Wczoraj na Podlasiu rozpoczęła się budowa ogrodzenia, które ma powstrzymać próby nielegalnego przekraczania polsko-białoruskiej granicy. Płot o wysokości dwa i pół metra stanie na odcinku 150 kilometrów. Za realizację przedsięwzięcia odpowiadają żołnierze z 11 Pułku Artylerii. Obecnie pograniczników wspiera 1500 wojskowych z 16 Dywizji Zmechanizowanej.
– Wzmacniamy granice! Żołnierze rozpoczęli budowę ogrodzenia na polsko-białoruskiej granicy. Płot zwiększy jej szczelność i znacznie utrudni próby nielegalnego przekraczania – poinformował za pośrednictwem mediów społecznościowych Mariusz Błaszczak, minister obrony narodowej.
Prace związane z budową ogrodzenia rozpoczęły się w środę w okolicy miejscowości Szudziałowo. – Do realizacji tego zadania zostali skierowani żołnierze z 11 Pułku Artylerii. W miejscu, w którym ma stanąć ogrodzenie, są wykonywane odwierty o głębokości jednego metra, w których są umieszczane 3,5-metrowe słupy, a następnie montuje się trzy zwoje drutu kolczastego – wyjaśnia mjr Marek Nabzdyjak, oficer prasowy 16 Dywizji Zmechanizowanej. – Całość zostanie również wzmocniona za pomocą lin i haków – dodaje rzecznik.
Taka konstrukcja w pierwszej kolejności ma powstać na 150-kilometrowym odcinku granicy lądowej z Białorusią, gdzie Straż Graniczna odnotowuje najwięcej prób nielegalnego przekroczenia granicy. W drugim etapie zostanie zabezpieczony kolejny, 97-kilometrowy odcinek pasa granicznego. Jak długo potrwają te prace?
– Termin zakończenia budowy nie jest określony, bo to zależy od wielu czynników. Ale wczoraj, podczas pierwszego dnia prac, żołnierze rozstawili słupy na pasie mierzącym kilometr, a gotowa konstrukcja powstała na odcinku 700 m – powiedział mjr Nabzdyjak.
Budowa ogrodzenia o wysokości dwa i pół metra wzdłuż polsko-białoruskiej granicy to konsekwencja wydarzeń, do jakich w tym rejonie dochodziło w ciągu kilku ostatnich tygodni. Tylko w sierpniu Straż Graniczna odnotowała 3000 prób nielegalnego przekroczenia granicy z Białorusi do Polski. Obecnie najtrudniejsza sytuacja jest w rejonie miejscowości Usnarz Górny, gdzie utknęła grupa kilkudziesięciu osób. Kilkanaście dni temu Straż Graniczna powstrzymała je przed wkroczeniem na teren naszego kraju, jednak migranci nie mogą cofnąć się na Białoruś, gdyż uniemożliwiają im to tamtejsze służby.
Aby zapobiec kolejnym próbom nielegalnego przekroczenia granicy, do wsparcia pograniczników, którzy odpowiadają za jej zabezpieczenie, zostało skierowane wojsko. Jednym z zadań żołnierzy, oprócz patrolowania terenów przygranicznych, było rozłożenie wzdłuż pasa granicznego zasieków, jednak okazało się, że nie jest to wystarczające zabezpieczenie przed próbami nielegalnego przekraczania granicy. Obecnie w rejonie granicy znajduje się 1500 wojskowych z 16 Dywizji Zmechanizowanej, ale zgodnie z zapowiedzią szefa MON-u, ich liczba może być zwiększona nawet do dwóch tysięcy.
Z podobnymi problemami mierzą się także państwa bałtyckie. Prezydenci Polski, Litwy, Łotwy i Estonii we wspólnym oświadczeniu poinformowali, że nie mają one związku z kryzysem migracyjnym, ale są „politycznie zaaranżowaną operacją hybrydową reżimu Aleksandra Łukaszenki, mającą na celu odwrócenie uwagi od coraz częstszych przypadków łamania praw człowieka i praw obywatelskich przez ten reżim”.
autor zdjęć: MON
komentarze