Na poligon wyjechały czołgi Leopard 2A5, PT-91 Twardy, amerykańskie Abramsy. Strzelała artyleria, a działania wojsk wspierało lotnictwo. Podczas „Anakondy’18” w Orzyszu działo się wiele. O zadaniach, jakim musieli sprostać żołnierze, rozmawiamy z płk. Norbertem Iwanowskim, dowódcą 15 Brygady Zmechanizowanej.
Panie Pułkowniku, główna poligonowa część „Anakondy ’18” dobiegła końca. Jak Pan ocenia ćwiczenia na poligonie w Orzyszu?
Koncentrowaliśmy się głównie na działaniach taktycznych, które wymagały współdziałania nie tylko żołnierzy z 15 Brygady tj. Batalionowej Grupy Zadaniowej i Batalionowej Grupy Bojowej NATO. Podczas „Anakondy”, zgodnie ze scenariuszem, dołączył do nas między innymi batalion z 12 Brygady Zmechanizowanej. Kluczowym zagadnieniem było luzowanie pododdziałów, które wymagały odtworzenia zdolności bojowej oraz prowadzenie obrony. Istotną kwestią było również zsynchronizowanie zaangażowanych do działania wojsk. Nie było to łatwe ze względu na konieczność osiągnięcia interoperacyjności w procedurach, łączności, wsparciu czy zabezpieczeniu działań. Jednak duże znaczenie miał fakt, że wszystko było wcześniej precyzyjne przemyślane i tak zorganizowane, że mogliśmy osiągnąć gotowość do współdziałania tuż przed przystąpieniem wojsk do działania.
A jakie manewry ćwiczyli żołnierze? Który z nich był najistotniejszy?
Duży nacisk położyliśmy na prowadzenie celnego ognia podczas działań obronnych. Żołnierze są do tego dobrze przygotowani, bo to element działań podstawowych, który często jest wykonywany w praktyce. Najtrudniejsze było luzowanie.To manewr bardzo istotny z punktu widzenia zachowania spójności i trwałości obrony. Polega on na wycofaniu ze struktury obrony pododdziału, który utracił zdolność bojową lub ma realizować inne zadania, tak aby na jego miejsce mógł wkroczyć kolejny. Trzeba to zrobić sprawnie i skrycie, żeby przeciwnik nie wykorzystał tej sytuacji na przykład do przeprowadzenia kontrataku. Oczywiście jest to element, który również regularnie ćwiczymy, jednak nieczęsto z udziałem wojsk sojuszniczych i pododdziałów z innych jednostek wojskowych. Mimo że działania zakończyły się sukcesem, zdecydowałem na prośbę samych dowódców ćwiczących wojsk, że w celach szkoleniowych manewr luzowania zostanie kilkakrotnie powtórzony. Dodatkowo, już poza ćwiczeniem, żołnierze 15 BZ i Grupy Bojowej NATO przeprowadzili natarcie w warunkach ograniczonej widoczności. Wszystko po to, aby doskonalić również ten rodzaj działań.
Ostatnio w 15 Brygadzie sporo się działo. Kawalerzystów z US Army, którzy stacjonowali w Polsce w ramach Batalionowej Grupy Bojowej NATO zastąpiła Gwardia Narodowa. W Orzyszu są też żołnierze z Wesołej. Czy wpłynęło to na zdolności bojowe Brygady?
Przede wszystkim zwiększył się jej potencjał i możliwości bojowe wojsk. Wcześniej, amerykańscy żołnierze dysponowali kołowymi transporterami Stryker. Ich zaletą była duża mobilność. Teraz przyjechał do nas ciężki, sprzęt gąsienicowy: czołgi Abrams, transportery Bradley, moździerze 122 mm i 155 mm haubice M109 Paladin.
Nie bez znaczenia jest także obecność kompanii czołgów Leopard 2A5 z 1 Brygady Pancernej w Wesołej. Czołgi PT 91 będące w wyposażeniu 15 BZ są w ciągłej eksploatacji. Są uzywane nie tylko podczas działań z Batalionową Grupą Bojową NATO, część z nich stacjonuje również w Polskim Kontyngencie Wojskowym na Łotwie. Dzięki wsparciu 1 Brygady Pancernej, możemy odtworzyć ich zdolność i wykonać konieczną obsługę techniczną. Ale z drugiej strony, pancerniacy z Wesołej mają sposobność wspólnego ćwiczenia z wojskami Sojuszu i stałego szkolenia się na poligonie, co w rezultacie daje wymierne korzyści dla obu jednostek.
Szkolicie się razem, ale nie da się ukryć, że Abramsy i Leopardy są dużo cięższe niż PT-91. Czy to nie powoduje problemów podczas ćwiczeń? Dotychczas duży nacisk kładziono na mobilność wojsk.
Jeśli chodzi o mobilność to obszar poligonu w Orzyszu jest przystosowany do działania różnego rodzaju ciężkiego sprzętu. Zresztą każde zajęcia i ćwiczenia są poprzedzone rekonesansem. W przypadku gdy zaszłaby konieczność użycia sprzętu ciężkiego na drogach publicznych, także nie byłoby problemu, ponieważ jest on wyposażony w nakładki na gąsienice, które pozwalają na przemieszczenie się, bez wyrządzenia poważniejszych szkód w infrastrukturze drogowej.
A czy współpraca z rezerwistami z Gwardii Narodowej różni się od szkoleń z żołnierzami regularnej armii USA?
Rzeczywiście, dotychczas współdziałaliśmy z żołnierzami, którzy stacjonowali i dalej stacjonują w Europie, mieli też misyjne doświadczenia z Iraku czy Afganistanu. Jednak rezerwiści, którzy teraz do nas przyjechali z Tennessee, bardzo dobrze znają się na tym, co robią. Przez pierwsze dni pobytu w Polsce, poznawali poligon, adaptowali się do nowych warunków terenowych i klimatycznych w których wykonywać będą swoje zadania. Może zajęło im to trochę więcej czasu niż poprzednikom, którzy znają już realia europejskich poligonów, ale ich następcy będą mieli już przetarty szlak.
Nasza codzienna współpraca to wspólne opracowywanie planów działania, koordynacja i organizacja działań, korekta i dopasowanie procedur oraz oczywiście dzielenie się doświadczeniami. Naprawdę trudno to przecenić.
Poligonowa część „Anakondy” zakończyła się, ale teraz trwa szkolenie dowódców i sztabowców.
To nie znaczy, że na poligonie nic się już nie będzie działo. Wojska 15 Brygady i sojusznicze będą ćwiczyły taktykę i prowadzenie ognia zgodnie z planem szkolenia. Skoncentrujemy się na prowadzeniu działań obrony i doskonaleniu manewru luzowania. Wszystkie działania mają nas przygotować do kolejnego dużego ćwiczenia, czyli przyszłorocznego „Dragona”.
Będzie też trochę zmian w samej Brygadzie. W pierwszym kwartale 2019 roku do służby wejdzie kolejny kompanijny moduł ogniowy Rak. Ponadto 15 Brygada zostanie wyposażona w wozy amunicyjne, warsztaty i pojazdy pomocy technicznej na podwoziu KTO. Dzięki temu poprawi się mobilność pododdziałów artyleryjskich i pozostałych pododdziałów szczebla batalionu.
Część żołnierzy szykuje się też do wyjazdu na misję – to będzie już czwarta zmiana Polskiego Kontyngentu Wojskowego na Łotwie.
Pułkownik Norbert Iwanowski jest absolwentem Wyższej Szkoły Oficerskiej Wojsk Zmechanizowanych. Po jej ukończeniu pełnił służbę w 17 Brygadzie Zmechanizowanej oraz sztabie 11 Dywizji Kawalerii Pancernej. Jest absolwentem studiów magisterskich i podyplomowych w Akademii Obrony Narodowej i Podyplomowych Studiów Polityki Obronnej w Akademii Sztuki Wojennej. Był na misjach w Iraku i Afganistanie. Pełnił m.in. funkcję szefa sztabu Centrum Operacji Lądowych – Dowództwie Komponentu Lądowego. Dowódcą 15 Brygady Zmechanizowanej jest od sierpnia 2018 roku.
autor zdjęć: fot. 15 BZ
komentarze