Żołnierze szczepią się przeciw COVID-19 preparatem AstraZeneca. O skuteczność i bezpieczeństwo szczepionki pytamy wykładowcę Wojskowego Centrum Kształcenia Medycznego. – To przebadany preparat, nie zawiera żywego wirusa SARS-CoV-2 i nie może wywołać COVID-19. Chroni przed zakażeniem, ale przede wszystkim przed ciężką postacią choroby i zgonem – mówi por. lek. Sebastian Sidorowicz.
– Ważne, aby wszyscy, a szczególnie żołnierze zrozumieli, że jesteśmy na wojnie z COVID-19, a masowe szczepienia są naszym najcięższym orężem – mówi por. lek. Sebastian Sidorowicz, wykładowca Wojskowego Centrum Kształcenia Medycznego w Łodzi. Lekarz włączył się w walkę z koronawirusem, wspomagając stacjonarne punkty szczepień oraz jeżdżąc z żołnierzami obrony terytorialnej w mobilnych zespołach szczepiennych. – Wielu żołnierzy wspiera dziś cywilną służbę zdrowia w walce z pandemią, a dzięki szczepieniu będą bezpieczniejsi – zapewnia por. Sidorowicz. I dodaje, że szczepimy się, aby chronić własne zdrowie, ale także budować odporność zbiorową.
Wojsko otrzymuje preparat brytyjsko-szwedzkiego koncernu AstraZeneca. Jak on działa? – Od razu wyjaśnię, że ta szczepionka nie zawiera żywego wirusa SARS-CoV-2 i nie może wywołać COVID-19 – mówi lekarz. Preparat ma w składzie szympansi adenowirus pozbawiony możliwości namnażania. Jest on nośnikiem dla sekwencji kodującej białko S wirusa SARS-CoV-2. Szczepionka po podaniu pobudza nasz układ immunologiczny do wytwarzania przeciwciał i wyspecjalizowanych komórek, które zwalczają SARS-CoV-2 i tym samym chronią przed COVID-19 – wyjaśnia por. Sidorowicz.
Preparat podaje się domięśniowo w ramię, w dwóch dawkach w odstępie od 4 do 12 tygodni. – Już po kilku tygodniach od pierwszej dawki zaszczepione osoby są dobrze chronione przed ciężkim przebiegiem choroby oraz związanymi z nią powikłaniami i hospitalizacją – mówi por. Sidorowicz. Dodaje jednocześnie, że szczepionka nie daje, podobnie jak żadna inna, 100% ochrony przed zakażeniem. Firma AstraZeneca ostatnio poinformowała, że wskaźnik skuteczności jej preparatu w tym zakresie wynosi 76%.
– Szczepionka jest przebadana i dopuszczona do obrotu w Unii Europejskiej przez Europejską Agencję Leków (EMA) – podkreśla lekarz. Ostatnio pojawiły się jednak obawy, że u niektórych osób preparat AstraZeneca może powodować zakrzepy krwi. Po takich informacjach kilka krajów UE zawiesiło szczepienia. – Dotychczasowe, wnikliwe badania nie wykazały korelacji między zaszczepieniem a większym ryzykiem wystąpienia powikłań zakrzepowo-zatorowych – podkreśla por. Sidorowicz. Jak informowała w połowie marca Emer Cooke, szefowa EMA, obecnie nie ma dowodów na to, że pojawienie się zakrzepów ma związek ze stosowaniem szczepionki, ponadto liczba incydentów zakrzepowo-zatorowych u zaszczepionych ludzi nie wydaje się wyższa, niż występująca w całej populacji.
Oczywiście, jak po każdym innym szczepieniu czy podaniu leku, mogą wystąpić działania niepożądane, w tym reakcja alergiczna. Dlatego po zaszczepieniu pacjenta lekarz lub pielęgniarka obserwuje go przynajmniej przez kwadrans. Ponadto, szczególnie po przyjęciu pierwszej dawki, mogą wystąpić m.in. ból w miejscu wstrzyknięcia, uczucie zmęczenia, dreszcze, gorączka, ból głowy, mdłości, ból mięśni, wymioty, zawroty głowy. – Takie objawy trwają zwykle dwa, trzy dni, wymagają co prawda zgłoszenia do lekarza rodzinnego celem zaprotokółowania niepożądanego odczynu poszczepiennego, ale pacjenci dobrze reagują na leczenie dostępnymi bez recepty lekami o działaniu przeciwbólowym i przeciwgorączkowym – mówi lekarz.
Aby uniknąć powikłań, warto też przestrzegać zaleceń producenta dotyczących sytuacji, w których należy przesunąć szczepienie. Powodem jest m.in. ostra infekcja, wysoka temperatura czy zaostrzenie choroby przewlekłej.
– COVID-19 to naprawdę zdradliwa choroba, zdarzają się sytuacje, gdy do przychodni, w której pracuję, przychodzą zakażeni koronawirusem czterdziesto- i pięćdziesięciolatkowie z niewielkim kaszlem, a po dwóch dniach choroba tak się rozwija, że pacjenci trafiają do szpitala. Niestety nie zawsze udaje się ich uratować – opowiada por. Sidorowicz. Dlatego przypomina, że w walce z wirusem powinniśmy przestrzegać zasady DDM, czyli dystans, dezynfekcja, maseczka, i jeśli to tylko możliwe, zaszczepić się. – Korzyści z podania szczepionki znacznie przewyższają wszelkie potencjalne ryzyko związane z jej zastosowaniem, a szczepiąc się, żołnierze powinni być przykładem dla pozostałych Polaków – dodaje lekarz z WCKM-u.
autor zdjęć: szer. Adrian Staszewski, st. chor. sztab. Rafał Mniedło
komentarze