moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Nowy system naboru zmienia też armię

Mamy wielu ochotników do służby przygotowawczej i kandydatów do armii zawodowej, nowe rozwiązania się sprawdzają. Nie znaczy to jednak, że możemy usiąść z założonymi rękoma i chwalić się statystykami – mówi gen. bryg. Artur Dębczak, dyrektor Biura ds. Programu „Zostań żołnierzem Rzeczypospolitej”, rok po wejściu w życie nowego systemu rekrutacji do wojska.

Zdjęcie z inauguracji VI Centralnego Zlotu Klas Mundurowych. Wędrzyn, sierpień 2021 r.

Prostszy i krótszy system naboru do armii został wprowadzony dokładnie rok temu. Czy dzięki niemu kandydatów do wojska jest więcej?

gen. bryg. Artur Dębczak : Tak, zmiany przekładają się na konkretne liczby. Porównywaliśmy analogiczne okresy ubiegłych lat, gdy przez czasochłonne i dość skomplikowane procedury traciliśmy około 40% ochotników. Nowy system zmienił sytuację, bo zarówno ostatni kwartał zeszłego roku, jak i pierwsze półrocze tego pokazało 30-, 40-procentowy wzrost liczby osób, które powołano do różnego rodzaju służby wojskowej. Zachętą okazały się właśnie prostsze i krótsze procedury. Kandydaci nie muszą już jeździć z miejsca na miejsce, by dopełnić wszelkich formalności, teraz załatwiają je w wojskowym centrum rekrutacyjnym. Znacząco skrócił się także czas oczekiwania na powołanie.

Czy lepsze wyniki to także efekt wprowadzenia nowych narzędzi rekrutacji online: portalu internetowego i aplikacji, dzięki którym bez wychodzenia z domu można zgłosić się do armii?

Oczywiście. Zdając sobie sprawę, że potencjalni ochotnicy to ludzie młodzi, postawiliśmy na takie rozwiązania, które najlepiej do nich trafią. Wykorzystanie internetu, a konkretnie portalu czy aplikacji przygotowanej przez wojskowych specjalistów z Narodowego Centrum Bezpieczeństwa Cyberprzestrzeni i Wojskowej Akademii Technicznej, w znaczący sposób uprościło nie tylko samą rekrutację, lecz także kontakt z wojskiem. Dla młodych ludzi, którzy wszelkie sprawy załatwiają dziś w sieci, to bardzo istotne, że mogą usiąść przed komputerem czy telefonem i dosłownie w kilka minut zgłosić swój akces do służby. Od momentu wejścia w życie nowego systemu na portalu rekrutacyjnym założyło konta ponad 30 tys. osób.

Nie każdy jednak przeszedł szkolenie…

Motywacje osób zakładających konta były i są bardzo różne. Jedni robią to z czystej ciekawości, inni mają plan wstąpienia do wojska. Z tych ponad 30 tys. ochotników niemal 17 tys. stawiło się już w wojskowych centrach rekrutacji. Pozostali są albo w trakcie takiej weryfikacji, albo czekają na powołanie lub też nie spełnili podstawowych wymogów formalnych, takich jak wiek czy niekaralność. Taki wynik nas cieszy, bo oznacza, że ponad połowa osób, które się zarejestrowały, ma konkretne plany służby i konsekwentnie dąży do ich realizacji. Tylko w pierwszych sześciu miesiącach tego roku służbę przygotowawczą odbyło już ponad 8 tys. osób.

Zmiany w rekrutacji były nowością nie tylko dla kandydatów. Pracownicy wojskowych komend uzupełnień musieli wyjść zza biurek i prowadzić nabór w tworzonych doraźnie wojskowych centrach rekrutacji. Czy dla wojska to była rewolucja?

Funkcjonowanie terenowych organów administracji wojskowej, czyli wojskowych komend uzupełnień i wojewódzkich sztabów wojskowych, zmieniło się w tym zakresie zasadniczo. Dzięki elektronicznemu obiegowi informacji system został uproszczony, ale wielu żołnierzy i pracowników musiało wyjść ze swojej strefy komfortu. Zmieniła się bowiem filozofia podejścia do kandydatów. Dziś to my ich musimy pozyskać i zachęcić, a nie zrobimy tego, siedząc za biurkiem. Gdyby zapytać przedstawicieli 86 WKU, jak poradzili sobie z tymi zmianami, to pewnie odpowiedzi byłyby różne. Niektórzy doskonale wpisali się w nowy system – już przed laty od tego biurka odeszli i cały czas podejmują działania mające zachęcić do wstąpienia do armii. Ale nie brakuje też takich, dla których zmiany okazały się rewolucją i którym wciąż trudno być out of the box. Liczymy jednak, że z czasem odnajdą się w nowej rzeczywistości.

Czy wiecie, jak zmiany oceniają sami ochotnicy?

Cały czas analizujemy sytuację, a pomagają nam w tym m.in. badania Wojskowego Centrum Edukacji Obywatelskiej, które dotyczą m.in. postrzegania armii, motywów wstąpienia w jej szeregi czy właśnie nowego systemu rekrutacji. Wynika z nich, że młodzi ludzie bardzo dobrze odbierają zmiany. Zwracają uwagę przede wszystkim na prostotę systemu, wprowadzenie narzędzi internetowych, łatwość dostępu i szybki kontakt. Niezwykle ważne stało się dla nich też skrócenie czasu, który spędzają na służbie przygotowawczej.

No właśnie, wcześniej trwała ona niemal cztery miesiące, dziś zaledwie 27 dni. Czy to nie zbyt krótko, by nauczyć cywila wojskowych postaw?

Te 27 dni nie są przypadkowe. Już dawno analizowaliśmy obowiązujące programy szkolenia podstawowego m.in. w ramach służby przygotowawczej czy „szesnastki”, którą przechodzą terytorialsi. Ostatecznie te 27 dni to kompromis uwzględniający potrzeby czasu, intensywności i tematyki, a także – w przypadku niektórych zajęć – możliwości wykorzystania metod e-learningowych. Całe szkolenie podstawowe ma wyrobić w kandydatach odpowiednie nawyki, dać im elementarną wiedzę w zakresie wojskowych procedur, przepisów itd. oraz zakończyć się przysięgą wojskową. I wbrew powszechnym opiniom nie skróciliśmy szkolenia, lecz jedynie ograniczyliśmy je do podstawowego, wyłączając szkolenie specjalistyczne. Uznaliśmy bowiem, że na specjalistykę przyjdzie czas wtedy, gdy kandydat trafi do jednostki.

Kiedyś wejście do amii zawodowej po ukończeniu służby przygotowawczej nie było takie łatwe. Ochotnicy miesiącami musieli czekać na powołanie…

Stąd też nowe rozwiązania, które przewidują, że już w trakcie służby przygotowawczej ochotnik może zgłosić akces do armii zawodowej. Jeśli ktoś pozytywnie przejdzie badania, spełni wymogi i jest dla niego etat, to w zasadzie takie przejście następuje płynnie. Przyznam, że wiele osób jest bardzo zdeterminowanych, by założyć mundur, i elastycznie podchodzi do wyboru miejsca służby. Zdarzają się jednak i tacy, którym zależy na stanowisku albo w danym rejonie, albo nawet w konkretnej jednostce. Jeśli nie ma tam etatu, muszą poczekać. Tylko do końca czerwca tego roku już ponad 5 tys. ochotników, po przejściu nowych procedur, wstąpiło do armii zawodowej.

Trzeba dodać, że obecną politykę rekrutacyjną ułatwia też obecność w WCR przedstawicieli jednostek wojskowych. Gdy np. dany kandydat ma predyspozycje i żołnierze z danej jednostki ocenią, że jego wiedza i umiejętności mogą się w ich jednostce przydać, to propozycja służby zawodowej może paść już na tym wczesnym etapie. Dowódcy chętnie korzystają z tej możliwości.

A co kandydatom podoba się najmniej?

Jeśli już zgłaszają jakieś uwagi, to raczej dotyczą konkretnej WKU, podejścia pracownika czy komisji orzeczniczej. To pojedyncze przypadki. Z ankiet, rozmów czy bieżących analiz systemu nie wynika, aby dziś były jakieś sprawy wymagające zmian systemowych. Obecnie jedynym polem do działania dla wojska jest kwestia orzecznictwa wojskowej służby zdrowia. Chodzi o ujednolicenie badań lekarskich, które wciąż są zbyt czasochłonne i przebiegają różnie w poszczególnych WCR-ach. Chcemy, by badania były podobne do prowadzonych podczas kwalifikacji wojskowej, czyli krótki wywiad lekarski, ogólne sprawdzenie stanu zdrowia i w uzasadnionych przypadkach kierowanie na badania specjalistyczne.

Czy nadal wielu kandydatów będzie się rejestrować na portalu rekrutacyjnym, czy też należy się spodziewać spadku zainteresowania?

O sukcesie każdego produktu decyduje m.in. efekt nowości, tak było i w tym wypadku. Początkowo notowaliśmy tygodniowo niemal pół tysiąca rejestracji, potem te liczby spadły i do dziś utrzymują się na poziomie 200–300 na tydzień. Nie możemy jednak usiąść z założonymi rękoma i jedynie chwalić się statystykami. Chcąc utrzymać taki poziom, dalej musimy być aktywni, zachęcać ochotników, proponować nowe możliwości, udoskonalać system. Tak staramy się działać.

Prowadzone przez Biuro programy, np. Legia Akademicka czy klasy wojskowe, także mają zachęcać do służby. Czy tu także odnotowujecie większe zainteresowanie?

W przypadku Legii Akademickiej uruchomiliśmy po raz pierwszy moduł oficerski, zgłosiło się na niego 170 osób, ale mogliśmy przyjąć zaledwie 58. W wakacje trwały także szkolenia w modułach: podstawowym i podoficerskim dla ochotników. Przeszło je w sumie ponad 2 tys. osób.

Wzrosło także zainteresowanie nauką w klasach wojskowych. W ubiegłym roku szkolnym mieliśmy ponad 11 tys. uczniów biorących udział w programach „Certyfikowane wojskowe klasy mundurowe” oraz „Oddziały przygotowania wojskowego”, od 1 września razem z cyberklasami to już ponad 15 tys. uczniów. Sądzę, że za dwa–trzy lata liczba ta jeszcze się podwoi. O wzroście zainteresowania świadczą też tegoroczne wnioski szkół o zgodę na otwarcie OPW. Wpłynęło do nas ponad 150 wniosków, ale do programu dołączyło ostatecznie tylko 20 szkół, bo taki mieliśmy limit. Nie przeszkodziło to jednak szkołom otwierać takie klasy poza programem – dyrektor jednego z liceów przyznał, że planował otworzyć trzy klasy, ostatecznie utworzono sześć oddziałów. A takich przypadków jest znacznie więcej.

Uczniowie kończący taką edukację mogą liczyć na pewne przywileje. To m.in. dodatkowe punkty podczas ubiegania się o przyjęcie do armii, akademii wojskowej czy WOT, ale też możliwość odbycia skróconej służby przygotowawczej. Jak wielu tegorocznych absolwentów skorzystało z tych bonusów?

Ponad 1,1 tys. zostało powołanych do różnego rodzaju form służby. To niemal 40% wszystkich uczniów kończących edukację w wojskowych klasach w szkołach średnich. Wiele osób ukończyło skróconą służbę przygotowawczą, która była też efektem nowego naboru, i już wstąpiło do wojska, inni zdecydowali się studiować w akademiach wojskowych, a kolejni wstąpili do WOT-u. Cieszy nas ten wynik, bo jest 100% lepszy niż w ubiegłym roku. Należy podkreślić, że podobnym odsetkiem mogą się pochwalić państwa, które mają znacznie większe od nas doświadczenia w tym zakresie, jak choćby USA czy Wielka Brytania. Bardzo liczymy na to, że odpowiednio prowadzona edukacja, współpraca z jednostkami patronackimi i rzetelna realizacja programu przez szkoły sprawią, że coraz więcej uczniów będzie decydować się, by wstąpić do wojska.

Rozmawiała: Paulina Glińska

autor zdjęć: st. szer. Patryk Szymaniec

dodaj komentarz

komentarze


Donald Tusk: Więcej akcji a mniej słów w sprawie bezpieczeństwa Europy
 
Rozpoznać, strzelić, zniknąć
Wojna w świętym mieście, część trzecia
Wojna w świętym mieście, epilog
Sprawa katyńska à la española
Operacja „Synteza”, czyli bomby nad Policami
Szybki marsz, trudny odwrót
Zachować właściwą kolejność działań
Ramię w ramię z aliantami
Charge of Dragon
25 lat w NATO – serwis specjalny
W Rumunii powstanie największa europejska baza NATO
Ukraińscy żołnierze w ferworze nauki
Kosiniak-Kamysz o zakupach koreańskiego uzbrojenia
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Kadisz za bohaterów
Kolejne FlyEye dla wojska
Strategiczna rywalizacja. Związek Sowiecki/ Rosja a NATO
W Italii, za wolność waszą i naszą
Posłowie dyskutowali o WOT
SOR w Legionowie
Jakie wyzwania czekają wojskową służbę zdrowia?
Aleksandra Mirosław – znów była najszybsza!
Tusk i Szmyhal: Mamy wspólne wartości
Rekordziści z WAT
Polscy żołnierze stacjonujący w Libanie są bezpieczni
Wojskowy bój o medale w czterech dyscyplinach
Front przy biurku
Zmiany w dodatkach stażowych
NATO zwiększy pomoc dla Ukrainy
Morze Czarne pod rakietowym parasolem
Sandhurst: końcowe odliczanie
Active shooter, czyli warsztaty w WCKMed
Wojna w Ukrainie oczami medyków
NATO na północnym szlaku
Wytropić zagrożenie
Święto stołecznego garnizonu
Polak kandydatem na stanowisko szefa Komitetu Wojskowego UE
Żołnierze ewakuują Polaków rannych w Gruzji
Systemy obrony powietrznej dla Ukrainy
Znamy zwycięzców „EkstraKLASY Wojskowej”
W Brukseli o wsparciu dla Ukrainy
Lekkoatleci udanie zainaugurowali sezon
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Morska Jednostka Rakietowa w Rumunii
Żołnierze-sportowcy CWZS-u z medalami w trzech broniach
Przełajowcy z Czarnej Dywizji najlepsi w crossie
Na straży wschodniej flanki NATO
Gunner, nie runner
Szpej na miarę potrzeb
NATO on Northern Track
Wojna w świętym mieście, część druga
Wypadek na szkoleniu wojsk specjalnych
Wojna na detale
Puchar księżniczki Zofii dla żeglarza CWZS-u
Czerwone maki: Monte Cassino na dużym ekranie
Gen. Kukuła: Trwa przegląd procedur bezpieczeństwa dotyczących szkolenia
Więcej pieniędzy dla żołnierzy TSW
Pod skrzydłami Kormoranów

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO