Najpierw ogień otworzyła artyleria, potem strzelali przeciwlotnicy, a na końcu uderzyły pododdziały zmechanizowane i pancerne. Prowadzenie ognia w obronie to jedno z zadań, jakie podczas ćwiczeń „Dragon ’21” zrealizowali sojusznicy. Na poligonie w Orzyszu stawili się nie tylko żołnierze Wojska Polskiego, ale także armii Stanów Zjednoczonych i Chorwacji.
– Prowadzenie ognia w obronie to najważniejsza operacja, jaką prowadziliśmy podczas ćwiczeń „Dragon ’21”. To było kompleksowe strzelanie sprawdzające nie tylko naszą skuteczność, ale także to, czy jesteśmy zgrani z naszymi sojusznikami – mówi gen. bryg. Bogdan Rycerski, dowódca 15 Brygady Zmechanizowanej.
Na poligonie w Orzyszu, gdzie trwają ćwiczenia „Dragon ’21”, oprócz żołnierzy Wojska Polskiego i ich bojowych wozów piechoty, czołgów PT-91 Twardy i haubic Goździk, stawili się także Amerykanie wyposażeni w kołowe transportery opancerzone Stryker, a także artylerzyści z Chorwacji z samobieżnymi wyrzutniami rakiet M92 Volcano. Sojusznicy na co dzień zasilają szeregi stacjonującej na Mazurach Batalionowej Grupy Bojowej NATO. – Naszym zadaniem było wsparcie działań prowadzonych przez 15 Brygadę Zmechanizowaną. Współpracujemy ze sobą od kilku miesięcy. Przez ten czas dużo się od siebie nauczyliśmy – mówi ppłk Jason Adler, dowódca wielonarodowego batalionu. – Co prawda pandemia trochę pokrzyżowała nasze plany, ale znaleźliśmy rozwiązania, które pozwoliły nam kontynuować szkolenie, czego dowodem jest nasz udział w ćwiczeniach „Dragon ’21” – zaznaczył.
Film: Paweł Sobkkowicz/ ZbrojnaTV
Jak mówi mjr Marek Nabzdyjak, oficer prasowy 16 Dywizji Zmechanizowanej, na Mazurach żołnierze ćwiczą takie działania regularnie. – Najważniejsze jest zgranie działań wszystkich pododdziałów, co w przypadku współpracy z sojusznikami może być wyzwaniem. Mogą się pojawić problemy językowe, zdarza się, że żołnierze różnie interpretują znaczenie niektórych sformułowań – zauważa. Realizacji zadania nie ułatwiała też pogoda. – Było bardzo gorąco, więc istniało ryzyko pożarowe. Przez cały czas na poligonie czuwali wojskowi strażacy – dodaje oficer.
Podobne działania sojusznicy realizowali także w nocy. Czym takie strzelania różnią się od tych prowadzonych w dzień? – Różnic jest wiele. W dzień prowadzimy ogień do celów, które są widoczne gołym okiem lub przez peryskopy wozów bojowych, czołgów, czy innych urządzeń, które służą nam do obserwacji – wyjaśnia ppłk Piotr Półbratek z 15 Brygady Zmechanizowanej. Jednak w nocy, żołnierze nie mają już takiego komfortu. – Wówczas znacznie trudniej jest nie tylko neutralizować cele, ale także przemieszczać się czy w ogóle namierzyć przeciwnika, który przecież z założenia przemieszcza się skrycie. Wtedy musimy korzystać z urządzeń termo- i noktowizyjnych – zaznacza oficer.
„Dragon ’21” to największe w tym roku ćwiczenia Wojska Polskiego. Za ich organizację odpowiada Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych. Przez dwa tygodnie – bo tyle trwa część poligonowa manewrów – do działania zostanie zaangażowanych prawie 9,5 tys. żołnierzy ze wszystkich rodzajów sił zbrojnych.
autor zdjęć: plut. Bartek Grądkowski
komentarze