Za nimi tygodnie ćwiczeń z taktyki i zajęć ogniowych, ale to nie koniec przygotowań do wyjazdu na Łotwę. Żołnierze z 15 Brygady Zmechanizowanej przez pół roku będą razem z sojusznikami strzec wschodniej flanki NATO. – Gdyby teren państw bałtyckich był zagrożony, to właśnie my będziemy reagować jako pierwsi – mówi mjr Maciej Sulewski, dowódca kontyngentu.
Batalionową Grupę Bojową NATO, która stacjonuje na Łotwie tworzą żołnierze z aż dziewięciu armii. Pod kanadyjskim dowództwem, ramię w ramię z sojusznikami z Albanii, Czarnogóry, Czech, Hiszpanii, Słowacji, Słowenii, Włoch, służą także Polacy. Do wyjazdu przygotowuje się właśnie VII zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego. Jej trzon będą stanowić wojskowi z batalionu czołgów 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej.
Żołnierze zabiorą na misję wyposażenie indywidualne, a także czołgi PT-91 Twardy. Będą to jedne z nielicznych ciężkich pojazdów pancernych na Łotwie. – Armia łotewska nie dysponuje czołgami. Natomiast oprócz nas ciężki sprzęt mają także Hiszpanie. Ich czołgi to jedna z wersji Leoparda, choć nasi sojusznicy, nie lubią, gdy używa się tej nazwy. Nalegają, abyśmy mówili na nie po hiszpańsku, czyli „Leopardo” – żartuje mjr Maciej Sulewski, uczestnik III zmiany PKW Łotwa. To właśnie on stoi na czele VII zmiany kontyngentu. – Żołnierze, którzy szykują się do wyjazdu są bardzo doświadczeni, wielu z nich służyło już na misjach, część z nich również na Łotwie. Jednak przygotowania traktujemy bardzo poważnie, musimy być gotowi do zadań, które na nas czekają – mówi.
Pierwsze zajęcia przygotowujące zawiszaków do wyjazdu odbyły się w ubiegłym roku. Wówczas certyfikację przeszły załogi czołgów, a kilka dni temu – plutony. Podczas zajęć na poligonie w Orzyszu żołnierze musieli zrealizować wiele elementów taktycznych, takich jak marsz, zajmowanie i wycofywanie się z rubieży, elementy obrony czy natarcia, spędzili też wiele godzin na zajęciach ogniowych.
Skoro żołnierze mają za sobą doświadczenie misyjne, to czy konieczne jest tak intensywne szkolenie? Dowódca PKW Łotwa zapewnia, że tak. – Zadania, które wykonujemy na co dzień, nie różnią się od tych, które czekają nas na misji. Jednak żołnierze, mimo że służą w tym samym batalionie, nie zawsze realizują je w plutonach czy załogach, które będą działały na misji. A chodzi o to, aby na Łotwę pojechał zgrany zespół, tak abyśmy od razu mogli przystąpić do ćwiczeń z sojusznikami, a nie tracić czas na budowanie więzi i zaufania w zespole – tłumaczy mjr Maciej Sulewski.
Międzynarodowa współpraca to dla zawiszaków żaden problem. Współdziałali z sojusznikami nie tylko podczas misji, w listopadzie ubiegłego roku brali też udział w ćwiczeniach z wojskowymi z litewskiej brygady „Żelazny wilk”, regularnie ćwiczą także z Batalionową Grupą Bojową NATO, która stacjonuje na Mazurach.
– Każde ćwiczenie z sojusznikami to bardzo ważne i potrzebne doświadczenie. To nie tylko możliwość wspólnego szkolenia z taktyki, ale także szlifowanie angielskiego. Zawsze można też przyjrzeć się chociażby sposobowi dowodzenia, jaki jest przyjęty w poszczególnych armiach – zauważa oficer. Podobnego zdania jest mł. chor. Przemysław Rodziewicz, zastępca dowódcy plutonu i dowódca załogi czołgu. Żołnierz jest weteranem misji w Iraku i Afganistanie, służył też podczas III zmiany PKW Łotwa. – Dla mnie taki wyjazd to przede wszystkim możliwość utrwalenia moich umiejętności, ale bardzo ważne jest także to, że można podpatrzeć, jakim uzbrojeniem dysponują sojusznicy. Poza tym można też sprawdzić się w niecodziennych sytuacjach. Podczas mojej poprzedniej misji na Łotwie, zostaliśmy na przykład desantowani z kanadyjskich śmigłowców. W takim szkoleniu, mimo wielu lat służby, brałem udział pierwszy raz – mówi.
Podczas pobytu na Łotwie grafik żołnierzy będzie bardzo napięty. Przed nimi wiele godzin ćwiczeń. Jednak mjr Sulewski ma nadzieję, że wojsko znajdzie czas także na integrację z sojusznikami i obcowanie z ich kulturą. – Pamiętam, że podczas mojego poprzedniego pobytu na misji, odbywało się dużo zawodów sportowych. Mieliśmy przede wszystkim okazję wykazać się w piłce nożnej. Oczywiście nasza drużyna startowała też w turniejach hokeja, który uwielbiają Kanadyjczycy, jednak sukcesów w tej dyscyplinie nie odnosiliśmy – przyznaje ze śmiechem. Dowódca zmiany zapowiada też, że żołnierze będą uczestniczyli w różnych uroczystościach, zarówno wojskowych, jak i państwowych. – Podczas takich wydarzeń, zazwyczaj przedstawiciele Batalionowej Grupy Bojowej defilują. Wówczas wyróżniają się przede wszystkim Włosi, którzy nie maszerują, a biegną. Natomiast Hiszpanie ustawiają się w rzędzie po 12 osób, a nie jak u nas, po cztery. Te wszystkie elementy powodują, że utrzymanie szyku nie jest łatwe, jednak samo wydarzenie jest bardzo efektowne – dodaje.
Na razie przed żołnierzami kolejne testy. Już wkrótce wyjadą na poligon do Wędrzyna, gdzie certyfikacji zostanie poddana kompania, a następnie na poligonie w Orzyszu cały kontyngent. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w czerwcu wyjadą na Łotwę.
Decyzja o rozlokowaniu na wschodniej flance żołnierzy Sojuszu zapadła podczas szczytu NATO, który w lipcu 2016 roku odbył się w Warszawie. Postanowiono wtedy, że na wschodnich i południowych krańcach NATO zostaną utworzone batalionowe grupy bojowe. Na mocy tych ustaleń, sojusznicy stacjonują w Polsce, a także w Rumunii, Estonii, na Litwie i Łotwie.
Baza Batalionowej Grupy Bojowej na Łotwie mieści się w Adazi. Trzon polskiego kontyngentu tworzą na przemian żołnierze z 9 Brygady Kawalerii Pancernej i 15 Brygady Zmechanizowanej. Do tej pory, za cztery zmiany odpowiadali pancerniacy z Braniewa. Dla zawiszaków będzie to trzecia taka misja. Żołnierze spędzą na Łotwie pół roku.
autor zdjęć: plut. Bartek Grądkowski
komentarze