Trwają walki o Siewierodonieck. Rosjanie zbliżają się też do Lisiczańska. Chociaż w Donbasie ponoszą ciężkie straty, powoli prą naprzód. Tymczasem wzrasta napięcie na wschodniej flance NATO. Rosyjskie wojska miały naruszyć granice Estonii, Kreml grozi też Litwie, która zablokowała tranzyt części towarów do obwodu kaliningradzkiego.
Rankiem 119. dnia wojny światowe media zelektryzowała wiadomość o tajemniczym pożarze, który wybuchł w rafinerii ropy naftowej w Nowoszachtyńsku na południu Rosji. Zakład znajduje się kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Ukrainą. Płomienie pojawiły się kilka minut po dziewiątej. Krótko potem do sieci trafiły amatorskie nagrania, z których mogło wynikać, że instalacje stanęły w ogniu po uderzeniu drona. To kolejne tego typu zdarzenie. Od kilku tygodni w Rosji płoną między innymi składy ropy naftowej i zakłady przemysłowe, eksperci zaś wskazują, że może to być robota ukraińskich dywersantów.
Ukraina stara się więc odgryzać najeźdźcom, jak tylko może. Tymczasem sytuacja na samym froncie staje się dla niej coraz trudniejsza. Szczególnie ciężkie walki trwają w obwodzie ługańskim. Rosjanie starają się oskrzydlić Siewierodonieck i podejść do oddalonego o 8 km Lisiczańska, omijając rzekę Doniec. W ostatnich godzinach zdobyli miejscowości Pidlisne i Myrna Dolna, jak podaje Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy. Zacięte walki trwają też w samym Siewierodoniecku. „Strzelają do nas wszystkim, co mają. Dla nich nie ma znaczenia, czy trafiają w nasze pozycje, czy rejony, gdzie przebywają cywile. Chcą zetrzeć wszystko z powierzchni ziemi. Najpierw używają artylerii, a potem kawałek po kawałku posuwają się naprzód” – relacjonuje cytowany przez CNN ukraiński żołnierz.
Opanowanie Siewierodoniecka i Lisiczańska pozwoli Rosjanom kontrolować najważniejsze rejony obwodu ługańskiego. Może mieć także kluczowe znaczenie w walkach o cały Donbas. Część ekspertów powątpiewa jednak, czy Rosji uda się zrealizować nawet tak ograniczone w stosunku do pierwotnych założeń cele. „Rosja prawdopodobnie zyska więcej terytorium, ale żadna ze stron nie będzie w stanie przejąć pełnej kontroli nad regionem. Rosyjskie wojsko jest coraz bardziej wyczerpane, a w kolejnych tygodniach będzie musiało stawić czoła przeciwnikowi uzbrojonemu w bardziej nowoczesną broń” – pisze „New York Times”, powołując się na analizy wysoko postawionych przedstawicieli Pentagonu.
Donbas stanowi obecnie epicentrum ukraińsko-rosyjskich zmagań, ale walki toczą się nie tylko tam. W ostatnich godzinach Rosjanie ponownie ostrzelali Charków. Uderzyli na osiedla mieszkalne i rejony przemysłowe, zabijając 15 i raniąc kolejne 16 osób. Gorąco jest też w południowo-wschodniej części kraju. We wtorek Ukraińcy wyprowadzili atak na okupowaną przez Rosjan Wyspę Węży na Morzu Czarnym. Niewielki skrawek lądu ma kluczowe znaczenie dla kontrolowania żeglugi w tamtym rejonie. Ukraińskie dowództwo mówi o ciężkich stratach Rosjan. Ci jednak podkreślają, że nie stracili kontroli nad wysepką. Ukraina odnosi też umiarkowane sukcesy na południu kraju. – Bronimy tam obwodu mikołajowskiego i naszego Zaporoża. Stopniowo odzyskujemy obwód chersoński – wyliczał w ostatnim orędziu prezydent Wołodymyr Zełenski. Według ukraińskiego Sztabu Generalnego Rosjanie od początku wojny stracili już ponad 34 tys. żołnierzy, prawie1500 czołgów i 216 samolotów.
Tymczasem rosyjskie działania wymierzone są nie tylko w Ukrainę. Kreml pośrednio toczy wojnę także przeciwko NATO. Wzrasta napięcie na wschodniej flance Sojuszu. Wczoraj władze Estonii poinformowały, że rosyjska armia naruszyła granice ich kraju. W ubiegłym tygodniu w estońską przestrzeń powietrzną wleciał ze wschodu wojskowy śmigłowiec, rozmieszczone zaś nieopodal rosyjskie oddziały przeprowadziły symulowane ataki rakietowe na sąsiada. Rosjanie odgrażają się też Litwie. Powód? Rząd w Wilnie zablokował tranzyt niektórych rosyjskich towarów do Kaliningradu. „To pogwałcenie międzynarodowego prawa” – mówił cytowany przez BBC sekretarz Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Nikołaj Patruszew, który jeszcze we wtorek pojawił się w mieście. Wtórowała mu rzeczniczka rosyjskiego MSZ-etu Maria Zacharowa: „Konsekwencje niestety przyjdą. Rząd Litwy powinien zrozumieć, że kiedy Federacja Rosyjska charakteryzuje zachowanie drugiej strony jako otwarcie wrogie, to nie ma już czasu na dyskusje” – podkreślała w rozmowie z agencją RIA Novosti. Przedstawiciele Moskwy nie sprecyzowali, jakie retorsje mogą wchodzić w grę. Rosyjska armia niemal natychmiast zarządziła jednak ćwiczenia sił należących do Floty Bałtyckiej. – Transport lądowy między obwodem kaliningradzkim a innymi częściami Rosji nie został zastopowany. Nie mamy do czynienia z blokadą. Transport pasażerów i towarów, które nie zostały objęte unijnymi sankcjami, odbywa się bez przeszkód – zapewnia tymczasem Josep Borrell, wysoki przedstawiciel Unii Europejskiej ds. zagranicznych i polityki bezpieczeństwa. Obwód kaliningradzki został odcięty m.in. od materiałów budowlanych, alkoholu i towarów luksusowych.
Nałożenie ograniczeń na rosyjską eksklawę to jedna z odsłon wojny gospodarczej między Rosją a Zachodem. Unia Europejska właśnie przygotowuje siódmy pakiet sankcji. Z kolei Moskwa stara się szukać nowych rynków zbytu dla swoich surowców. Według BBC import rosyjskiej ropy w maju do Chin w porównaniu z analogicznym okresem roku poprzedniego wzrósł o 55%. Ostatnio też Władimir Putin wziął udział w zdalnym spotkaniu liderów BRICS. To grupa państw rozwijających się utworzona przez Chiny, Indie, Brazylię, RPA i właśnie Rosję. – Nie obawiam się, że postawa Zachodu wobec Rosji będzie się zmieniać. Ale myślę, że w pewnym momencie przerodzi się ona w grę na przeczekanie – co będzie w stanie wytrzymać Rosja, a co jest gotowa wytrzymać Europa. I o tym właśnie, jak sądzę, porozmawiamy w Hiszpanii – podkreśla Joe Biden, prezydent USA, odnosząc się do szczytu NATO, który odbędzie się w przyszłym tygodniu w Madrycie.
autor zdjęć: kpr. Wojciech Król / CO MON
komentarze