Gdy obejmował placówkę dyplomatyczną w Brukseli, postawił sobie jasny cel – wprowadzić Polskę do grona państw decydujących o polityce NATO. Sukces szczytu Sojuszu w Warszawie i czołowa pozycja Polski na wschodniej flance to dowody na powodzenie misji gen. broni Andrzej Fałkowskiego. Polski przedstawiciel wojskowy przy Komitetach Wojskowych NATO i UE jest laureatem nagrody Buzdygany 2017.
W dzieciństwie, jak większość chłopców, gen. broni Andrzej Fałkowski chciał zostać marynarzem, pilotem lub Jankiem z „Czterech pancernych”. Los chciał jednak inaczej. Skończył Wyższą Szkołę Oficerską Służb Kwatermistrzowskich w Poznaniu, studia na Wydziale Ekonomii Uniwersytetu Gdańskiego i obronił doktorat z nauk ekonomicznych na Uniwersytecie Łódzkim. – Ostatecznie zostałem wojskowym finansistą i dyplomatą – mówi gen. broni Andrzej Fałkowski, dziś polski przedstawiciel wojskowy przy Komitetach Wojskowych NATO i UE. Dzięki temu jednak, że skończył szkołę oficerską z trzecią lokatą miał prawo wyboru rodzaju sił zbrojnych, w którym chciał służyć, i zdecydował się na marynarkę wojenną. Dostał przydział do 3 Pułku Zabezpieczenia Dowództwa MW w Gdyni.
Dzięki temu nosił wymarzony mundur marynarski przez następne 24 lata, aż do momentu objęcia funkcji dyrektora Departamentu Budżetowego MON i awansu na stopień generała brygady. – Kiedy żona po raz pierwszy zobaczyła mnie w zielonym mundurze, powiedziała, że takiego mnie nie zna i nie chce – śmieje się generał. Ze służbą nad morzem rozstał się jednak już po niespełna trzech latach, kiedy został przeniesiony do Warszawy. Najpierw w Departamencie Finansów MON przeszedł drogę od aspiranta do szefa Oddziału Systemów Finansowania, następnie został zastępcą dyrektora Departamentu Ekonomicznego tego resortu, a w latach 2006–2008 kierował Departamentem Budżetowym MON.
– Gen. Fałkowski to żołnierz trzeźwo myślący, konkretny, z praktycznym podejściem do życia – opowiada Jarosław Rybak, rzecznik MON-u za czasów ministra Aleksandra Szczygły. Jak dodaje, podczas narad kierownictwa resortu generał zawsze studził nierealne plany, mówiąc, że najpierw trzeba na nie znaleźć fundusze. Swoje pomysły dotyczące polskiego budżetu wojskowego generał opisał w książce „Pecunia Nervus Belli”.
Podczas służby w Warszawie żołnierski los skierował go także dwukrotnie do Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Najpierw gen. Fałkowski był tam zastępcą szefa Generalnego Zarządu Planowania Strategicznego P5, a w 2013 roku został zastępcą szefa SGWP. Dyplomatyczne szlify natomiast zdobywał od 1998 roku w Stałym Przedstawicielstwie RP przy NATO i Unii Zachodnioeuropejskiej w Brukseli. Do Belgii wrócił w 2008 roku jako zastępca dyrektora Międzynarodowego Sztabu Wojskowego NATO ds. Logistyki i Zasobów. Kolejne dwa lata spędził za oceanem jako attaché obrony, wojskowy, morski i lotniczy przy polskiej ambasadzie w Waszyngtonie.
– Dyplomacja była dla mnie wyzwaniem. Jestem introwertykiem i musiałem pracować nad sobą, aby być bardziej otwartym, nauczyć się zdobywać serca i dusze rozmówców – opowiada generał. Uczył się świata dyplomacji, umiejętności okazywania zrozumienia dla każdego ze stanowisk, a jednocześnie skutecznego przedstawiania tego, co jest najważniejsze dla naszego kraju.
W połowie 2014 roku został polskim przedstawicielem wojskowym przy komitetach wojskowych NATO i Unii Europejskiej. Reprezentuje tam szefa SGWP i interesy polskich sił zbrojnych. – Obejmując to stanowisko, generał postawił sobie ambitne zadanie wprowadzenia Polski do pierwszej ligi krajów, które kształtują politykę sojuszu i zrealizował je w 100%. Dziś Polska liczy się przy stole dyskusyjnym w NATO i jest liderem wśród państw wschodniej flanki – zaznacza ppłk Krzysztof Paliwoda, szef Sekretariatu Polskiego Przedstawiciela Wojskowego przy KW NATO i UE.
Ppłk Paliwoda podkreśla jednocześnie wkład generała w organizację szczytu NATO w Warszawie oraz prezentację tam polskich priorytetów, w tym kwestii bezpieczeństwa wschodniej flanki NATO. Efektem tych zabiegów było podpisanie dokumentów dotyczących m.in. obecności w Polsce Pancernej Brygadowej Grupy Bojowej z USA oraz grupy bojowej NATO. – To, że dziś moi żołnierze szkolą się i współpracują z Wielonarodową Batalionową Grupą Bojową NATO stacjonującą w Polsce, to zasługa gen. Fałkowskiego – mówi gen. bryg. Jarosław Gromadziński, dowódca 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej. Dodaje, że generał to wzór dyplomaty, który umie działać skutecznie tam, gdzie wypracowuje się kluczowe decyzje dotyczące Sojuszu.
Także zwierzchnicy docenili dyplomatyczne osiągnięcia gen. Fałkowskiego i kadencję w Brukseli przedłużano mu już dwukrotnie. – W marcu definitywnie kończę tam służbę i wracam do domu. Żona wybudowała go pięć lat temu, a ja z przerwami mieszkałem w nim tylko 11 miesięcy – mówi generał. Jak wylicza, na różnych stanowiskach zagranicznych spędził już 14 lat, w tym dziewięć w rozłące z żoną. – Czas trochę zwolnić – dodaje, choć przyznaje jednocześnie, że służba w dyplomacji uzależnia.
– Będzie brakować generała w Brukseli – mówi ppłk Paliwoda. Jak dodaje, gen. Fałkowski słynie tam z tego, jak otwarcie podchodzi do rozmówców i szybko skraca dystans, a także ze specyficznego poczucia humoru podszytego sarkazmem i autoironią, ale też pełnego sympatii dla innych. – Dzięki temu jest lubiany i każdy już po chwili znajomości czuje, że mógłby z generałem śmiało konie kraść – śmieje się oficer.
autor zdjęć: arch Fałkowskiego
komentarze