„Tragedia katyńska to jedna z ciężkich zbrodni komunizmu” – 30 lat temu Sowieci po raz pierwszy oficjalnie przyznali, że ponoszą odpowiedzialność za mord na polskich oficerach. – Gest z 1990 roku był wynikiem politycznej gry, jaka toczyła się na szczytach władz ZSRR – uważa prof. Andrzej Gil, historyk i politolog z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
„Na spotkaniach między przedstawicielami radzieckiego i polskiego kierownictwa oraz w szerokich kręgach społecznych od dłuższego czasu podnoszony jest problem wyjaśnienia okoliczności śmierci polskich oficerów internowanych w 1939 roku. Historycy obu krajów przeprowadzili szczegółowe badania tragedii katyńskiej, włącznie z poszukiwaniem dokumentów (…). Ujawnione materiały archiwalne w całokształcie pozwalają na wniosek o bezpośredniej odpowiedzialności za zbrodnię katyńską Berii, Mierkułowa i ich pomocników. Strona radziecka, wyrażając głębokie ubolewanie w związku z tragedią katyńską, oświadcza, że jest ona jedną z ciężkich zbrodni stalinizmu” – głosił oficjalny komunikat sowieckiej agencji prasowej TASS, który ukazał się 13 kwietnia 1990 roku. Pół wieku po dokonaniu mordu na polskich oficerach, ZSRR po raz pierwszy oficjalnie przyznał: „to my”. Rychło jednak okazało się, że Kreml wcale nie pali się do tego, by wyjaśnić wszystkie okoliczności zbrodni.
Kłamstwo – początek
17 września 1939 roku Armia Czerwona, na mocy wcześniejszego porozumienia z Niemcami, uderzyła na Polskę. Do niewoli trafiły tysiące polskich żołnierzy. Jednocześnie więzienia zapełniły się cywilami, których nowa władza uznała za wrogów ludu. Wkrótce sowieckie Biuro Polityczne zdecydowało, że należy niezwłocznie rozstrzelać blisko 15 tysięcy oficerów z obozów w Starobielsku, Ostaszkowie i Kozielsku oraz 11 tysięcy cywilów (ostatecznie zamordowano 7305 cywilów).
Egzekucje były prowadzone w kilku punktach Rosji, Ukrainy oraz Białorusi, między innymi w lasach nieopodal miejscowości Katyń. Rozpoczęły się w kwietniu 1940 roku. Trzy lata później masowe groby zostały odkryte przez Niemców okupujących zachodnie tereny ZSRR. Hitler zdecydował o przeprowadzeniu ekshumacji, która przerodziła się w propagandowy spektakl. Jednak niezależnie od okoliczności, trudno było podważyć fakt, że szczątki pomordowanych spoczywały w grobach od dłuższego czasu. Zbrodni musieli więc dokonać Sowieci. Mimo to Stalin zdecydował się na kontratak. Oskarżył nazistów o kłamstwo, zaś rykoszetem uderzył w polski rząd, który nie przyjął bezkrytycznie sowieckiej wersji wydarzeń.
Kiedy Armia Czerwona wyparła Niemców z okolic Katynia, na miejsce pojechała komisja śledcza NKWD. Funkcjonariusze zaczęli urabiać świadków. Rozkopywali też groby i umieszczali w nich przedmioty świadczące o tym, że mordy zostały dokonane w czasie, gdy tereny te znajdowały się pod okupacją niemiecką. W styczniu 1944 roku w Katyniu pojawiła się komisja ekspertów pod przewodnictwem prof. Nikołaja Burdenki. Miała ona potwierdzić, że zbrodni dokonali naziści. Rzecz jasna, z zadania się wywiązała. Wersja o niemieckim mordzie zyskała tym samy oparcie w dokumentach i zaczęła oficjalnie obowiązywać w cały bloku wschodnim.
W latach pięćdziesiątych komuniści wykorzystali raport Burdenki do propagandowej akcji przeciwko komisji Maddena, którą kongres USA powołał do wyjaśnienia okoliczności zbrodni na polskich oficerach. Potem kwestię mordu Sowieci starali się przemilczeć. Oficjalna wykładnia pozostawała niezmienna: winni są Niemcy. Kłamstwo katyńskie zaczęło kruszeć dopiero w końcówce lat osiemdziesiątych.
Dwa śledztwa
W 1985 roku na czele komunistycznej partii ZSRR stanął Michaił Gorbaczow. Jego celem stała się odbudowa potęgi sowieckiego państwa, które pogrążało się w coraz głębszym kryzysie. Uznał, że dobrą metodą będzie poluzowanie żelaznego uścisku, w jakim państwo trzymało swoich obywateli. – Gorbaczow zaczął głosić ideę „głasnosti”, czyli jawności życia publicznego. Odtąd władza miała pozwolić na dyskusję niemal na każdy temat – wyjaśnia prof. Andrzej Gil, historyk i politolog z Katedry Teorii Polityki i Studiów Wschodnich Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego.
Na fali „głasnosti” państwo postanowiło pochylić się nad ofiarami stalinizmu. Do prac nad ich rehabilitacją zostały oddelegowane specjalne zespoły funkcjonariuszy KGB. W jednym z nich znalazł się młody oficer ze Smoleńska Oleg Zakirow. Kiedy wertował dokumenty i docierał do świadków odkrył, że wśród ofiar byli Polacy. Wkrótce jednak przełożeni postanowili ograniczyć jego aktywność. Zakirow został karnie przeniesiony do archiwum, ale badań nie zaprzestał. O zbrodni katyńskiej zaczął mówić w mediach, zarówno sowieckich, jak i polskich. Efekt – został usunięty ze służby. Ostatecznie wyemigrował do Polski. – Oleg Zakirow wykonał wielką pracę, jeśli chodzi o odkłamywanie zbrodni katyńskiej – przyznaje prof. Gil. – Ale przy całym szacunku dla niego, nie sądzę, by swoją postawą mógł wywrzeć jakąkolwiek presję na sowieckich władzach. Fakt, że ZSRR ostatecznie wziął na siebie odpowiedzialność za mord w Katyniu, był raczej efektem politycznej gry, tarć wewnątrz partii. Gorbaczow miał potężnych przeciwników, od których chciał się zdystansować. Szukał własnej drogi, próbował określić własną podmiotowość – podkreśla politolog.
W kwietniu 1990 roku, kilka godzin po opublikowaniu komunikatu, Gorbaczow spotkał się z Wojciechem Jaruzelskim, wówczas prezydentem Polski i przekazał mu kopie części katyńskich dokumentów. Wśród nich znalazły się m.in. listy skierowanych na egzekucje jeńców z Kozielska, Ostaszkowa i Starobielska. Nakazał też prokuraturze, by zajęli się wyjaśnieniem okoliczności zbrodni. Śledztwo szybko jednak stanęło w martwym punkcie. W 2004 roku zostało umorzone. Rosyjscy prokuratorzy nie postawili nikomu zarzutów, mordu nie uznali za ludobójstwo, zaś część dokumentów utajnili.
W listopadzie tego samego roku śledztwo w sprawie zbrodni katyńskiej wszczął Instytut Pamięci Narodowej. – Do chwili obecnej przesłuchano łącznie ponad 3970 świadków, z których większość to członkowie rodzin zamordowanych – informuje Małgorzata Kuźniar-Plota z zespołu prokuratorskiego IPN, który zajmuje się tą sprawą. – Przesłuchania prowadzone są nie tylko na terenie Polski, ale też poza jej granicami – dodaje. Prokuratorzy zwracali się też o pomoc do Rosji, Ukrainy czy Białorusi. Z różnym skutkiem. Do tej pory na przykład, jak informuje IPN, do akt śledztwa katyńskiego udało się włączyć 148 tomów kopii z akt postępowania Naczelnej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej. Luki w materiale dowodowym nadal są jednak duże. Prokuratura nie dysponuje na przykład tzw. Białoruską Listą Katyńską, czyli spisem nazwisk ofiar zamordowanych w mińskim więzieniu. Śledztwo jest jednak kontynuowane.
– Najważniejszym zadaniem stojącym przed prokuratorami zespołu śledczego jest jak najpełniejsze zrealizowanie, przy istniejących ograniczeniach w dostępie do nowych materiałów źródłowych, celów śledztwa. Chodzi zwłaszcza o imienne ustalenie wszystkich ofiar zbrodni, ustalenie nieznanych dotąd miejsc ich kaźni i pochówku, sporządzenie pełnej listy osób, którym przysługują prawa pokrzywdzonych, ustalenie wszystkich sprawców zbrodni, określenie zakresu odpowiedzialności każdego z nich. Chodzi też, o ile będzie to możliwe, o pociągnięcie do odpowiedzialności karnej żyjących sprawców – wylicza prokurator Kuźniak-Plota. Zaraz jednak dodaje, że realizacja ostatniego z tych założeń jest raczej mało prawdopodobna, a śledztwo ma już wymiar historyczny.
Powrót do przeszłości?
Zdaniem prof. Gila przypominanie o zbrodni katyńskiej ma ogromne znaczenie, zwłaszcza wobec procesów zachodzących w Rosji. – Mord na polskich oficerach zawsze był elementem politycznej gry. Nie inaczej jest teraz. Rosja coraz mocniej zwraca się ku przeszłości, w ślad za tym idzie rewizjonizm. Odżywa mit Wielkiej Wojny Ojczyźnianej, czasów industrializacji oraz imperialnej potęgi. W przestrzeni publicznej, edukacyjnej, a nawet wśród naukowców, coraz częściej słychać głosy próbujące usprawiedliwić mord na Polakach albo zrzucające winę na Niemców. Taki przekaz raz po raz pojawia się nawet na Zachodzie – podkreśla naukowiec. Krótko przed 80. rocznicą kaźni, o zbrodni katyńskiej jako ciągle nierozwiązanym problemie, pisał w dzienniku Wiedomosti Aleksander Gurjanow z rosyjskiego stowarzyszenia „Memoriał”. Przypomniał on, że rosyjska prokuratura umorzyła śledztwo, bagatelizowała też polityczny motyw mordu. „Jest to odzwierciedleniem dążenia państwa do zatarcia pamięci o rozstrzelanych, do utrzymania ich statusu jako anonimowej masy bezimiennych ofiar, dążenie do wyparcia ze świadomości społecznej o zbrodni katyńskiej” – podkreślał Gurjanow i wezwał do tego, by Rosja odtajniła materiały ze swojego śledztwa, oficjalnie uznała mord za zbrodnię wojenną i zbrodnię przeciwko ludzkości, a winą za to obarczyła Józefa Stalina i członków sowieckiego Biura Politycznego.
Korzystałem z tekstu „Informacja o śledztwie katyńskim i jego perspektywach”, który zamieszczony został na stronie ipn.gov.pl, materiałów Instytutu Pamięci Narodowej oraz materiału „Rosja: zbrodnia katyńska nierozwiązanym problemem?”, który 3 marca 2020 ukazał się na stronie telewizji Biełsat.
W tym roku obchodzimy 80. rocznicę zbrodni katyńskiej. Z tej okazji redakcja portalu polska-zbrojna.pl przygotowała specjalne wydawnictwo. Zachęcamy do lektury elektronicznej wersji jednodniówki „Polski Zbrojnej”. Cześć i chwała bohaterom!
Mecenasami wydania są: Polska Fundacja Narodowa, Polska Grupa Zbrojeniowa oraz Polska Spółka Gazownictwa. Partnerem jest Muzeum Katyńskie. Dziękujemy za pomoc w przygotowaniu jednodniówki.
Wydawnictwo jest też dostępne w angielskiej wersji językowej.
autor zdjęć: IPN
komentarze