Południowcy w polskiej konspiracji

W pierwszych miesiącach niemieckiej okupacji działała w Polsce tzw. Grupa B, niewielkie grono Bułgarów, którzy nieśli pomoc tworzącym się strukturom państwa podziemnego.

 

Działalność grupy Bułgarów, którzy współpracowali z polskim podziemiem, nie jest szerzej znana. A szkoda, gdyż ich pomoc, w wielu wypadkach wcale nie tak mała, stanowi ciekawy i w sumie dość egzotyczny przykład kooperacji przedstawicieli dwu narodów słowiańskich. Członkowie grupy, będący oficjalnie pracownikami bułgarskiej placówki dyplomatycznej, mieli jako dyplomaci oraz obywatele podówczas jeszcze neutralnego kraju niemałe możliwości załatwiania w okupowanej Polsce rozmaitych spraw. Wprawdzie we wrześniu 1939 roku, czyli w czasie, gdy Polska prowadziła jeszcze wojnę obronną, Bułgaria podkreślała swą neutralność wobec konfliktu, jednak ówczesne władze tego państwa sprzyjały Hitlerowi. Niemcy wiedzieli o tej życzliwości i traktowali Bułgarów jako potencjalnych sojuszników.

 

Grupa B

Centralną postacią grupy Bułgarów był Krum Cokow (w polskich publikacjach jego nazwisko zapisywane jest także jako Tsokoff), pracujący od 1936 roku w bułgarskiej ambasadzie w Warszawie jako radca handlowy. Przed wojną do jego zadań należało nawiązywanie kontaktów między przedsiębiorcami bułgarskimi i polskimi oraz ułatwianie wymiany handlowej. Ze względu na charakter pracy Cokow miał liczne znajomości wśród Polaków, a także wielu przyjaciół, co zadecydowało o jego późniejszych działaniach na rzecz polskiego podziemia. Po wybuchu wojny był świadkiem pierwszego bombardowania Warszawy, widział zniszczenia wojenne, pożary, ucieczkę ludzi na wschód. Jednocześnie ogromne wrażenie zrobiły na nim – co sam przyznawał w spisanych po latach wspomnieniach – przykłady ofiarności i patriotyzmu Polaków. Ze względu na prowadzone działania wojenne, w pierwszych dniach września 1939 roku ambasada bułgarska została ewakuowana, jej pracownicy, a z nimi także Cokow, wyjechali.

Wkrótce potem Cokow otrzymał w bułgarskim ministerstwie propozycję wyjazdu do Berlina w charakterze radcy handlowego. Początkowo odmówił, jednak do zmiany zdania namówił go polski ambasador w Sofii Adam Tarnowski. Uważał on, że umieszczenie w Berlinie na eksponowanym stanowisku człowieka życzliwego Polakom będzie miało ogromne znaczenie. Pod wpływem tej namowy Cokow przyjął propozycję. Dobrał sobie zaufanych współpracowników. Jednym z nich był Dimityr Ikonomow, przed wojną pracujący w ambasadzie w Warszawie jako jego sekretarz.

W początkach listopada 1939 roku, już z paszportem dyplomatycznym, Ikonomow wyjechał do Warszawy, oficjalnie aby zamknąć sprawy dawnego biura prawnego przy ambasadzie bułgarskiej, na co zresztą miał zgodę władz niemieckich. Nieoficjalnie zaś rozpoczął pracę dla polskiego podziemia. Z Ikonomowem powędrowały do Warszawy w bagażu dyplomatycznym listy od polskich uchodźców z Bałkanów oraz przesyłane przez nich pieniądze. Niedługo potem do grupy konspiratorów dołączyli Trifon Puchlew, pracownik konsularny, oraz były student Bojan Abadżijew. Ludzi tych określa się mianem Grupy B (B – od Bułgaria). Mieli paszporty dyplomatyczne i działali oficjalnie jako przedstawiciele zaprzyjaźnionego z III Rzeszą państwa, co dawało im niemałe możliwości.

Cokow wielokrotnie wyjeżdżał z Berlina do Generalnego Gubernatorstwa, gdzie odbywał oficjalne spotkania z władzami niemieckimi (m.in. z gubernatorem Hansem Frankiem), a przy okazji pełnił misje powierzone przez Polaków. Tymczasem Ikonomow działał w Warszawie. Korzystając z pieczęci oraz oryginalnych blankietów przedwojennego bułgarskiego biura radcy handlowego, wystawiał Polakom fałszywe zaświadczenia o pracy na rzecz bułgarskiego przedstawicielstwa. Pozwoliło to wielu naszym rodakom uniknąć wywózki na roboty albo do obozów. Puchlew z kolei wystawiał bułgarskie wizy wjazdowe, umożliwiające uciekinierom z Polski legalny pobyt w Bułgarii. Pomogło to w zorganizowaniu szlaku przerzutowego na Zachód. Prowadził on z Warszawy, przez Budapeszt i Bukareszt, na Bałkany.

W środowisku bułgarskiej Polonii blisko współpracującej z miejscową ambasadą niemal równolegle zorganizowano w Sofii drugie ogniwo grupy przerzutowej, Grupę B-2. Jej jądro stanowiła osiadła w Bułgarii od trzech pokoleń polska rodzina Zembrzuskich. Grupa, której działalność koordynował poseł Adam Tarnowski, przejmowała od swych współpracowników z Polski materiały i przekazywała je dalej, do Stambułu, a stamtąd do polskiego rządu na emigracji. Dzięki pomocy grupy do Turcji przedostało się też wielu uciekinierów z okupowanej Polski. Głównym organizatorem B-2 był Zdzisław Zembrzuski, przed wojną przedsiębiorca oraz aktywny działacz polonijny. Do tego grona należał także jego kuzyn, Władysław Zembrzuski, oraz kilka innych osób, głównie Polaków. W maju 1942 roku agenci niemieckiego wywiadu rozbili Grupę B-2, jej członkowie zaś, ze Zdzisławem Zembrzuskim na czele, zostali zamordowani. Później grupa została jednak odtworzona przez Stefanię Zembrzuską, siostrę Zdzisława.

 

Porwać premiera

Wincenty Witos to jedna z najważniejszych postaci polskiej sceny politycznej okresu międzywojennego. Trzykrotnie był premierem, po przewrocie majowym znalazł się na emigracji, zachował jednak kontakt z polityką w kraju. We wrześniu 1939 roku Witos przebywał w Polsce, ale już w połowie miesiąca został aresztowany przez gestapo i uwięziony w Rzeszowie. Niemcy próbowali nakłonić go do współpracy i objęcia szefostwa kolaboracyjnego rządu. Propozycje takie Witos jednak zdecydowanie odrzucał.

Niemcy mogli niewątpliwie wykorzystać byłego premiera, aby wywierać nacisk na polskie władze emigracyjne. Z tego też powodu już pod koniec 1939 roku powstał plan, by Witosa za wszelką cenę wydostać z więzienia i wywieźć na Zachód. Tam miał wejść w skład emigracyjnego rządu gen. Władysława Sikorskiego. Rozpoczęły się przygotowania do akcji.

Współpracujący z polskim podziemiem Krum Cokow postarał się o wyrobienie Witosowi bułgarskich dokumentów. Aktualne fotografie byłego premiera dostarczył Cokowowi w początkach stycznia 1940 roku poseł Adam Tarnowski. Plan przewidywał, że Witos w towarzystwie Cokowa wyjedzie pociągiem na Węgry, stamtąd na Bałkany, a następnie na Zachód. Wszystko było zapięte na ostatni guzik.

Pod koniec lutego w godzinach nocnych pod areszt w Rzeszowie, gdzie trzymano Witosa, podjechali podstawionym samochodem konspiratorzy przebrani w niemieckie mundury wojskowe. Mieli ze sobą fałszywy rozkaz wydania im Witosa. Niestety, stan częściowo sparaliżowanego i niemłodego już polityka, przetrzymywanego w fatalnych warunkach i źle traktowanego, bardzo się pogorszył. Ponieważ istniało zagrożenie, iż Witos nie przeżyje ucieczki, wykonanie planu odłożono na później. W początkach marca Niemcy przenieśli Witosa w inne miejsce, a tym samym cały misterny plan wywiezienia z kraju premiera polskiego rządu spalił na panewce.

Do głównych zadań Grupy B należało przewożenie pieniędzy przeznaczonych na wsparcie działalności polskiego podziemia, a także korespondencji, sprawozdań, raportów oraz instrukcji. Ponoć kurierom bułgarskim, przemieszczającym się między Warszawą, Berlinem, Budapesztem, Bukaresztem a Sofią, udało się do lata 1940 roku przewieźć ponad 3 tys. listów i niemal 3,5 mln zł.

 

Dokumenty zbrodni

Zasługą Cokowa było także dokumentowanie codziennego życia w okupowanej Polsce, w tym niemieckich zbrodni. Wśród osób, z którymi się kontaktował w Warszawie, był znany mu jeszcze sprzed wojny Edward Fikus, członek konspiracyjnej Komendy Obrońców Polski, dawniej pracujący jako fotograf prasowy. W spisanych po wojnie wspomnieniach Cokow przyznał, że nie licząc Tarnowskiego, który namówił go na wyjazd do Berlina, to właśnie Fikus – jak to ujął – zwerbował go do polskiego podziemia. Był on autorem zdjęć pokazujących brutalność Niemców w okupowanej Warszawie, publiczne egzekucje, łapanki, niszczenie pomników i kultury polskiej, a także okrutne traktowanie ludności żydowskiej. Wykonane przez Fikusa oraz Cokowa fotografie zostały opatrzone komentarzem, datą i miejscem wykonania, a następnie przemycone w trzech transportach do Sofii i tam przekazane ambasadorowi Tarnowskiemu. Stamtąd trafiły na Zachód. Zostały wykorzystane w rozmaitych publikacjach, informujących społeczeństwa zachodnie o tym, jak rzeczywiście wygląda życie w okupowanej Polsce. Już na przełomie lutego i marca 1940 roku w Paryżu została na przykład wydana książka „Zbrodnie niemieckie w Polsce” (pod franc. tytułem „Les atrocités allemandes en Pologne”). Stanowiła ona odpowiedź na propagandową publikację niemiecką zatytułowaną „Zbrodnie polskie na Niemcach w Polsce” (niem. tytuł „Die polnischen Greueltaten an den Volksdeutschen in Polen”), wydaną w niemieckiej, angielskiej oraz francuskiej wersji językowej i wykorzystującą m.in. zdjęcia z tzw. bydgoskiej krwawej niedzieli. Grupa B działała aktywnie do czerwca 1940 roku. Jej członkowie podjęli się jeszcze udzielenia pomocy uwięzionym profesorom Uniwersytetu Jagiellońskiego. Część z nich miała doktoraty honoris causa Uniwersytetu Sofijskiego. Cokow interweniował w tej sprawie u gubernatora dystryktu warszawskiego Ludwiga Fischera. W porozumieniu z ambasadorem Tarnowskim pisał listy i memoriały do władz w Sofii, by wpłynęły one na Niemców. Jednak ostatecznie zabiegi te nie przyniosły większych rezultatów.

 

Dekonspiracja

Do wsypy doszło przypadkiem, za sprawą Christo Stefanowa, innego mieszkającego w Polsce Bułgara, niewtajemniczonego w działalność Grupy B. Został on poproszony przez Ikonomowa o przewiezienie ze Lwowa do Warszawy pewnych dokumentów. Nabrał jednak podejrzeń, którymi podzielił się z niemiecką policją. Efektem było aresztowanie w Budapeszcie Cokowa, jadącego do Sofii z kompletem nielegalnych dokumentów. Równocześnie w Warszawie złapano pozostałych członków grupy: Ikonomowa, Puchlewa i Abadżijewa, a także wielu Polaków z podziemia. W trakcie procesu Cokow upierał się, że wpadka z kompromitującymi dokumentami była wynikiem incydentu, a nie długotrwałej współpracy z polskim podziemiem, i wziął całą winę na siebie. Większość członków Grupy B uniewinniono, jednak Cokowa, który został złapany z kompromitującymi dokumentami, skazano na pięć lat ciężkiego więzienia. Początkowo był przetrzymywany na Mokotowie, później dzięki staraniom polskich lekarzy, został przeniesiony do szpitala, skąd miał nawet możliwość wychodzenia na miasto. Wówczas poznał swą przyszłą żonę, Polkę, Irenę Łukaszewicz. Po zakończeniu wojny wyjechał na jakiś czas do Bułgarii, ale tam został ujęty przez bułgarską bezpiekę. Skazany za, jak to ujęto, pracę na rzecz reżimu faszystowskiego, spędził kilka lat w surowym obozie pracy na dunajskiej wyspie Belene. Po uwolnieniu wrócił do Polski. Zmarł 17 sierpnia 1994 roku, już w wolnej Rzeczypospolitej. Pozostali członkowie Grupy B również mieli problemy z bułgarską bezpieką. Działalność ich oraz Cokowa została przypomniana przez władze polskie dopiero pod koniec lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Postacie dzielnych Bułgarów upamiętnia również film dokumentalny Barbary Rogalskiej i Bożidara Sławowa „Przez Sofię do wolności” z 2008 roku.

 

W artykule wykorzystano opracowania Eugeniusza Stachurskiego oraz wspomnienia Kruma Cokowa opublikowane w książce „Ramię w ramię. Wspomnienia cudzoziemców uczestniczących w polskim ruchu oporu w latach 1939–1945”, Warszawa 1980.

Robert Sendek

autor zdjęć: Narodowe Archiwum Cyfrowe





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO