moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Nowe granatniki, ale spolonizowane

Cieszę się, że Wojsko Polskie kupi kolejny po rakietach Spike typ przeciwpancernych pocisków kierowanych. Jednak ze zdecydowanie większą niecierpliwością czekam na zakup nowych ręcznych granatników. Postsowieckie RPG-7, w które żołnierze są wyposażeni, to bowiem zabytek, niewiele już można nimi zdziałać na polu walki. Nie dość, że słabo radzą sobie z pancerzami nowoczesnych czołgów i transporterów, to na dodatek używanie ich w mieście jest znacznie utrudnione. Nie można z nich np. bezpiecznie strzelać z zamkniętych pomieszczeń. Ale od nowych granatników jeszcze ważniejsza jest ich polonizacja. Z racji wielkości zakupów – około 150 tysięcy sztuk – oraz potrzeb na czas wojny, ta broń po prostu musi być produkowana w Polsce.

No, jak my mamy obronić się przed tą Rosją? Oni mają x razy więcej od nas czołgów, samolotów, śmigłowców, przeróżne rakiety, flotę wojenną. Zadepczą nas po prostu… Chyba z racji mojej profesji znajomi i rodzina przy różnych okazjach zadają mi takie pytania. I przyznam, że odpowiadam na nie w bardzo podobny sposób. Najpierw przypominam, że Polska nie jest wyspą otoczoną niebezpiecznymi wodami, a częścią najsilniejszego sojuszu wojskowego na świecie. Jasne, że nie mamy 100-procentowej pewności, jak on zadziała w sytuacji kryzysowej, ale skoro NATO powstało, by przeciwstawić się ZSRR, które ostatecznie pokonało bez wystrzału, to i z Rosją sobie poradzi.

Drugim moim argumentem jest coś, co nazywam ekonomiką wojny. Zgadzam się w tym miejscu z ekspertami, którzy podkreślają: trzeba sprawić, żeby Rosjanom jakikolwiek atak zwyczajnie się nie opłacał. To jeden ze sposobów na zapewnienie sobie bezpieczeństwa. Bo co z tego, że rosyjska armia rozbije nasze jednostki w pierwszym rzucie, gdy potem utrzymanie (i kontrola) zdobytego terenu, a także walka z partyzantką, będzie ją kosztować tysiące zabitych i dziesiątki utraconego sprzętu. Krótko mówiąc, trzeba sprawić, by rosyjscy generałowie, szacując siły i środki, nie byli zadowoleni z wyniku.

Jak to zrobić? Mieć w wyposażeniu powszechną i tanią broń, taką której w razie potrzeby będzie mógł użyć w zasadzie każdy dorosły obywatel. I nie chodzi mi w tym miejscu o karabiny. Ale o broń przeciwpancerną, a konkretniej nowoczesne granatniki przeciwpancerne. Są proste w budowie, łatwe w obsłudze i jednocześnie zabójczo skuteczne. Niekoniecznie dla nowoczesnego czołgu, ale przede wszystkim dla wszelkiej maści transporterów opancerzonych, ciężarówek i pojazdów logistycznych, wozów dowodzenia, łączności czy amunicyjnych. A i śmigłowiec, jak przeleci za nisko, także może być obiektem ataku. Świadomość zagrożenia, które może czaić się na każdym kroku to siła, dzięki której ze strony słabszej można stać się rozgrywającym na danym terenie. Dobitnie przekonali się o tym Rosjanie, gdy w grudniu 1994 roku w czeczeńskim Groznym usiłowali pancernymi zagonami przejąć kontrolę nad miastem. Czoła stawili im – i to zabójczo skutecznie, pierwszego dnia starć niszcząc 200 wozów bojowych –właśnie czeczeńscy żołnierze uzbrojeni w granatniki przeciwpancerne.

Dlatego z dużą niecierpliwością czekam na zakup przez Siły Zbrojne RP nowych ręcznych granatników. Postsowieckie RPG-7, które mamy w wyposażeniu, to bowiem zabytek, niewiele już można nimi zdziałać na polu walki. Nie dość, że słabo radzą sobie z pancerzami nowoczesnych czołgów i transporterów, to na dodatek ich używanie w mieście jest znacznie utrudnione. Nie można z nich np. bezpiecznie strzelać z zamkniętych pomieszczeń.

Zapewne może to kogoś zdziwić, ale uważam, że wybór konkretnej konstrukcji dostępnej na rynku jest mało istotny. Liczy się to, abyśmy mogli produkować ją w Polsce. Nie tylko dlatego, że z uzbrojeniem, którego chcemy kupić około 150 tysięcy sztuk, najzwyczajniej na świecie to się opłaca. Ale przede wszystkim dlatego, że w przypadku sprzętu, który w założeniu ma być dostępny dla każdego żołnierza (a w razie potrzeby także walczących obywateli), musimy w razie konfliktu mieć zdolność do jego produkcji i uzupełnienia zapasów. Bez oglądania się na kogoś innego. To nasz żywotny interes. Czy będziemy w stanie to robić? Zdecydowanie tak. Już produkujemy w Polsce – w należącym do PGZ Mesku – o wiele bardziej zaawansowane systemy przeciwpancerne – kierowane pociski Spike. Z produkcją granatników poradzi sobie jednak nie tylko Mesko, ale mogą włączyć się w to jeszcze spółki ZPS „Gamrat”, Nitro-Chem, Belma, a może i prywatne podmioty jak ZPS Niewiadów.

Krzysztof Wilewski , publicysta portalu polska-zbrojna.pl

autor zdjęć: st. chor. sztab. mar. Arkadiusz Dwulatek

dodaj komentarz

komentarze


Sojusznicy wysyłają dodatkowe wojska
Grupa E5 o bezpieczeństwie wschodniej flanki NATO
ORP „Necko” idzie do natowskiego zespołu
Wielkie zbrojenia za Odrą
H145M – ciekawa oferta dla Polski
Żelazna Dywizja zdaje egzamin celująco
Czołgiści w ogniu
Nawrocki: zdaliśmy test wojskowy i test solidarności
Aby państwo polskie było gotowe na każdy scenariusz
Black Hawki nad Warszawą
By znaleźć igłę, w Bałtyku trzeba najpierw znaleźć stóg
Debiut polskich Patriotów
Kurs dla najlepszych w SERE
Cios w plecy
Już mają brąz, a mogą mieć złoto!
GROM w obiektywie. Zobaczcie sami!
Rekompensaty na nowych zasadach
17 września 1939. Nigdy więcej
Pogrzeb ofiar rzezi wołyńskiej
Największy transport Abramsów w tym roku
Nagrody MSPO – za uniwersalność konstrukcji
Cena wolności. Powstańcze wspomnienia
Wojskowi szachiści z medalem NATO
Trenują przed „Zapadem ‘25”
NATO – jesteśmy z Polską
Wieża z HSW nie tylko dla Warana
Polska zwiększy produkcję amunicji artyleryjskiej
Premier do pilotów: Jesteście bohaterami
Dwie agresje, dwie okupacje
Brytyjczycy żegnają Malbork
Nielegalny skład amunicji został zlikwidowany
Światowe podium dla zawodniczek Wojska Polskiego
W Sejmie o rosyjskich dronach nad Polską
Pytania o rosyjskie drony. MON wyjaśnia
Koncern Hanwha inwestuje w AWL
Pożegnanie z Columbią
Żandarmeria skontroluje także cywilów
Orlik na Alfę
Premiera na MSPO: Pocisk dalekiego zasięgu Lanca
„Road Runner” w Libanie
Żołnierze USA i Bradleye jadą do Polski
Brytyjczycy na wschodniej straży
Australijski AWACS rozpoczął misję w Polsce
Krok ku niezależności
W poszukiwaniu majora Serafina
Husarz z polskim instruktorem
Czy trzeba będzie zrekonstruować samolot „Slaba”?
Hekatomba na Woli
„Nieustraszony Rekin” na wodach Bałtyku
Z najlepszymi na planszy
Sikorski: potrzebujemy ściany antydronowej
Obowiązek budowy schronów staje się faktem
Defendery skompletowane
Prezydent przestrzega przed rosyjską dezinformacją
Państwo odbuduje dom w Wyrykach
Bumar-Łabędy szykują się do produkcji K2
Niemiecki plan zniszczenia Polski
Szkolenia antydronowe tylko w Polsce
Zwycięska batalia o stolicę
Ograniczenia w ruchu lotniczym na wschodzie Polski
„Saber Junction” – gotowi do obrony
NATO uruchamia „Wschodnią Straż”
Święto Wojsk Lądowych
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Triumf żołnierzy-lekkoatletów
Ostry kurs na „Orkę” – rząd chce podpisać kontrakt do końca roku
MSPO 2025 – serwis specjalny „Polski Zbrojnej”

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO