Prosta prawda

Nie byliśmy ani bohaterami, ani najemnikami. Jesteśmy żołnierzami.

Ilu ludzi zabiłeś?” albo „Jak to jest zabić człowieka? Co wtedy czułeś?”. Takie pytania padają często. Byli przecież na wojnie, choć minęły długie miesiące, zanim politycy, którzy ich tam wysłali, przyznali, że to nie była misja stabilizacyjna. O tej wojnie weterani z Iraku i Afganistanu opowiadali w wypełnionej po brzegi sali galerii Ostrołęckiego Centrum Kultury podczas spotkania z uczniami Zespołu Szkół Zawodowych po projekcji filmu „Karbala” oraz z uczniami klas mundurowych w szkołach w Myszyńcu i Kadzidle. Tym razem nikt nie zapytał o zabijanie.

Nie tylko dziury

Sześciu weteranów przyjechało do Ostrołęki na zaproszenie władz miasta oraz Stowarzyszenia na rzecz Obrony Terytorialnej Legia Nadnarwiańska: sierż. Franciszek Jurgielewicz, st. chor. sztab. Mariusz Korner, kpt. Witold Kurtyka, Marek Rzodkiewicz, st. sierż. Adam Buszko oraz „Łysy”, żołnierz wojsk specjalnych. Przybyli, by opowiedzieć o tym, co przeżyli na misji. Była to już druga taka wizyta w Ostrołęce. Władze miasta we współpracy z Legią Nadnarwiańską postanowił zorganizować cykl spotkań misjonarzy z mieszkańcami. „To region o silnych tradycjach patriotycznych”, uważa Marek Rzodkiewicz, wiceprezes Stowarzyszenia Rannych i Poszkodowanych w Misjach poza Granicami Kraju. Bo jak inaczej wytłumaczyć fakt, że chociaż nie ma tu jednostek wojskowych, to z Ostrołęckiego stowarzyszenie dostaje znaczące wsparcie – najwięcej wpłat z 1% od podatku.

Na pytanie, skąd taka inicjatywa, Janusz Kotowski, prezydent Ostrołęki, wskazuje na członka Legii Nadnarwiańskiej Adama Kiziewicza, który większość weekendów spędza na proobronnych ćwiczeniach w tamtejszych lasach. „To dla nas ważne, aby młodzież spotkała się z tymi, którzy jako świadkowie mówią o służbie ojczyźnie i poświęceniu. Wtedy opowieść dociera głębiej, bo jest prawdziwa”, podkreśla prezydent i mimo napiętego kalendarza zjawia się na każdym spotkaniu.

Normalni faceci

„Chcieliśmy wam przybliżyć nasz wizerunek: nie bohaterów, ale też nie najemników, lecz żołnierzy, którzy wykonują rozkazy”, powtarzał na każdym spotkaniu Marek Rzodkiewicz. I wyjaśniał: żołnierz tym różni się od najemnika, że obowiązuje go prawo, że na misji może użyć broni tylko wtedy, gdy użyto jej wobec niego. „Siedzi przed wami kilku normalnych facetów… gdzie tu bohaterstwo?”, dodawał Witold Kurtyka, by po chwili podkreślić: „Trzeba o nas mówić. Bohaterstwo powinno być gloryfikowane, ale jako symbol”.

Marek Rzodkiewicz opowiadał o trudnych początkach. Wspominał, jak w 2008 roku 15 żołnierzy założyło stowarzyszenie, bo ranni na misji byli zdani głównie na własne siły. Mówił o rehabilitacji, bez której trudno byłoby im czasem wstać z łóżka, o warsztatach terapeutycznych, które pomagają uporać się z demonami wojny. Do opowieści włączali się pozostali. Mówili o służbie z dala od kraju, o broni i sprzęcie, z jakich korzystali, o bazach, w których mieszkali. Padały także pytania o motywację i siłę, która pozwalała im pokonać strach.

Każdy z nich uczestniczył w operacjach poza granicami kraju, niektórzy nawet kilkakrotnie. Dopisało im żołnierskie szczęście, bo wrócili do domów, choć często z ranami na duszy i ciele. Mariusz Korner, ciężko ranny w Afganistanie, przeszedł 22 operacje, rok spędził w łóżku, a trzy lata na zwolnieniu. „Wróciłem, ale nie cały” – Franek Jurgielewicz lekko uniósł nogawkę spodni. Błysnął metal protezy. Nogę stracił w Afganistanie.

Obraz, czyli fotografie i filmy nakręcone na misji przemawiają bardziej niż słowa. Dlatego weterani przygotowali prezentacje multimedialne. Na jednym ze zdjęć, które pokazuje Witold Kurtyka, widać przewróconego honkera, powyginane kawałki metalu przypominają plątaninę pociętych kabli. „Jechałem tym samochodem na służbę na posterunku w Al-Hilli”, wtrąca Marek Rzodkiewicz. Iraccy rebelianci przez radio odpalili pod nim „ajdika”. Zginęło dwóch żołnierzy, dwóch zostało rannych.

Cisza w kinie

Adama Buszkę, który ponad 24 godziny spędził pod ostrzałem irackich rebeliantów atakujących City Hall, nie zaskoczyła cisza, która zapadła w kinie ostrołęckiego centrum, gdy znikły napisy końcowe filmu „Karbala”. Twierdzi, że często powtarza się podobny scenariusz: najpierw jest cicho, potem słychać pojedyncze brawa, a po chwili klaszcze cała sala. Czasem ktoś ukradkiem obetrze wilgotne oczy. „Te brawa są dla mnie podziękowaniem i wyrazem uznania”, przyznaje. Potem padają pytania: dlaczego pojechał, czy był ranny, z jakiej broni strzelał, czy się bał?

Adam Buszko broni się, gdy ktoś nazywa go bohaterem, bo on przecież „tylko obronił budynek”. Wskazuje na innych. Dla niego bohaterami są ranni koledzy, Franciszek Jurgielewicz (stracił nogę, gdy wszedł w Afganistanie na minę) albo Janusz Raczy (stał na posterunku w Iraku, gdy wjechał w niego autobus), którzy mimo własnych ułomności angażują się w prace stowarzyszenia i pomagają innym.

Takie produkcje jak „Karbala” służą budowaniu prawdziwego obrazu naszych żołnierzy – uczestników misji. Choć jest to film fabularny, wiele szczegółów zostało doskonale odwzorowanych. Adam opowiadał, że gdy zapadał zmrok, zaczynały ujadać psy, wtedy rozpoczynał się ostrzał. Na budynek City Hall spadał grad pocisków z moździerzy, granatników ręcznych przeciwczołgowych RPG-7 oraz karabinków AK-47. O świcie wszystko cichło. „Dostaliśmy rozkaz, by obronić City Hall, siedzibę irackich władz. Wykonaliśmy go”, kończył opowieść. Żołnierzy obowiązywała klauzula milczenia, nie mogli mówić o obronie Karbali. Dlatego gdy w lipcu 2004 roku w Iraku wylądował kpt. Witold Kurtyka, nikt mu nie powiedział, co się stało w City Hall. Prawda wypłynęła dopiero po kilkunastu latach.

Jedno z pytań, które zazwyczaj pada na spotkaniach z weteranami, dotyczy kolejnego wyjazdu na misję. Nigdy nie słyszałam innej odpowiedzi, niż „mogę jechać, choćby jutro”. Tym razem odpowiedział „Łysy”: „za cztery godziny jestem gotowy do wyjazdu”.

Dzięki takim spotkaniom jak w Ostrołęce do społecznej świadomości przebija się prosta prawda: za to, co polscy żołnierze robili na misjach, należy im się szacunek, a gdy tego potrzebują – także wsparcie.

Małgorzata Schwarzgruber

autor zdjęć: Małgorzata Schwarzgruber





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO