Polska parła do Bałtyku bardzo mocno. Tak mocno, że marynarkę wojenną zaczęła tworzyć, zanim jeszcze osiągnęła jego brzegi. By zaś zdobyć pierwszy okręt, uciekła się do fortelu.
Zima, która zdążyła skuć lodem Zatokę Pucką, chwilowo odpuściła. Temperatura skoczyła powyżej zera, śnieg zaczął się zmieniać w błotnistą breję, w dodatku z nieba od rana siąpił deszcz. To był jeden z tych dni, kiedy człowiek najchętniej siedziałby w domowych pieleszach i nie wyściubiał za drzwi nawet koniuszka nosa. Na czarno-białych fotografiach z uroczystości widać jednak tłum mieszkańców i oficjeli, chowających się pod parasolami.
W takiej właśnie scenerii gen. Józef Haller wjechał konno na pochylnię dla wodnosamolotów, a stamtąd w kierunku morza. Po chwili się zatrzymał i wygłosił formułę, która potem była cytowana dziesiątki, setki, tysiące razy: „W imieniu Najjaśniejszej Rzeczpospolitej Polskiej ja, generał broni Józef Haller, obejmuję w posiadanie ten oto prastary Bałtyk słowiański”.
I wtedy nastąpił drobny zgrzyt, który zakłócił podniosłą atmosferę. Pierścień, który generał na znak zaślubin miał wrzucić do morza, wyślizgnął mu się z dłoni i potoczył po rozmokłym lodzie. Sam Haller, po przeszło 40 latach tak wspominał tamtą chwilę: „Po lodowej tafli pobiegło kilku Kaszubów, lecz żaden nie mógł uchwycić pierścienia, który wiernie połączył się z wodami Bałtyku. Na moje zapytanie, czemuście go nie pochwycili, odpowiedzieli proroczo: będziemy go mieli w Szczecinie”.
Powrót nad Bałtyk
W zbiorowej świadomości wyobrażenie o tych podniosłych chwilach zostało ukształtowane przez jeszcze bardziej podniosły obraz Wojciecha Kossaka. Tymczasem rzeczywistość, jak widać, trochę zgrzytała. Nie to jednak było najważniejsze. 10 lutego 1920 roku odrodzona Polska ostatecznie i trwale wróciła nad Bałtyk.
Że tak właśnie się stanie, wiadomo było już nieco wcześniej. Powrót wynikał z zapisów traktatu wersalskiego z czerwca 1919 roku. Zresztą Rzeczpospolita konsekwentnie parła do Bałtyku od pierwszych dni niepodległości. Zanim jeszcze wielkie mocarstwa oficjalnie przyznały jej dostęp do morza, naczelnik państwa Józef Piłsudski rozkazał utworzyć marynarkę wojenną. Początkowo składała się ona z dwóch flotylli rzecznych.
Pół roku po ustaleniach w Wersalu, 17 stycznia 1920 roku, został powołany Front Pomorski, który w sposób pokojowy miał przejąć od Niemców tereny Pomorza. Na jego czele stanął gen. Haller. Polskie oddziały gdzieniegdzie napotkały opór niemieckiej straży granicznej, który jednak bez większego trudu został zdławiony. Marsz szybko przerodził się w tryumfalny pochód.
„Wojska Hallera były przyjmowane przez miejscowych z radością, ale też odrobiną nieufności”, podkreśla Tomasz Miegoń, dyrektor Muzeum Marynarki Wojennej w Gdyni. „Pamiętam rodzinne opowieści o żołnierzach, którzy po służbie chodzili bez butów. Być może to efekt oszczędności wynikającej z biedy. Przecież wywodzili się oni z różnych, także bardzo ubogich regionów Rzeczypospolitej. W każdym razie takie zwyczaje z trudem mieściły się Kaszubom w głowach”, opowiada. Zresztą, jak przyznaje Miegoń, pewną ostrożność przejawiali też żołnierze, którym język kaszubski wydawał się nieco egzotyczny. „Po trosze było to jednak zetknięcie dwóch różnych światów”, zaznacza.
Pierścienie od Wybickiego
Zaślubiny z Bałtykiem miały się stać jednym z najważniejszych, a zarazem najbardziej czytelnych symboli odradzającej się Rzeczypospolitej. Morze było przecież traktowane jak okno na świat. Rzeczywistość znów jednak nie rozpieszczała. „W myśl traktatu wersalskiego Polska otrzymała 140-kilometrowy odcinek wybrzeża, niemal całkowicie pozbawiony infrastruktury, z jednym tylko portem w Pucku”, podkreśla Miegoń. Tam właśnie w 1912 roku Niemcy utworzyli jedną z pierwszych na świecie bazę wodnosamolotów, przejętą teraz przez Polaków. I właśnie na jej terenie miała się odbyć uroczystość zaślubin. Sam rytuał był już znany w antycznej Grecji, potem praktykowany chociażby w Republice Weneckiej. Ceremoniał zaślubin Polski z Bałtykiem został przygotowany w najdrobniejszych szczegółach. 10 lutego rano gen. Haller wraz z towarzyszącymi mu oficjelami wyruszył pociągiem z Torunia. Trasa prowadziła przez Gdańsk, gdzie na dworcu dowódca Frontu Pomorskiego spotkał się z delegacją miejscowych Polaków. Wśród nich był dr Józef Wybicki, prawnuk twórcy „Mazurka Dąbrowskiego”. To właśnie on wręczył Hallerowi dwa platynowe pierścienie, które miały wylądować w wodach Bałtyku. Były one darem od gdańskich mieszczan.
Trasę z dworca puckiego do portu generał pokonał na koniu. Na miejscu odprawiono mszę, w której udział wzięli między innymi wicepremier Wincenty Witos, przyszły prezydent Stanisław Wojciechowski i Maciej Rataj, który wkrótce miał zostać marszałkiem Sejmu. Jednym z kluczowych momentów uroczystości było symboliczne przekazanie straży nad Bałtykiem marynarce wojennej. Dokonał tego rybak z Kaszub Jakub Myślisz.
„Na pamiątkę uroczystości na terenie bazy Morskiego Dywizjonu Lotniczego stanął słupek zaślubinowy, który później, w październiku 1939 roku, zniszczyli Niemcy. Dziś w puckim porcie jest jego kopia”, wyjaśnia kmdr por. Mariusz Konarski ze Stowarzyszenia Historycznego Morskiego Dywizjonu Lotniczego, które zajmuje się też dziejami Pucka.
Same zaślubiny miały też ciąg dalszy. Następnego dnia gen. Haller pojechał do Wielkiej Wsi, czyli obecnej dzielnicy Władysławowa, i wraz z kilkoma osobami towarzyszącymi przeprawił się łodzią na pokład pływającego pod polską banderą kutra „Gwiazda Morza”. Tam akt zaślubin został powtórzony. Już na pełnym morzu.
Kapitan kupuje okręt
Tymczasem Polska z każdym tygodniem coraz mocniej akcentowała swoją obecność nad Bałtykiem. Także tę wojskową. W maju 1920 roku miała już na morzu pierwszy okręt – jednostkę hydrograficzną ORP „Pomorzanin”. „W tym czasie Niemcy bardzo mocno starali się przekonać międzynarodową opinię, że Polska nie jest w stanie zapewnić bezpieczeństwa żeglugi na przynależnej jej części Bałtyku. I dlatego właśnie oni powinni się tym zająć”, wyjaśnia Miegoń. „Aby zadać temu kłam, Polacy musieli nabyć specjalistyczną jednostkę, która prowadziłaby sondaże głębokości czy lokalizowała zalegające na dnie przeszkody”.
Tyle że droga do tego nie była prosta. Jeszcze w 1919 roku Rzeczpospolita zamierzała kupić od Niemców i przebudować pomocniczy patrolowiec „Wotan”. Ale ci nie chcieli zawrzeć takiej transakcji. I wtedy Polacy posłużyli się fortelem. Okręt kupił na swoje nazwisko ówczesny kpt. mar. Józef Unrug. Po przebudowie i zmianie nazwy jednostka – z krótką przerwą
– służyła w Marynarce Wojennej RP do 1932 roku. Bardzo szybko Polacy postawili też na nogi pozostawioną przez Niemców bazę hydroplanów. Pierwszy samolot z biało-czerwoną szachownicą wzbił się nad Bałtyk już w lipcu 1920 roku.
Ale już wówczas trudno było zakładać, że Puck na długo pozostanie najważniejszym polskim portem. „Jego rozbudowa była oczywiście rozważana, ale pomysł szybko został zarzucony. Zadecydowały o tym warunki naturalne. Zatoka Pucka jest płytka, co ograniczałoby ruch większych statków i okrętów”, tłumaczy Miegoń. Druga z koncepcji zakładała wejście w porozumienie z Gdańskiem, który wówczas był wolnym miastem. Ostatecznie jednak najlepszy okazał się pomysł trzeci. W 1923 roku rozpoczęła się budowa portu w Gdyni. Niewielka rybacka wioska wkrótce miała się stać jednym z najważniejszych symboli II Rzeczypospolitej.
Pamiątka w Londynie
Co pozostało po ślubowaniu? Samemu Hallerowi bardzo spodobało się na Wybrzeżu. Otrzymał w darze ziemię, na której powstał dom letniskowy zwany Hallerówką. „Bywał tam od czasu do czasu. Potem majątek generała został połączony z Wielką Wsią i tak powstało dzisiejsze Władysławowo”, zaznacza Miegoń. Dziś w dawnym domu generała mieści się niewielkie muzeum.
Kolejne rocznice zaślubin były w Polsce międzywojennej upamiętniane, ale już dużo skromniej. „Uroczystości organizowali halerczycy”, informuje kmdr por. Konarski. Po wojnie to święto zostało zepchnięte w głęboki cień. Polska Ludowa czciła rocznice swoich zaślubin. Odbyły się one 18 marca 1945 roku w Kołobrzegu. Wzięli w nich udział żołnierze 1 i 2 Armii Wojska Polskiego, którzy ramię w ramię z czerwonoarmistami parli na Berlin. Pamięć uroczystości z międzywojnia kultywowali członkowie Zrzeszenia Kaszubskiego. „Oficjalne obchody zostały przywrócone po przełomie politycznym w 1989 roku”, mówi kmdr por. Konarski.
Do dziś zachował się także drugi z pierścieni, który w 1920 roku Haller otrzymał od gdańszczan. Generał do śmierci nosił go na palcu. Potem pierścień trafił do londyńskiego muzeum Fawley Court. Jest jeszcze trochę zdjęć i wspomniana już kopia zaślubinowego słupka. „Obecnie stoi on w innym miejscu niż oryginał. Tereny dawnego dywizjonu morskiego zajmują dziś Puckie Zakłady Mechaniczne”, tłumaczy kmdr por. Konarski.
autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe