Zimowe warunki, trudny teren z dala od poligonów i wymagający przeciwnik. Takim wyzwaniom muszą stawić czoła żołnierze z 12 Brygady Zmechanizowanej, którzy, pełniąc dyżur w szpicy NATO, biorą udział w ćwiczeniach „Cold Response ’22”. W manewry prowadzone na terytorium Norwegii jest zaangażowanych ponad 30 tys. wojskowych z krajów Sojuszu oraz państw partnerskich.
Zaledwie 10 dni po „Brilliant Jump ’22”, czyli ćwiczeniach sprawdzających szybkość przerzutu wojsk na znaczne odległości, żołnierze Sił Odpowiedzi NATO rozpoczęli „Cold Response”. W manewrach bierze udział także polski pododdział, wydzielony z 1 Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej „Legionów” 12 Brygady Zmechanizowanej, który od stycznia pełni dyżur w VJTF (Very High Readiness Joint Task Force – Połączone Siły Najwyższej Gotowości). – Naszym głównym zadaniem jest opóźnienie natarcia przeciwnika oraz wypracowanie przewagi umożliwiającej kontratak. Jest to bardzo trudne ze względu na pogodę, zwłaszcza grząski śnieg. Żeby sprawnie się poruszać, musimy używać rakiet śnieżnych, natomiast pojazdy przemieszczają się tylko po oznakowanych drogach – mówi ppor. Paulina Rogan, dowódca plutonu KTO Rosomak z 12 Brygady Zmechanizowanej.
Oprócz kilkunastu Rosomaków w ćwiczeniach bierze udział również pluton wsparcia wyposażony w moździerze samobieżne Rak. – My jesteśmy na pierwszej linii kontaktu z przeciwnikiem. Rozpoznajemy w ten sposób jego pozycje oraz siły. Następnie przekazujemy te informacje do przełożonego, a on wzywa wsparcie ogniowe, które zapewniają Raki – opowiada ppor. Rogan.
Film: NATO
„Cold Response” wyróżniają jednak nie tylko zimowe warunki oraz wymagający teren z licznymi wzniesieniami, rzekami i jeziorami. Tym razem całe manewry odbywają się bowiem poza poligonem. – Poruszamy się cywilnymi drogami i pomiędzy domami. To dodaje realizmu, ponieważ koncentrując się na walce, musimy zwracać uwagę także na ludność cywilną – mówi dowódca plutonu KTO Rosomak. Zaznacza, że cywile rozumieją, iż trwają ćwiczenia i pozdrawiają żołnierzy, gdy widzą ich w swojej okolicy.
Na swoim terenie
Przed rozpoczęciem ćwiczeń polscy żołnierze wzięli udział w cyklu kursów przygotowujących do walki zimą. Po przerzucie do Norwegii rozpoczęli także zajęcia integrujące ich pododdział z sojusznikami. – Warunki nie są dla nas zaskoczeniem. Co prawda teren jest bardzo zaśnieżony, ale podobnych temperatur doświadczamy także w Polsce – ocenia ppłk Maciej Szpak z 12 Brygady Zmechanizowanej. Dowódca polskiego komponentu VJTF podkreśla, że największym wyzwaniem jest koordynacja działań w międzynarodowej brygadzie. Podczas manewrów Polacy współpracują z Francuzami, Hiszpanami, Portugalczykami oraz norweską obroną terytorialną. – Współpraca z sojusznikami jest na bardzo wysokim poziomie. Dowódcy zagranicznych pododdziałów chwalą wyniki ogniowe polskich żołnierzy. Warto zaznaczyć, że w siły odgrywające rolę przeciwnika wciela się armia norweska, która walczy na swoim terenie, co znacznie utrudnia nam zadanie – mówi ppłk Maciej Szpak. Dodaje, że dwutygodniowe ćwiczenia prowadzone są bez przerw taktycznych, a ich scenariusz pozostaje dla żołnierzy tajemnicą i jest na bieżąco dostosowany do sytuacji taktycznej.
Logistyka na bieżąco
Zanim międzynarodowe manewry ruszyły, pełne ręce roboty mieli wojskowi logistycy. Planowanie rozpoczęto od rekonesansu, który został przeprowadzony już pod koniec września ubiegłego roku. – Podczas przerzutu wojsk do Norwegii musieliśmy brać pod uwagę liczbę okrętów oraz ograniczoną ilość miejsca na ich pokładach. Trzeba było tak wszystko rozplanować, aby pomieścić wystarczająco dużo transporterów opancerzonych potrzebnych do walki oraz pojazdów zabezpieczenia logistycznego – tłumaczy mł. chor. Rafał Horbaczewski, podoficer sztabowy z 1 Batalionu Piechoty Zmotoryzowanej.
Ze względu na te ograniczenia logistycy zdecydowali się na rozwiązanie zwane RLS (Real Life Support), tj. zaopatrzenie w czasie rzeczywistym. – Oznacza to, że realizujemy tylko bieżące potrzeby wynikające ze scenariusza. Mamy amunicję, wyposażenie niezbędne do przetrwania w niskich temperaturach i drużynę remontową, która na miejscu przeprowadza wszystkie naprawy. Wyżywienie oraz paliwo dostarczają nam Norwegowie – wyjaśnia mł. chor. Horbaczewski. Logistyk dodaje, że z perspektywy planowania zaopatrzenia nie ma znaczenia, czy ćwiczenia potrwają tydzień, czy miesiąc. – Nasze potrzeby, ich przygotowanie oraz włożony w to wysiłek byłby taki sam – stwierdza mł. chor. Horbaczewski.
Pododdziały 12 Brygady Zmechanizowanej rozpoczęły dyżur w VJTF 1 stycznia 2022 roku. Ćwiczenia „Cold Response ’22” oraz poprzedzające je „Brilliant Jump ’22” to przedsięwzięcia, które mają przygotować żołnierzy NATO do walki w zimowych warunkach. Celem manewrów jest także utrzymanie najwyższej gotowości szpicy NATO. Siły te muszą być zdolne do reagowania w dowolnym miejscu oddalonym do 8 tys. km od Brukseli w ciągu pięciu dni od ogłoszenia alarmu.
autor zdjęć: st. szer. Piotr Pytel
komentarze