moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Tak narodziło się kłamstwo katyńskie

Masowych rozstrzeliwań Polaków w Lesie Katyńskim dokonywał niemiecki urząd wojenny, ukrywający się pod umowną nazwą „Sztab 537 batalionu roboczego” – tak brzmiała konkluzja raportu przygotowanego przez sowiecką komisję Burdenki. Dokument stał się fundamentem tzw. kłamstwa katyńskiego. Do popełnienia mordu na polskich oficerach Moskwa przyznała się dopiero wiosną 1990 roku.

Masowe groby w okolicach Katynia jako pierwsi odsłonili Niemcy. Wiosną 1943 roku przeobrazili ekshumację w propagandowy spektakl. Jego siła była tym większa, że opierał się na wiarygodnych dowodach. Sowieci na oskarżenia o wymordowanie polskich jeńców zareagowali z oburzeniem. Dopóki jednak Katyń pozostawał w rękach Niemców, mogli jedynie grać na antyhitlerowskich emocjach. Sytuacja zmieniła się kilka miesięcy później. Potężne uderzenie Armii Czerwonej sprawiło, że Wehrmacht znalazł się w odwrocie. Sowieci odbili Katyń i od razu przystąpili do propagowania kłamliwej wersji wydarzeń, jakie miały miejsce wiosną 1940 roku.

 

Dwie komisje nad grobami

– Sowieci już wcześniej odpowiedzialnością za mord obarczyli Niemców. Teraz należało zdobyć dowody na poparcie tych twierdzeń. Operację, która miała do tego doprowadzić, podzielili na dwa etapy – mówi dr Witold Wasilewski, historyk z Instytutu Pamięci Narodowej. We wrześniu 1943 roku w Katyniu pojawiła się ekipa śledcza złożona z funkcjonariuszy sowieckich służb. Wśród nich Wsiewołod Mierkułow, jeden z głównych architektów katyńskiej zbrodni. Las, w którym znajdowały się masowe groby, został otoczony płotem. Wystawiono straże. Mogiły ponownie rozkopano. Śledczy z NKWD i NKGB (urząd zajmujący się m.in. kontrwywiadem) umieścili w nich przedmioty, które miały świadczyć, że jeńcy żyli jeszcze w 1941 roku, czyli w czasie, kiedy okoliczne tereny zajmowali Niemcy. Dowodem miały się stać choćby datowane na ten czas fragmenty gazet. Jednocześnie funkcjonariusze pracowali nad świadkami: najbardziej niewygodnych likwidowali bądź wsadzali do więzień, innych nakłaniali do zeznań, które obciążyłyby Niemców. Efektem śledztwa był stosowny protokół. Stanowił on jednak zaledwie wstęp do dalszych działań.

Wkrótce do Katynia przybyła komisja złożona z osób cieszących się społecznym poważaniem, które swoim autorytetem miały potwierdzić oficjalną wersję wydarzeń. W jej skład wchodzili między innymi znany pisarz Aleksiej Tołstoj, metropolita kijowski i halicki Mikołaj czy gen. Aleksander Gundorow, naczelnik Wojskowej Akademii Inżynieryjnej im. Waleriana Kujbyszewa. Na czele tego gremium stał prof. Nikołaj Burdenko, ojciec sowieckiej neurochirurgii i naczelny chirurg Armii Czerwonej. – Burdenko do pracy w komisji zgłosił się sam. Trudno powiedzieć, co nim powodowało. Już wcześniej zajmował się badaniem zbrodni popełnionych przez Niemców na terenie ZSRR. Być może był przekonany, że w Katyniu istotnie będzie miał do czynienia ze śladami jednej z nich – uważa dr Wasilewski.

Komisja Burdenki rozpoczęła pracę 13 stycznia 1944 roku. W Katyniu i okolicach pozostawała przez jedenaście dni. Przeprowadziła oględziny i badania szczątków pomordowanych, raz jeszcze przesłuchała świadków, jej członkowie spotkali się także z międzynarodową grupą dziennikarzy, którą komuniści zaprosili do Katynia. Efektem prac był kolejny raport. – W rzeczywistości stanowił on jedynie rozwinięcie dokumentu przygotowanego przez sowieckie służby. Konkluzje nie mogły być przecież inne. Chodziło jedynie o naukowe potwierdzenie opracowanych już wcześniej tez – przypomina historyk.

„Zrozumiałam i poszłam do domu...”

W raporcie komisji Burdenki zostały zawarte informacje o miejscu pochówku, badaniu zwłok i odkrytych w mogiłach strzępach dokumentów. Jest też wzmianka o liczbie ofiar. Sowieci oszacowali ją na 11 tysięcy, podczas gdy akurat w samym Katyniu rozstrzelanych żołnierzy było ponad dwukrotnie mniej. Jednak najważniejszą część raportu stanowi oparta na zeznaniach świadków rzekoma rekonstrukcja wydarzeń. Wynika z niej, że w momencie wkroczenia Niemców polscy jeńcy przebywali w trzech obozach. Wykonywali prace związane z budową i remontem dróg. Zamieszanie spowodowane działaniami wojennymi sprawiło, że zabrakło czasu na ich ewakuację w głąb ZSRR. Pieczę nad obozami przejął sztab 537. batalionu roboczego umieszczony w willi nad Dnieprem. Miejsce to nosiło nazwę Kozie Góry. O przebiegu wydarzeń zaświadczają choćby cytowane w raporcie kobiety, które pracowały w willi przy obsłudze niemieckiego personelu. Jedna z nich, o nazwisku Aleksiejewa, wspomina: „Kiedy przeszłam szosą 150-200 metrów od zakrętu wiodącego do willi, zobaczyłam idącą szosą grupę jeńców wojennych – Polaków, z 30 ludzi, pod wzmocnionym konwojem Niemców. Wiedziałam, że to są Polacy, ponieważ jeszcze przed rozpoczęciem wojny, jak również w jakiś czas po przyjściu Niemców, spotykałam na szosie jeńców wojennych Polaków, noszących takie same mundury i charakterystyczne czworokątne czapki (…). Ponieważ w tym czasie obserwowałam uważnie wszystko, co się dzieje w willi, zainteresowałam się tym faktem, cofnęłam się kilka kroków, schowałam się w krzakach przy drodze i czekałam. Po upływie jakichś 20-30 minut usłyszałam charakterystyczne, znane mi pojedyncze strzały. Wówczas wszystko zrozumiałam i poszłam szybko do domu”.

Według członków komisji Niemcy już po dokonaniu mordu „za pomocą namów, prób przekupstwa, gróźb i barbarzyńskiego znęcania się starali się znaleźć ‘świadków’ spośród obywateli sowieckich, od których usiłowali wydobyć fałszywe zeznania o tym, że jeńcy wojenni – Polacy zostali rzekomo rozstrzelani przez organa władzy sowieckiej wiosną 1940 roku. Mimo to, jak zapewniali, nie ulega wątpliwości, kto tak naprawdę odpowiada za mordy. „Oprawcy niemieccy, rozstrzeliwując polskich jeńców wojennych, stosowali ten sam sposób strzału z pistoletu w tył czaszki, który stosowali w innych miastach, jak np. w Orle, Woroneżu, Krasnodarze i (…) Smoleńsku” – czytamy w raporcie.

Spowiedź ze znakiem zapytania

Członkowie komisji po obejrzeniu grobów nie mogli już nie zdawać sobie sprawy z tego, że biorą udział w wielkiej mistyfikacji. – Podobno dwa lata później, na łożu śmierci Burdenko wyznał swojemu znajomemu, profesorowi matematyki Borysowi Olszańskiemu, że jako lekarz nie miał wątpliwości, iż zbrodnia katyńska została dokonana wiosną 1940 roku. I że NKWD mordując polskich oficerów, popełniło wielki błąd – mówi dr Wasilewski. – Opowieść o spowiedzi Burdenki trudno zweryfikować. Olszański, który wkrótce uciekł na Zachód, zeznanie tej treści złożył przed komisją Maddena powołaną przez Kongres USA do zbadania sprawy Katynia – dodaje.

Tymczasem raport komisji Burdenki stał się podstawą tzw. kłamstwa katyńskiego. Przez lata było ono kolportowane w państwach bloku wschodniego. Sowieci zamierzali wykorzystać dokument także podczas procesu zbrodniarzy nazistowskich w Norymberdze. Chcieli, by zebrane przez nich „dowody” obciążyły Niemców z jednostki stacjonującej w Katyniu. Zeznania świadków powołanych przez obronę szybko jednak wykazały luki w sowieckich materiałach. Ostatecznie ich plan spełzł na niczym. Do popełnienia mordu na polskich oficerach Moskwa przyznała się dopiero wiosną 1990 roku. Wówczas to agencja informacyjna TASS opublikowała w tej sprawie komunikat zatwierdzony przez Biuro Polityczne KC KPZR.

Zawarte w tekście cytaty z raportu komisji Burdenki pochodzą z materiałów zamieszczonych na stronie Kalendarium Katyńskiego przygotowanej przez Federację Rodzin Katyńskich.

Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: Muzeum Katyńskie

dodaj komentarz

komentarze


SOR w Legionowie
 
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
W Italii, za wolność waszą i naszą
Przygotowania czas zacząć
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
Święto stołecznego garnizonu
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Głos z katyńskich mogił
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
NATO na północnym szlaku
Wojna w świętym mieście, część druga
Strażacy ruszają do akcji
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Wojna w Ukrainie oczami medyków
Kolejne FlyEle dla wojska
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Szpej na miarę potrzeb
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Gunner, nie runner
Bezpieczeństwo ważniejsze dla młodych niż rozrywka
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Cyberprzestrzeń na pierwszej linii
Charge of Dragon
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Wojna w świętym mieście, epilog
Ramię w ramię z aliantami
Kadisz za bohaterów
Na straży wschodniej flanki NATO
Wojna w świętym mieście, część trzecia
25 lat w NATO – serwis specjalny
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Zmiany w dodatkach stażowych
NATO on Northern Track
Wojna na detale
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Zachować właściwą kolejność działań
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sandhurst: końcowe odliczanie
Koreańska firma planuje inwestycje w Polsce
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Sprawa katyńska à la española
Front przy biurku
Barwy walki
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Szarża „Dragona”
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO