Wojskowa komisja powołana przez Inspektorat Uzbrojenia MON weszła na pokład patrolowca ORP „Ślązak”. Tym samym rozpoczęły się próby zdawczo-odbiorcze, których finałem będzie przekazanie okrętu marynarce wojennej. Jak informuje PGZ Stocznia Wojenna, zakończenie testów planowane jest na koniec marca.
W połowie listopada ubiegłego roku ORP „Ślązak” rozpoczął próby morskie. Przez dwa i pół miesiąca wyznaczona przez stocznię załoga oraz eksperci reprezentujący producentów poszczególnych urządzeń sprawdzali, jak one działają. Testy obejmowały między innymi funkcjonowanie układu napędowego w różnych trybach oraz systemu przeciwpożarowego czy systemu walki ze skażeniami chemicznymi. Specjaliści przyjrzeli się pracy aparatury odpowiadającej za łączność, nawigację, a także kierowanie systemami walki i uzbrojenia. Przeprowadzono próbne strzelania z armat kalibru 76 i 30 mm z użyciem ćwiczebnej amunicji. Symulowane cele znajdowały się na morzu oraz w powietrzu. Eksperci sprawdzili również działanie urządzeń, które odpowiadają za szyfrowaną komunikację zgodną ze standardami NATO oraz system rozpoznania „swój–obcy”. Określany jest on skrótem IFF (Identification Friend or Foe) i pozwala na szybkie ustalenie przynależności państwowej samolotu bądź okrętu interesującego załogę. W próby włączyła się marynarka wojenna, lotnictwo morskie oraz siły powietrzne. Ze „Ślązakiem” współpracował mały okręt ratowniczy ORP „Zbyszko”, śmigłowiec „Anakonda” oraz samolot F-16.
Jak przyznaje Konrad Konefał, prezes Stoczni Wojennej w Gdyni, czyli głównego wykonawcy okrętu, podczas testów wyszło na jaw kilka usterek. Dotyczyły one funkcjonowania wentylacji i układu elektrycznego. – W czasie prób morskich zanotowaliśmy też usterkę dotyczącą łożyska przekładni. Ale, paradoksalnie, była to dla nas korzystna okoliczność, bo mogliśmy w realnej sytuacji sprawdzić działanie systemu IPMS [system zarządzania okrętem – red.] – tłumaczy prezes Konefał. – Zareagował prawidłowo: odstawił, czyli wyłączył całą linię wału, i okręt przeszedł w tryb pracy na jednym silniku. Sama usterka okazała się wadą fabryczną. Producent wymienił łożysko. Pozostałe nieprawidłowości również zostały usunięte. – „Ślązak” jest szybki. Potrafi osiągnąć zapisaną w kontrakcie prędkość 31 w., co uczyni go najszybszą jednostką polskiej marynarki wojennej. Do tego dochodzi dobra stateczność, właściwe zachowanie podczas manewrów i naprawdę małe drgania wywołane pracą układu napędowego. Komfort pływania jest zatem duży – podkreśla prezes PGZ Stocznia Wojenna.
Same próby zdawczo-odbiorcze rozpoczęły się w poniedziałek. ORP „Ślązak” znowu będzie regularnie wychodził w morze. Funkcjonowanie zaś okrętowych systemów i urządzeń zostanie ocenione raz jeszcze, tym razem przez członków komisji odbiorczej powołanej przez Inspektorat Uzbrojenia MON. – W jej skład wchodzi prawie 60 specjalistów. Wśród nich są przedstawiciele i eksperci z wielu instytucji resortu obrony narodowej, na przykład z Inspektoratu Uzbrojenia, Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych oraz Rejonowego Przedstawicielstwa Wojskowego – informuje kpt. Krzysztof Płatek, rzecznik Inspektoratu Uzbrojenia. Pierwsze zaplanowane próby dotyczą układu napędowego, mechanizmów pomocniczych oraz systemów ogólnookrętowych. Na razie nie wiadomo, jak długo potrwa procedura zdawczo-odbiorcza. Jak zastrzega stocznia, zależy to od wielu czynników, m.in. od pogody, sprawności pracy zarówno wojskowej komisji odbiorczej, jak i stoczniowej, która zdaje jednostkę, czy też od możliwości wydzielenia okrętów i śmigłowców do współpracy ze „Ślązakiem”. Wreszcie od tego, czy podczas prób nie pojawią się kolejne usterki, które trzeba będzie usunąć. Termin sfinalizowania badania został w kontrakcie określony na koniec marca. – Jesteśmy zdeterminowani, by zakończyć próby w terminie kontraktowym – podkreśla Konefał i dodaje, że ostatnie etapy budowy jednostki stocznia realizowała na czas. – Jestem dobrej myśli, bo zarówno po stronie wojskowej, stoczniowej, jak i zagranicznych oraz polskich dostawców widzę duże zaangażowanie. Mimo wielu trudności jesteśmy na dobrej drodze – podsumowuje.
Historia „Ślązaka” ciągnie się od 2001 roku. Wówczas to zainicjowany został program „Gawron”, który miał zapewnić polskiej marynarce siedem nowoczesnych korwet. Z zapowiedzi pozostał jednak tylko jeden kadłub. W 2013 roku resort obrony podjął decyzję, że budowa jednostki zostanie dokończona, ale według zweryfikowanego projektu. Niedoszła korweta stanie się patrolowcem. Ostatecznie okręt został wyposażony w zintegrowany system walki oparty na zautomatyzowanym systemie walki Tacticos, który łączy ze sobą okrętowe sensory i efektory, czyli uzbrojenie. „Ślązak” ma nowoczesne systemy kierowania ogniem oraz radary. Na pokładzie zamontowano 76-milimetrową armatę OTO-Melara, dwie 30-milimetrowe armaty Marlin-WS oraz cztery wielkokalibrowe karabiny maszynowe kalibru 12,7 mm. Okręt nie został uzbrojony w rakiety czy torpedy, ale w miarę możliwości i potrzeb lukę tę można wypełnić. Jak zapewnia prezes Konefał, bojowe centrum informacyjne oraz wyposażenie softwerowe są przystosowane do obsługi tego typu uzbrojenia.
Za budowę ORP „Ślązak” odpowiadają trzy podmioty. Należąca do Polskiej Grupy Zbrojeniowej Stocznia Wojenna, a także koncern Thales, który odpowiada za uzbrojenie, i Enamor zajmujący się radarami, nawigacją i łącznością wewnętrzną.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze