Chwilami walka z wirusem jest trudniejsza niż działania w strefie wojennej. To jakby ktoś użył broni biologicznej, mimo że nie toczy się żadna wojna – mówi płk Jarosław Bukwald, komendant 2 Wojskowego Szpitala Polowego. Jego podwładni zdobywali doświadczenie na misjach. Teraz walczą z epidemią: zbudowali szpital, badają żołnierzy, ewakuują pacjentów z DPS-ów.
W marcu 160 pracowników 2 Wojskowego Szpitala Polowego we Wrocławiu zostało włączonych w struktury wojskowego zgrupowania zadaniowego. Medycy otrzymali nowe zadanie. Trzeba było stworzyć kontenerowy szpital polowy dla żołnierzy powracających z misji. Cel był jeden: odizolować osoby, które mogą być zainfekowane koronawirusem.
Na terenie wojskowego lotniska we Wrocławiu stanął kontenerowy szpital dla stu pacjentów. Teraz każdy żołnierz po powrocie z zagranicznej operacji, jeszcze na płycie lotniska przechodzi wywiad medyczny. W razie stwierdzenia objawów infekcji, trafia do szpitala kontenerowego na obserwację. – Na szczęście nie musieliśmy jeszcze nikogo leczyć. Jak dotąd wszyscy wracający z misji byli zdrowi – uspokaja płk lek. Jarosław Bukwald, komendant 2 WSzP.
Medyczna opieka w jednym miejscu
Kontenerowy szpital ma dwie sale intensywnej terapii, z których jedna wyposażona jest w cztery respiratory, salę zabiegową, laboratorium, gabinet USG oraz RTG. Choć nie ma w nim w tej chwili chorych, nie znaczy, że placówka stoi pusta. Wojskowe komisje lekarskie prowadzą w niej badania żołnierzy, którzy wrócili z misji. Każdy, zanim rozpocznie służbę w kraju, musi stawić się przed komisją. Departament Wojskowej Służby Zdrowia MON zalecił wykonanie tych badań w jednym miejscu, zaraz po powrocie żołnierzy z misji.
Zadanie wziął na siebie właśnie kontenerowy polowy szpital we Wrocławiu. Badania prowadzają tu specjaliści z kilku placówek: 4 Wojskowego Szpitala Klinicznego z Polikliniką, pod względem epidemicznym wykonują je medycy z Wojskowego Ośrodka Medycyny Prewencyjnej z Wrocławia, a nadzoruje – Rejonowa Komisja Lekarska we Wrocławiu.
Pomoc dla mieszkańców DPS-ów
To nie wszystkie zadania lekarzy i ratowników medycznych z 2 Wojskowego Szpitala Polowego. Placówka została włączona także w skład powołanych przez MON zespołów interwencji kryzysowej. Głównym zadaniem ZIK-ów ma być wspieranie domów pomocy społecznej, głównie na wypadek ewakuacji zakażonych pacjentów i personelu.
Medycy ze szpitala polowego wykonywali już takie misje przed powstaniem ZIK-ów. W nocy 17 kwietnia, razem z żołnierzami WOT, medycy pomagali przy ewakuacji zakażonych koronawirusem pensjonariuszy z Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu. W operacji wzięło udział sześć zespołów ewakuacji medycznej. W ich skład wchodziło 14 medyków z 2 Wojskowego Szpitala Polowego, którzy korzystali między innymi z tzw. wielonoszowych pojazdów ewakuacji medycznej. W takich karetkach można przewozić kilku chorych jednocześnie, a dysponuje nimi tylko wojsko.
Akcją kierował ppłk Jarosław Staszczak, dowódca grupy zabezpieczenia medycznego z 2WSzP. Ratownicy byli wyposażeni w kombinezony, maski i gogle ochronne, w które na bieżąco zaopatruje ich 2 Wojskowy Odział Gospodarczy we Wrocławiu. W czasie akcji przewieźli do szpitala zakaźnego w Poznaniu 26 pensjonariuszy DPS z Kalisza. – To była trudna ewakuacja. Wielu pensjonariuszy miało ograniczenia ruchowe. W budynku, gdzie przebywali, nie było windy. Ewakuowane osoby trzeba było znosić na noszach lub na krzesłach i bardzo delikatnie lokować w sanitarkach. Ponieważ wielu pensjonariuszy miało schorzenia przewlekłe, wymagali nieustannej opieki – opowiada ppłk Staszczak.
Zaprawieni na misjach
Medycy 2 Wojskowego Szpitala Polowego to specjaliści, którzy dbają o zdrowie żołnierzy na misjach i sami biorą w nich udział. Obecnie jeden z tamtejszych lekarzy przebywa w Libanie, kolejnych osiem osób – lekarze, pielęgniarki i ratownicy – przygotowuje się do wyjazdu do Afganistanu, Rumunii i Libanu.
Płk Bukwald, uczestnik kilku misji zagranicznych, przyznaje, że dla medyków walka z koronawirusem jest chwilami trudniejsza niż wykonywanie obowiązków w strefie działań wojennych. – Na misjach było zagrożenie militarne związane z ostrzałami czy minami pułapkami. Tam dostawaliśmy konkretne zadania do wykonania. Natomiast walka z wirusem, którego nie widać, trwa cały czas, a zagrożenie jest wszechobecne. Jest niczym użycie broni biologicznej, mimo że nie toczy się żadna wojna – mówi lekarz.
Lekarze i pielęgniarki z 2WSzP systematycznie odbywają praktyki w oddziałach 4 Wojskowego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu. Z powodu epidemii taka współpraca obu placówek została zawieszona. Teraz medycy doszkalają się sami z diagnostyki zakaźnej, sposobów leczenia i opieki nad chorymi na COVID-19. By wesprzeć szpital w czasie epidemii, oddelegowano do niego czterech podchorążych Wydziału Lekarskiego z Wojskowego Centrum Kształcenia Medycznego w Łodzi. Podchorążowie w ramach praktyk pomagają w wypełnianiu dokumentacji medycznej i wykonywaniu podstawowych pomiarów diagnostycznych.
Alarm! Medycy znów w akcji
Komendant 2 WSzP chwali swoją załogę. – Mam personel, na który mogę liczyć w każdej chwili i nawet najgroźniejszej sytuacji. Bez ich zaangażowania realizacja tych zadań byłaby niemożliwa – podkreśla płk Bukwald.
Wczoraj zespół ewakuacji medycznej ppłk. Staszczaka ponownie wyruszył do akcji. Trzeba było ewakuować kolejnych pacjentów z COVID-19 z Domu Pomocy Społecznej w Kaliszu, a także chorych z DPS-u w Pleszewie.
autor zdjęć: arch. 2 WSzP
komentarze