Kontrakty dotyczące zestawów Narew i fregat Miecznik przenoszą PGZ do nowej rzeczywistości. Pozwalają na rozwój i pozyskanie technologii, które umożliwią realizację bieżących i przyszłych potrzeb wojska – mówił Sebastian Chwałek, prezes Polskiej Grupy Zbrojeniowej na posiedzeniu sejmowej Komisji Obrony Narodowej. Posłowie rozmawiali o działalności i planach holdingu.
Posiedzenie sejmowej Komisji Obrony Narodowej poświęcone było funkcjonowaniu i planom rozwoju Polskiej Grupy Zbrojeniowej S.A. Jako pierwszy zabrał głos Jan Kanthak, wiceminister aktywów państwowych, który podkreślał ogromne znaczenie polskiego holdingu dla systemu bezpieczeństwa państwa. – Dla zapewnienia pełnej zdolności sił zbrojnych niezbędne jest, aby Wojsko Polskie było zaopatrywane przez podmiot krajowy, jakim jest champion zbrojeniowy PGZ – mówił wiceminister. Dodał, że Grupa PGZ w 2020 roku osiągnęła przychody skonsolidowane w wysokości 5,95 mld zł, co przełożyło się na zysk w wysokości 191,3 mln zł.
Jak podkreślał Kanthak, aby podołać zadaniom, Polska Grupa Zbrojeniowa przyjęła kilka „strategicznych kierunków działalności”, wśród których są m.in.: oferowanie innowacyjnych i opartych na nowych technologiach rozwiązań militarnych. Priorytetem dla PGZ są również prace badawczo-rozwojowe. – W ramach działalności badawczo-rozwojowej w Grupie jest realizowanych ponad 190 projektów o wartości około 3,5 mld zł – wyliczał wiceminister. Dodał, że przy tych projektach PGZ współpracuje z 20 uczelniami technicznymi oraz instytutami badawczymi.
Przedstawiciel Ministerstwa Aktywów Państwowych zaznaczył, że polski holding obronny aktywnie walczy również o zagraniczne rynki zbytu.
Informacje o kontraktach najważniejszych przedstawił posłom Sebastian Chwałek, prezes PGZ S.A. Podkreślał, że w tym roku Grupa zawarła dwie, wielomiliardowe umowy – na dostawę dla Marynarki Wojennej RP trzech okrętów klasy fregata o kryptonimie „Miecznik” oraz 23 rakietowych zestawów przeciwlotniczych krótkiego zasięgu o kryptonimie „Narew”. – Te dwa kontrakty przenoszą PGZ do nowej rzeczywistości. Od dawna oczekiwane, pozwalają na rozwój, na pozyskanie technologii. Umożliwią zarówno zrealizowanie bieżących, jak i przyszłych potrzeb sił zbrojnych – zapewniał Sebastian Chwałek.
PGZ w ogniu krytyki
Informacje wiceministra i prezesa PGZ nie przekonały posłów opozycji. Paweł Poncyljusz z Koalicji Obywatelskiej krytykował sytuację ekonomiczną PGZ S.A. – W 2016 roku strata spółki wynosiła 104 mln zł, gdyby nie Program Mobilizacji Gospodarki, byłoby to 192 mln zł. Rok później strata to 114 mln, gdyby nie PMG, byłoby 216 mln zł. W 2018 jest zysk, 37 mln i znów, gdyby nie PMG, byłoby 197 mln zł straty. W 2019 strata to 611 mln zł, a gdyby nie PMG, wyniosłaby 718 mln zł – wyliczał poseł.
Źle oceniał również politykę kadrową rządu w sprawie holdingu. – Sześć lat, sześciu prezesów i kilkudziesięciu członków zarządów w grupie PGZ. Wszyscy z sowitymi pensjami, przywilejami, a potem odprawami. W warszawskiej centrali na progu przejęcia władzy pracowało niespełna 70 osób. W tej chwili jest czterysta kilkadziesiąt, ale był moment, gdy pracowało tam znacznie ponad 500 osób – mówił Poncyljusz.
Wtórował mu Czesław Mroczek, były wiceminister obrony w rządzie PO-PSL. – W PGZ dokonano czystek kadrowych. Odwołano ludzi, dzięki którym w polskim przemyśle obronnym pojawiły się określone produkty. Zatrudniono osoby, które uczyły się zbrojeniówki i które się jej nie nauczyły – mówił.
Odpowiadając na zarzuty dotyczące polityki kadrowej w PGZ, prezes holdingu podkreślał, że nigdy w warszawskiej centrali nie pracowało więcej niż 320 osób, a obecnie pracuje tam niecałe 280 osób. Natomiast prezesi zarządzający spółkami grupy to w większości ekonomiści, prawnicy lub inżynierowie.
Przyszłość spółki Bumar-Łabędy
Wśród planów PGZ najbardziej posłów interesował temat Bumaru-Łabędy, spółki podległej Grupie, która specjalizuje się w naprawach i serwisie broni pancernej, jest także odpowiedzialna za modernizację czołgów Leopard 2A4 do standardu Leopard 2PL. Parlamentarzyści, odwołując się do doniesień Onet.pl, pytali m.in. czy są przymiarki do jej likwidacji.
Sebastian Chwałek zapewniał, że nie ma planów likwidacji Bumaru-Łabędy. – Ta spółka to potencjał modernizacyjny, remontowy, zasób inżynierów i mechaników, który musimy utrzymywać dla polskiej armii. W Bumarze będziemy zwiększali liczbę pracowników produkcyjnych poprzez przesunięcia wewnątrz zakładu z wydziałów, które dziś nie są obłożone pracą, np. z odlewni staliwa, która będzie potrzebna na wypadek odtworzenia produkcji wież do T-72 – zapowiadał prezes PGZ. – Dziś tych wież nie produkujemy, jest tam częściowo prowadzona produkcja cywilna, ale bardziej nas interesuje zapewnienie dostaw sprzętu, który polska armia powierzyła nam do modernizacji – wyjaśniał Chwałek. Przyznał też, że są plany potencjalnej konsolidacji w ramach PGZ spółek Wojskowe Zakłady Motoryzacyjne, OBRUM i Bumar-Łabędy, ale jedynie w zakresie wytwarzania konkretnych produktów.
Wiceminister Kanthak oraz Sebastian Chwałek przyznali, że są opóźnienia w niektórych programach realizowanych przez PGZ na rzecz wojska. Dotyczy to m.in. modernizacji czołgów Leopard 2A4 do standardu Leopard 2PL oraz programu budowy dronów rozpoznawczych Orlik. – Ostateczny termin dostaw całego systemu przedłuży się tylko o 12 miesięcy – zapewniał w sprawie Orlika prezes Chwałek. W przypadku Leopardów 2PL zadeklarował, że przyszłym roku 24 czołgi zostaną zmodernizowane i przekazane siłom zbrojnym.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze