tygodnia do 24 godzin. Zmiany w przepisach obejmą też okręty spoza Sojuszu i UE. W ich przypadku czas na złożenie wniosku wyniesie pięć dni, zaś na udzielenie odpowiedzi – dwa dni.
Na nowych przepisach skorzysta wielu. – Każdego roku do Gdyni zawija średnio kilkadziesiąt okrętów pod obcymi banderami – wyjaśnia kmdr ppor. Radosław Pioch, rzecznik 3 Flotylli Okrętów. – Status tych wizyt jest różny. Część jednostek wchodzi w skład natowskich zespołów, inne przychodzą do nas samodzielnie. Niejednokrotnie zdarzało się, że gościliśmy okręty spoza NATO, choćby z Japonii czy Chin – wylicza. Jeśli chodzi o formalności związane z goszczeniem obcych okrętów, Polska oczywiście nie jest wyjątkiem. – Zgody dyplomatyczne należy uzyskiwać we wszystkich państwach – tłumaczy kmdr Piotr Sikora, który kilka lat temu dowodził natowskim zespołem SNMCMG1, składającym się z okrętów przeciwminowych. – W przypadku portów natowskich formalności dopełnialiśmy jeszcze przed misją. Przedstawiciele poszczególnych państw członkowskich znali rozkład naszych działań, wiedzieli, kiedy się u nich pojawimy i zgodę wydawali z dużym wyprzedzeniem. Bardziej skomplikowane były wizyty w państwach nienależących do NATO. Kiedy na przykład płynęliśmy do Rosji, każdy okręt potrzebował oddzielnej zgody, by wejść na tamtejsze wody wewnętrzne – dodaje. Według kmdr. Sikory, każde uproszczenie procedur jest dla marynarzy na wagę złota. – Nawet podczas planowanych wcześniej misji zdarza się, że okręty muszą odwiedzić sojusznicze porty poza rozkładem. Przyczyn może być wiele. Im krótszy czas oczekiwania na konieczne zgody, tym lepiej – podkreśla.
Przygotowane przez MON rozporządzenie to element szerszego procesu. Jak tłumaczą w uzasadnieniu autorzy projektu: „Konieczność skrócenia terminów wynika z dokumentów przyjętych przez NATO i UE, a także postanowień Narodowego Planu na rzecz Mobilności Wojskowej, zaakceptowanego przez ministra obrony narodowej”. Jeszcze podczas zorganizowanego dwa lata temu szczytu w Brukseli przywódcy Sojuszu uzgodnili, że państwa członkowskie będą robić wszystko, by ułatwić przerzut wojsk ponad granicami. W rozmowy na ten temat włączone zostały instytucje Unii Europejskiej. W biuletynie „NATO Review”, Peter Williams, logistyk z Pionu Polityki Obronnej i Planowania NATO przypomniał, że podczas zimnej wojny na europejskich rubieżach Sojuszu skoncentrowane były potężne siły. Teraz wojska stacjonujące na tzw. wschodniej flance są stosunkowo nieliczne. Kluczem do sukcesu podczas ewentualnego kryzysu czy wojny jest szybkie ich wzmocnienie poprzez transfer wojsk. – W tym duchu NATO stara się usuwać przeszkody utrudniające przemieszczanie sił zbrojnych do Europy, w jej obrębie i na przestrzeni Oceanu Atlantyckiego oraz komplikujących utrzymanie natowskich sił zbrojnych w teatrze działań wojennych – zaznacza Williams. – Zmiany w obrębie administracji i prawodawstwa na poziomie krajowym i unijnym w zakresie przekraczania granic ułatwią szybkie rozmieszczenie sił, zwłaszcza podczas pokoju – dodaje.
W deklaracji końcowej brukselskiego szczytu jego uczestnicy zapowiedzieli zwiększenie mobilności wojsk NATO do 2024 roku.
autor zdjęć: st. chor. sztab. mar. Piotr Leoniak
komentarze