Produkowane przez Mesko przenośne przeciwlotnicze zestawy rakietowe Piorun bardzo dobrze sprawdzają się na wojnie w Ukrainie. Producent sprzętu przygotowuje już kolejne wersje tego uzbrojenia. O tym, na jakim etapie są prace nad Piorunem Plus i Piorunem 2, a także o planach eksportu polskich wyrzutni rozmawiamy z Przemysławem Kowalczukiem, członkiem zarządu spółki.
O przenośnych przeciwlotniczych zestawach rakietowych Piorun zrobiło się głośno, gdy Polska przekazała tę broń Ukrainie. Czy spodziewali się Państwo, że zapadnie taka decyzja?
Przemysław Kowalczuk, członek zarządu Mesko SA: My, rzecz jasna, nie bierzemy udziału w tego rodzaju decyzjach, ale to, że takie uzbrojenie powinno trafić na teren działań wojennych, było dla nas oczywiste. Zaskoczeniem było co najwyżej tempo rozwoju sytuacji. Ale państwo polskie dało radę, my również.
Ostatnio otrzymali Państwo także ogromne zamówienie na Pioruny dla Wojska Polskiego.
Tak, ale to nie wszystko. Realizujemy również kontrakt, który pod koniec ubiegłego roku zawarliśmy ze Stanami Zjednoczonymi. Wkrótce podpiszemy kolejny, tym razem z kontrahentem z Europy. Prowadzimy też rozmowy z wieloma innymi państwami. W zasadzie zainteresowanie tą bronią jest tak duże, że zastanawiamy się nad tym, kogo w pierwszej kolejności obsłużyć. Oczywiście polskie siły zbrojne zawsze będą priorytetowym nabywcą, ale musimy pamiętać o tym, że każde zasilenie budżetu ze sprzedaży eksportowej jest także rodzajem wsparcia dla resortu obrony, bo pozyskane dzięki temu środki mogą być wykorzystane na innych polach.
Czyli nie bez powodu Mesko zwiększyło zdolności produkcyjne.
Nie mieliśmy innego wyboru. Zadania, które otrzymaliśmy od ministra obrony narodowej, były bardzo jasno zdefiniowane, pozostało nam je więc wykonać. To też robimy. Jeszcze kilka lat temu w naszych zakładach mogło być produkowanych 300 zestawów, choć i z tym różnie bywało. W 2021 roku udało nam się ustabilizować produkcję, teraz dążymy do jej podwojenia. Obecnie naszym celem jest produkcja 600 egzemplarzy broni rocznie, a w przyszłym roku niemal tysiąca.
Przemysław Kowalczuk, członek zarządu Mesko SA.
Taki ruch zapewne wiąże się ze sporymi wyzwaniami, choćby zwiększeniem zapotrzebowania na niezbędne do produkcji Piorunów komponenty czy dodatkowymi kosztami spowodowanymi np. przez inflację…
Wyzwań jest sporo, ale ryzyka zostały zidentyfikowane i do każdego został opracowany plan jego ograniczenia. Na tym polega zarządzanie procesem produkcyjnym. Wspieramy się metodami zaczerpniętymi od naszych partnerów, a przede wszystkim naszego sojusznika – Stanów Zjednoczonych. W Polskiej Grupie Zbrojeniowej wiele się w tej kwestii zmieniło wraz ze wprowadzeniem offsetu dla systemu Wisła. Dobre praktyki, które pojawiły się wraz z nim, wdrażamy w Mesku. Dotyczą one nie tylko procedur, lecz także bezpieczeństwa, sposobu zaplanowania produkcji, również samego podejścia do realizacji zadań. I to nie tylko po naszej stronie, lecz także naszego największego klienta, którym są Siły Zbrojne RP, a pośrednio Agencja Uzbrojenia. Rzeczywistość się zmienia, trzeba się do niej dostosować i rozwijać. Dlatego już dziś pracujemy nad nowymi produktami.
Piorun 2?
Mam na myśli dwie inicjatywy. Piorun Plus, który ma doprowadzić do powstania nowego zestawu przeciwlotniczego naramiennego, ale o parametrach wyraźnie przewyższających obecnego Pioruna. Chodzi o zasięg powyżej 10 km, a także o nową głowicę i większą precyzję rażenia celu. Kolejna inicjatywa to Piorun 2, czyli zestaw o jeszcze lepszych parametrach. Mówimy tu już o kilkunastu kilometrach zasięgu i innym sposobie naprowadzania na cel w pierwszej fazie lotu. Docelowo Piorun 2 będzie mógł być używany jako wyrzutnia naramienna lub montowany na pojeździe.
Film: Paweł Sobkowicz/ ZbrojnaTV
Na jakim etapie są prace nad tymi produktami?
Całkiem zaawansowanym. Jeśli chodzi o Pioruna Plus, to nowa głowica jest testowana laboratoryjnie, ważna jest tu kwestia oprogramowania. Również w zaawansowanym stadium prac jest część napędowa. Drugi projekt nie jest tak zaawansowany, jednak część rozwiązań, które zostaną w jego przypadku wdrożone, jest podobna do tych z Pioruna Plus, więc nie zaczynamy od zera.
Kiedy więc powstaną nowe Pioruny?
Nie chciałbym mówić o terminach, żeby nie wywierać presji na zespoły projektujące te konstrukcje. Przecież nie o to chodzi w dojrzałym procesie opracowywania i wdrożenia nowego pocisku rakietowego. Ponadto proszę pamiętać, że prace zarówno nad Piorunem Plus, jak i Piorunem 2 są finansowane tylko i wyłącznie ze środków własnych spółki. To jest pewnego rodzaju ograniczenie, ale my świadomie podjęliśmy taką decyzję.
Co istotne, już teraz zwiększając nasze zdolności produkcyjne, przygotowujemy grunt także pod nowe produkty. Jeśli więc będą one gotowe za rok, dwa czy nawet trzy, nie będziemy musieli czekać kilku kolejnych lat, aby zorganizować ich produkcję seryjną.
Z myślą o jakim kliencie przygotowujecie nowe Pioruny? Ma to być produkt dla Wojska Polskiego czy może na eksport?
Rodzina pocisków Piorun powstaje z myślą o Siłach Zbrojnych RP, ale również o naszym portfolio eksportowym, które także chcemy rozwijać. Chcemy, aby przychody z eksportu były coraz większe, co odciąży MON z konieczności przekazywania kolejnych środków na nowe projekty. Idealne proporcje, do jakich powinniśmy dążyć, to 60% produkcji z przeznaczeniem na rynek krajowy i 40% na eksport.
Wiemy, że Pioruny sprawdziły się na wojnie w Ukrainie. Czy podczas prac nad nowymi wersjami tego uzbrojenia uwzględniają państwo wnioski z tego pola walki?
Z Ukrainy nie płyną dane, które by nas zaskakiwały. Są jednak pewnie niuanse ciekawe z naszego punktu widzenia i na pewno zostaną wykorzystane przy modyfikacji głowicy samego Pioruna i jego oprogramowania. Aby te zmiany szły w dobrym kierunku, nie możemy opierać się tylko na wiedzy laboratoryjnej, lecz także na danych dotyczących manewrowości i zwalczania rzeczywistych celów. A takich informacji jest już dziś mnóstwo.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze