Dwie misje rozpoznawcze nad Morzem Śródziemnym zdążyli już zrealizować żołnierze polskiego kontyngentu wojskowego w Turcji. Każda z nich trwała około 3,5 godziny. Podczas lotów załogi monitorowały ruch okrętów oraz wojskowych samolotów spoza NATO, współdziałały przy tym z okrętami Sojuszu. W Turcji polski kontyngent gości po raz pierwszy w historii.
Polscy żołnierze polecieli do Turcji 20 kwietnia, a już dwa tygodnie później kontyngent osiągnął pełną gotowość operacyjną. W ramach tego procesu załoga samolotu patrolowo-rozpoznawczego Bryza zrealizowała pierwszą misję – wówczas jeszcze treningową. – Chodziło o to, by zapoznać się z rejonem, w którym będziemy operować, sprawdzić łączność, przećwiczyć wymianę korespondencji – wyjaśnia kmdr ppor. Jakub Murzynowski, pilot Bryzy. – Był to wstęp do właściwych misji – dodaje. Te załoga zrealizowała w ubiegły piątek i wczoraj. Każda z nich trwała mniej więcej trzy i pół godziny. – Naszym zadaniem było monitorowanie sytuacji nawodnej i powietrznej we wskazanym rejonie. Interesowały nas przede wszystkim pojawiające się tam okręty i wojskowe samoloty spoza NATO. Ale oczywiście zwracaliśmy też uwagę na jednostki cywilne, które mogą przemycać broń – mówi pilot. Polacy współdziałali przy tym z okrętami Sojuszu. – Zasięg nawet najlepszych radarów, którymi dysponują jednostki pływające, kończy się na linii horyzontu. Z góry widać znacznie więcej, więc samolot stanowi dla nich coś w rodzaju dodatkowego oka. Poza tym jest w stanie przemieszczać się szybciej – podkreśla kmdr ppor. Murzynowski. O szczegółach pierwszych misji, jak zastrzega, nie może powiedzieć zbyt dużo. – Ale już one pokazały, że jesteśmy w tym rejonie potrzebni – przyznaje.
Polski kontyngent stacjonuje w bazie Incirlik. – Mniej więcej 150 kilometrów dalej przebiega umowna granica pomiędzy strefą pokoju a rejonem zapalnym – mówi pilot. Dość powiedzieć, że w sąsiedniej Syrii od dekady trwa wojna domowa. Swoją obecność w tej części Azji bardzo mocno zaznacza Rosja. NATO nie pozostaje w tyle. W ramach misji TAMT samoloty Sojuszu skrzętnie gromadzą dane z rozpoznania, aktywne są tam również zespoły okrętów. Na styku wód tureckich i syryjskich operują między innymi jednostki z Włoch, Francji czy Turcji. – Z czasem zapewne będziemy wykonywać zadania na rzecz każdej z nich – zapowiada pilot.
Przez kilka kolejnych dni polska Bryza pozostanie w bazie. W przyszłym tygodniu jednak lotników czekają kolejne zadania. – Harmonogram lotów został rozpisany ze sporym wyprzedzeniem – przyznaje kmdr ppor. Murzynowski.
W Turcji polski kontyngent gości po raz pierwszy w historii. Okres aklimatyzacji był jednak krótki. – Bardzo dużo zależy tutaj od doświadczenia żołnierzy, a także od ich zaangażowania oraz inicjatywy – zaznacza kmdr por. Cezary Kurkowski, dowódca pierwszej zmiany PKW Turcja. – Znaczna część personelu już wcześniej miała okazje służyć w różnych kontyngentach, w tym tworzyć pierwszą zmianę PKW EU Sophia – dodaje. Podczas wspomnianej misji polscy żołnierze stacjonowali na Sycylii, a załogi samolotu Bryza monitorowały szlaki, którymi z Libii na południe Europy zmierzali nielegalni migranci. Na tym jednak nie koniec. – Kilkanaście dni przed pojawieniem się zasadniczych sił PKW Turcja w rejonie misji, do bazy Incirlik została przemieszczona grupa żołnierzy składająca się głównie z logistyków oraz łącznościowców. Przygotowali nam warunki do sprawnego osiągnięcia gotowości. Do tego doszła jeszcze ogromna życzliwość gospodarzy, od których otrzymaliśmy znaczne wsparcie – wylicza dowódca PKW Turcja.
Polski kontyngent w Turcji liczy około 80 żołnierzy i pracowników. Jego trzon stanowią żołnierze Brygady Lotnictwa Marynarki Wojennej. Wcześniej jednostka ta była odpowiedzialna za formowanie kolejnych zmian PKW Sophia. Żołnierze z BLMW są zresztą nadal obecni na Sycylii. Tyle że teraz wykonują zadania w ramach misji Irini. Pierwsza zmiana PKW Turcja potrwa pół roku.
autor zdjęć: PKW Turcja
komentarze