W Nowej Dębie rozpoczęła się poligonowa część ćwiczenia „Dragon '21”. Z gen. bryg. Dariuszem Lewandowskim, dowódcą 21 Brygady Strzelców Podhalańskich, rozmawiamy o jego przebiegu oraz doświadczeniach zdobytych podczas zeszłorocznego dyżuru jednostki w VJTF i wdrożonych do szkolenia.
„Dragon '21” jest najważniejszym tegorocznym ćwiczeniem Wojska Polskiego. Jaki jest jego cel?
Gen. bryg. Dariusz Lewandowski: „Dragon '21” to cykliczne ćwiczenie, a w zasadzie konfederacja ćwiczeń Dowódcy Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych. Odbywa się ono nie tylko na lądzie, ale także na morzu, w powietrzu oraz w cyberprzestrzeni. W tym roku w jego ramach 21 Brygada Strzelców Podhalańskich prowadzi ćwiczenie „Puma '21”. Naszym celem jest zgranie batalionów zgrupowania taktycznego w taki sposób, aby 21 Brygada osiągnęła gotowość do podjęcia działań w dalszej części ćwiczenia, czyli w części dowódczo-sztabowej. Obecnie realizujemy pierwszy etap, tak zwany LIVEX, czyli ćwiczenie z wojskami. Następnie przejdziemy do ćwiczenia dowódczo-sztabowego w terenie przygodnym, gdzie będziemy wykonywali zadania w oparciu o rozwinięte stanowiska dowodzenia.
Jakie najważniejsze przedsięwzięcia będą realizowane przez 21 Brygadę Strzelców Podhalańskich w czasie LIVEX?
Z naszej perspektywy najważniejsza jest obrona w ramach ugrupowania dywizji. Oznacza to prowadzenie działań opóźniających, następnie pokonywanie przeszkody wodnej, czyli rzeki San, oraz obronę poszczególnych linii fazowych. Zabezpieczymy także zwrot zaczepny dowódcy dywizji poprzez wykonanie lokalnego kontrataku i związanie skrzydeł przeciwnika. Każde z tych zadań będzie połączone z działaniami elementów zgrupowania bojowego dywizji, które zostały do niej przydzielone na czas ćwiczenia. Mowa tutaj o szwadronie kawalerii powietrznej, który m.in. zabezpieczy przekraczanie Sanu, a następnie wzmocni działania odwodu przeciwpancernego. Chemicy z 4 Pułku Chemicznego będą likwidować skutki uderzenia bronią masowego rażenia. Pododdziały logistyczne natomiast zabezpieczą działanie 3 Batalionowego Zgrupowania Taktycznego, które zostało utworzone na bazie 5 Batalionu Strzelców Podhalańskich oraz kompanii czołgów z 1 Warszawskiej Brygady Pancernej.
Czy którykolwiek z etapów ćwiczenia jest dla żołnierzy 21 Brygady czymś nowym?
21 Brygada realizowała i wciąż realizuje zadania związane z dyżurem w siłach natychmiastowego reagowania NATO - VJTF, dlatego wszystkie wymienione przedsięwzięcia wpisują się w utrzymanie jej zdolności bojowej. Jednocześnie doskonalimy nasze umiejętności na wyższym poziomie, przy większej ilości sił i środków.
Jakie to są siły?
Na poligonie w Nowej Dębie ćwiczy 2500 żołnierzy oraz 1000 jednostek sprzętu. Są to siły adekwatne do zadań, które zostały przewidziane. Przede wszystkim ponad 1500 żołnierzy to podhalańczycy z 5 Batalionu, 16 Batalionu Saperów oraz 14 Dywizjonu Artylerii Samobieżnej. Tworzymy całe środowisko walki w taki sposób, aby móc przećwiczyć wszystkie elementy działań taktycznych prowadzonych przez jednostkę wojsk lądowych.
Czy doświadczenie zdobyte podczas dyżuru VJTF przekłada się na realizację zadań na „Dragonie”?
Z pewnością tak. Widoczne jest to między innymi podczas współdziałania z lotnictwem, na przykład w ramach uderzeń CAS. Mówimy tutaj nie tylko o lotnictwie sił powietrznych, ale także wojsk lądowych. Śmigłowce wspierają nas podczas ewakuacji medycznej oraz w zakresie zwalczania celów pancernych i opancerzonych. Doświadczenie zdobyte w ramach dyżuru VJTF przekłada się także na współpracę z jednostkami specjalistycznymi, w tym z chemikami. Doskonalimy procedury, ale także rzemiosło. Tak, by żołnierz piechoty wiedział, jak współpracować z pododdziałami innego rodzaju. Dzisiaj owocują wszystkie wnioski wdrożone do szkolenia po „Brilliant Jump 2020”.
Ostatnie miesiące to bardzo intensywny czas dla podhalańczyków...
Od kilkunastu miesięcy 21 Brygada Strzelców Podhalańskich „nie stygnie”. Uczestniczymy niemal we wszystkich ważnych przedsięwzięciach szkoleniowych realizowanych w siłach zbrojnych. Mamy dopiero czerwiec, a to już nasze piąte ćwiczenie w tym roku.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze