NIEDŹWIEDŹ CZY SZACHISTA?

Obrona arktycznych interesów Rosji oraz przygotowanie gruntu do zbliżającej się globalnej wojny o surowce energetyczne to najważniejsze założenia nowej doktryny wojskowej Federacji Rosyjskiej.

Putin zagrał wszystkim na nosie. Gdy tak zwani eksperci od polityki wchodniej słowo po słowie analizowali, co w doktrynie znaczy na przykład wskazanie na zagrożenie ze strony NATO albo o co chodzi z „koniecznością zwiększania bezpieczeństwa kraju poprzez walkę z finansowanymi z zagranicy nacjonalistami czy fundamentalistami”, Rosja rozpoczęła zakrojone na niespotykaną skalę przygotowania do wojny o Arktykę. W doktrynie wojskowej ujęte to zostało lakonicznie: „Jednym z priorytetów sił zbrojnych powinna być ochrona narodowych ineteresów Rosyjskiej Federacji w Arktyce, co regulują dodatkowe zapisy dokumentu”. Jakie to są zapisy – tego już nie podano do wiadomości publicznej. Wiadomo jednak, że chodzi o ochronę rosyjskich interesów przede wszystkim przed zakusami Kanady, USA, Danii i Norwegii, czyli krajów, które, tak jak Rosja, mają udokumentowane prawa do arktycznych terytoriów.

Zamrożone miliardy

Paradoksalnie, jeszcze w sierpniu 2014 roku rosyjski Rosneft ręka w rękę z amerykańskim ExxonMobile (i to nie bacząc na międzynarodowe sankcje i bojkoty z powodu Ukrainy) dokonały historycznego odwiertu na arktycznym złożu Uniwersyteckim Morza Karskiego, które może zawierać ponad miliard ton ropy naftowej. Ale trzy złoża na tym akwenie to już w sumie 13 mld t ropy, czyli tyle, ile ma Arabia Saudyjska lub wynoszą w sumie złoża w Zatoce Meksykańskiej, na szelfie Brazylii, Alaski i Kanady.

Jak wynika z najnowszego raportu rosyjskich naukowców, całkowite zasoby surowców paliwowo-energetycznych arktycznej części Rosji przekraczają 1,6 bln t, a szelf kontynentalny zawiera około jednej czwartej wszystkich szelfowych złóż węglowodorów na świecie, między innymi ropy naftowej i gazu ziemnego. W sumie arktyczne złoża szacuje się na 87 mld baryłek ropy. Jest o co walczyć i do tej walki trzeba się przygotować.

„Musimy nakreślić cele dla naszych narodowych interesów w tym regionie. To sprawa o kluczowym znaczeniu”, wzywał jeszcze przed podpisaniem przez Putina nowej doktryny wojskowej jeden z najbardziej radykalnych „jastrzębi” w rosyjskim rządzie, wicepremier Dmitrij Rogozin. „Jeśli tego nie uczynimy, przegramy walkę o tamtejsze zasoby, a to oznacza, że przegramy też wielką bitwę o prawo do suwerenności i niepodległości”, grozi Rogozin. Aby nie polec w arktycznym lodzie, Rosja nie tylko nakreśla, lecz także już realizuje Rogozinowskie tezy, między innymi właśnie przez nową doktrynę wojskową. Zgodnie z załącznikami do niej Kreml planuje budowę w Arktyce sześciu baz wojskowych z najnowocześniejszymi systemami naprowadzania radarowego. Zamierza też ustanowić tam wojskową strukturę dowodzenia złożoną z dwóch brygad piechoty zmechanizowanej, wspieranej przez poduszkowce i skutery śnieżne, najprawdopodobniej na Wyspie Wrangla oraz na Przylądku Schmidta. W pobliżu Murmańska nad Morzem Barentsa Kreml chce natomiast utworzyć stałe siły arktyczne, liczące 6 tys. żołnierzy: pierwsze jednostki tak zwanej białej armii (w specjalnych, białych mundurach maskujących) są już szkolone w skrajnych warunkach pogodowych do walk w Arktyce. Ponadto Rosjanie ponownie otworzyli zamkniętą pod koniec zimnej wojny bazę na Wyspach Nowosyberyjskich. Obecnie stacjonuje tam dziesięć okrętów wojennych i cztery lodołamacze.

Arktyczny wyścig

Znamienne, że do tej ekpsansji Rosja szykowała się od lat: w 2007 roku wysłała pod biegun arktyczny dwie miniaturowe łodzie podwodne, które zatknęły na dnie morza tytanową flagę państwową. Burza, która się wówczas rozpętała głównie w amerykańskich mediach, była reakcją Waszyngtonu na jawne i bezczelne – jak pisano – pogwałcenie prawa międzynarodowego, a tak naprawdę: prestiżu Stanów Zjednoczonych, które przegrywały z Rosjanami rywalizację w kosmosie.

Kosmos wprawdzie nadal jest ważny dla Rosjan, ale obecnie znacznie ważniejsze wydaje się opanowanie startegicznych szlaków północnych. Tutaj liczą się już nie lata, lecz miesiące, a nawet dni – kto pierwszy, ten lepszy. Zmiany klimatyczne i topnienie arktycznej pokrywy lodowej otwierają dla Rosji nowe możliwości. Władimir Putin podczas jednego z ostatnich posiedzeń Rady Bezpieczeństwa w 2014 roku wytyczył dla Arktyki kolejne cele: wezwał, aby do końca 2015 roku zwiększyć ilość ładunków przewożonych wzdłuż północnych wybrzeży Rosji do 4 mln t. W ciągu pięciu lat liczba ta powinna wzrosnąć siedmiokrotnie. A to się nie uda bez wojskowego wsparcia.

Dlatego, jak pisze rosyjski analityk wojskowy Paweł Felgengauer, ofensywa militarna Rosji w Arktyce stała się faktem. „Kreml jest przekonany, że w ciągu najbliższych 15 lat świat zmierzy się z dotkliwym problemem niedoboru surowców energetycznych i że Zachód napadnie na Rosję, aby przejąć kontrolę nad jej zasobami ropy i gazu – ostrzega Felgengauer w jednym z felietonów – na Kremlu otwarcie mówi się o nadchodzącej wojnie surowcowej”. Oczywiście największą sztuką jest odwracanie uwagi, dlatego w nowej doktrynie wojskowej tyle słów o potencjalnych zagrożeniach zewnętrznych i wewnętrznych, o konieczności ochrony interesów rosyjskich grup etnicznych poza granicami kraju, o niedopuszczalności jakiejkolwiek agresji (w tym cybernetycznej lub ideologicznej) zza najbliższych granic, przeciwdziałaniu planom budowy tarczy antyrakietowej, walce z terroryzmem, jądrowej równowadze na świecie jako głównym elemencie powstrzymującym itp. W sumie, z wyjątkiem zapisu expressis verbis o NATO, w porównaniu z doktryną z 2010 roku nie zmienia się w zasadzie nic. Diabeł tkwi jednak w szczegółach.

Zasłona dymna

Nic więc dziwnego, że tegoroczny budżet na obronę został poważnie zwiększony. Nawet w obliczu katastrofalnych dla rosyjskiej gospodarki spadków cen ropy naftowej Moskwa wyda na wojsko o 25% pieniędzy więcej niż rok temu. Budżet obronny sięgnie niemal 100 mld dolarów! Co z tego, że zabraknie funduszy? Świat odczytuje to jako niepohamowane apetyty terytorialne Rosji i jej mocarstwową politykę, jednak dla Kremla to wymarzone tematy zastępcze, chociaż bardzo destabilizujące sytuację polityczną nie tylko w Europie, lecz także na całym świecie. O to jednak w tym wszystkim Putinowi i spółce chodzi: aby świat patrzył na Rosję jak na syberyjskiego niedźwiedzia, a nie wyrafinowanego szachistę. Niech płonie Ukraina, niech wprowadzają kolejne sankcje, niech straszą naszymi samolotami nad Bałtykiem i aneksją republik nadbałtyckich; my tymczasem będziemy robić swoje, chociażby rozpracowywać nowe systemy satelitarne nad biegunem północnym, nowe korytarze powietrzne nad Arktyką dla bombowców stratosferycznych, nowe rodzaje broni do walki w ekstremalnych warunkach pogodowych.

Róbmy swoje – zdaje się mówić Putin i ponad 80% Rosjan, biedniejących z dnia na dzień, mu wierzy. Może więc w tym szaleństwie jest metoda? Przychodzi na myśl stary radziecki dowcip o alkoholiku, którego dzieci na wiadomość o podwyżce cen wódki cieszą się: „Tatusiu, tatusiu! To teraz będziesz mniej pił?”, i słyszą w odpowiedzi: „Nie! To wy będziecie mniej jeść!”. Nasuwa się także znacznie czarniejsze wspomnienie rozkwitu niemieckiego przemysłu zbrojeniowego w latach trzydziestych ubiegłego wieku…

Arktyczne lody topnieją. Równie szybko topnieją też nadzieje cywilizowanego świata na trwały pokój między narodami.

 

Wiktor Bater

autor zdjęć: GAZPROM





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO