Wojskowe Zakłady Lotnicze nr 4 w Warszawie wniosą swój majątek do bliźniaczej spółki z Bydgoszczy – Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2. Fuzja nastąpi do końca marca 2020 roku. Władze PGZ wyjaśniają, że na rynku nie potrzeba wyspecjalizowanych podmiotów z tej samej branży, lecz firmy oferującej kompleksowe usługi. Połączenie ma zwiększyć konkurencyjność polskiego przemysłu lotniczego.
Najprawdopodobniej do końca tego roku akcjonariusze Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy oraz nr 4 z Warszawy zatwierdzą połączenie obu spółek. WZL nr 4 w zamian za akcje połączeniowe wniesie swój majątek do WZL nr 2. Przedsiębiorstwa formalnie mają zostać połączone do końca I kwartału 2020 roku, ale realnie konsolidacja ma potrwać do końca przyszłego roku.
Nowa spółka po połączeniu będzie zatrudniała ponad 1200 pracowników i na początku działalności będzie dysponować aż trzema kompleksami przemysłowymi – w Bydgoszczy, Warszawie i w Zielonce. Będzie jedyną polską firmą odpowiedzialną za kompleksowy serwis i naprawę używanych przez nasze siły powietrzne samolotów Su-22, MiG-29, F-16, C-130 Hercules.
Kompleksowo, czyli krok do przodu
– Dziś nie ma miejsca na rynku dla spółek oferujących jedynie część prac serwisowych. Klienci oczekują kompleksowej oferty dotyczącej remontów płatowca i silników – przekonuje Michał Kuczmierowski z zarządu Polskiej Grupy Zbrojeniowej, do której należą łączące się zakłady. Obie spółki lotnicze są zaś mocno wyspecjalizowane. Szczególnie dotyczy to WZL nr 4 z Warszawy. – 80 procent przychodów tej spółki pochodzi z obsługi, remontów i napraw turbinowych silników lotniczych dla Su-22 oraz MiG-29 – dodaje członek zarządu PGZ S.A. Pozostałe przychody warszawskie zakłady osiągają z remontów silników pojazdów lądowych (17 procent) oraz serwisu napędów do F-16 (1,5 procent) i samolotów cywilnych (1,5 procent).
Zdecydowanie bardziej zdywersyfikowana jest struktura przychodów WZL nr 2. W ich przypadku z serwisu i napraw poradzieckiego sprzętu wojskowego uzyskiwane jest jedynie 36 procent przychodów. Podstawowym źródłem utrzymania jest obsługa maszyn wojskowych wyprodukowanych przez zachodnie firmy – to 46 procent przychodów. Bydgoska spółka zarabia także na tzw. usługach dodatkowych, tj. malowaniu maszyn cywilnych i galwanizacji (11 procent) np. chromowaniu, a także serwisie samolotów cywilnych (7 procent).
Silniejszy może więcej
Zgodnie z zapowiedziami przedstawicieli PGZ, nowa spółka ma walczyć o zlecenia zagraniczne. – W przypadku silników RD-33 (czyli postsowieckich, montowanych m.in. w samolotach MiG-29 – przyp. red.) widzimy spory potencjał na rynkach zewnętrznych: Europa Wschodnia, ale także Bliski Wschód, Afryka – mówi Michał Kuczmierowski. Dodaje, że podstawowym kierunkiem działania nowej spółki będzie jednak budowanie kompetencji w zakresie zachodnich technologii i rozwiązań, ze szczególnym naciskiem na samoloty F-16. – Szacujemy, że jest około pięćset platform F-16, z których jakaś część może trafić na serwisowanie i obsługę do Polski. Oczywiście jeżeli będziemy dysponowali kompleksową ofertą – podkreśla członek zarządu PGZ. Przyznaje jednak, że Grupa zdaje sobie sprawę, iż na rynku usług dla F-16 jest w Europie bardzo silna konkurencja. – Połączony polski podmiot będzie miał znacznie większe szanse, aby uzyskiwać takie zamówienia – uważa Kuczmierowski.
WZL daje przykład
Fuzja WZL nr 2 i WZL nr 4 to dopiero początek konsolidacji w Polskiej Grupy Zbrojeniowej. – Chcemy, aby to połączenie było modelowym przykładem dla kolejnych tego typu procesów w Grupie. Pokaże innym spółkom, a szczególnie ich pracownikom oraz związkom zawodowym, że można takie procesy przeprowadzić sprawnie i skutecznie – podkreśla Michał Kuczmierowski. Przedstawiciele PGZ zapewniają, że fuzja zakładów wojskowych nie wiąze się z żadnymi zwolnieniami pracowników, a wręcz przeciwnie, w planach jest zatrudnienie dodatkowych specjalistów – mechaników, inżynierów, konstruktorów.
Zmiany będą natomiast dotyczyć nieruchomości, którymi dysponują obie spółki. Szczególnie w przypadku WZL nr 4, które z Warszawy mają się docelowo przenieść do Zielonki. – Nie stać nas, aby utrzymywać aktywa, które będą zbędne – tłumaczy Michał Kuczmierowski. Zapewnia, że zysk ze sprzedaży warszawskich gruntów zostanie wykorzystany do rozbudowy infrastruktury w Zielonce.
autor zdjęć: arch. 32 BLT
komentarze