Pobudka o 5.30. Po krótkiej zaprawie zajęcia na strzelnicy, działania w terenie zurbanizowanym, patrolowanie, ewakuacja z pola walki – tak wygląda dzień żołnierzy wojsk obrony terytorialnej, którzy biorą udział w szkoleniu zintegrowanym. Na poligonie w Wędrzynie zameldowało się 300 terytorialsów z Lubelszczyzny. To pierwsze takie ćwiczenie tej formacji.
Trening zintegrowany to jedna z form szkolenia każdego żołnierza OT. Jako pierwsi do Wędrzyna przyjechali terytorialsi z 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej. Na poligonie spędzą dwa tygodnie. – Tematyka zajęć koncentruje się przede wszystkim na działaniach taktycznych i strzelaniu. W warunkach poligonowych kontynuujemy szkolenie indywidualne naszych żołnierzy. Ma to niebagatelne znaczenie, gdyż poligon daje nam możliwość realizacji takiego szkolenia, jakiego nie moglibyśmy przeprowadzić w garnizonie podczas szkoleń rotacyjnych. – mówi kpt. Damian Stanula, rzecznik prasowy 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
Szkolenie żołnierze zaczynają o świcie. Podobnie jak podczas ćwiczeń wojsk operacyjnych, terytorialsi cały czas chodzą w mundurach, mają ze sobą karabinki szturmowe wz. 96 Beryl, a po terenie poligonu przemieszczają się wojskowymi ciężarówkami.
Czarna taktyka
Terytorialsi szkolą się też z czarnej taktyki. Te zajęcia odbywają się w ośrodku zurbanizowanym, który znajduje się na terenie poligonu w Wędrzynie. Jak podkreśla płk Marek Pietrzak, szkolenie terytorialsów od szkolenia żołnierzy innych formacji w tym zakresie dzieli jedna zasadnicza różnica. – W WOT czarna taktyka rozumiana jest bardziej defensywnie. O ile inne formacje rozwijają umiejętności w zakresie zdobywania budynków czy ulic, o tyle WOT na tym etapie szkolenia skupia się na ćwiczeniach z ich obrony – podkreśla. – Poza tym terytorialsi uczą się, jak wykorzystać teren zurbanizowany do kontrolowania sytuacji na przylegających do niego ulicach – dodaje.
Szkolenie z prowadzenia działań w mieście w sytuacji zagrożenia zaczyna się od podstaw. Żołnierze WOT-u najpierw poznają zasady bezpiecznego poruszania się po drogach całą sekcją, uczą się pokonywać skrzyżowania, podchodzić do budynków, a także identyfikować zagrożenia.
Przez cały czas nad przebiegiem zajęć czuwają instruktorzy, między innymi z mobilnych zespołów szkoleniowych WOT-u czy z wojsk operacyjnych. Sprawdzają, czy terytorialsi poprawnie wykonali każdy manewr i dbają, aby szkolenie nie stało się monotonne. Co chwilę w jakiejś części poligonu ktoś odpala świece dymne i wybuchają granaty hukowe. – Zależy nam na tym, aby przyzwyczaić żołnierzy WOT-u do bodźców, które mogą się pojawić na realnym polu walki – wyjaśnia szer. pchor. Damian Duda, instruktor. – Naszym celem nie jest podanie im gotowych rozwiązań, każdy musi wiedzieć, jak reagować na niespodziewane sytuacje i wybrać odpowiedni sposób działania – zaznacza.
Test w wąwozie
Podczas szkolenia żołnierze OT ćwiczą także ratownictwo, ewakuację rannych z pola walki, prowadzenie patroli, a także jazdę quadem czy poruszanie się w terenie przy pomocy map i busoli.
Duży nacisk kierownictwo ćwiczeń kładzie także na naukę strzelania i obsługę broni. Instruktor kpt. Krzysztof Bociarn przypomina, że formuła dwutygodniowego szkolenia poligonowego, podczas którego terytorialsi mają ciągle broń przy sobie, jest bardzo efektywna. – Zależy nam na tym, aby nie tylko celnie strzelali, ale by umieli sprawnie złożyć i rozłożyć broń, nawet w niesprzyjających warunkach, na przykład w nocy, bez użycia latarki – mówi. Z kolei szer. pchor. Duda dodaje, że żołnierze uczą się także tego, jak dysponować amunicją, aby wystarczyło jej na wykonanie wszystkich zadań oraz jak strzelać przy zmiennej widoczności. Te umiejętności opanowują na strzelnicy, mierząc do celów ukazujących się w różnej odległości od strzelca.
Z kolei w terenie czeka terytorialsów test pracy zespołowej. Patrol otrzymał rozkaz – przeprowadzić rozpoznanie w znajdującym się nieopodal wąwozie. Żołnierze formują szyk i przystępują do działania. Przemieszczają się powoli, cały czas bacznie obserwując, czy na którymś ze wzniesień nie czai się zagrożenie. Nagle przeciwnik rozpoczyna ostrzał. Terytorialsi zmieniają szyk i starają się odeprzeć atak.
Czy uda im się zerwać kontakt ogniowy i przemieścić się w bezpieczne miejsce? Instruktor przyznaje, że to trudne zadanie, bo żołnierze działają w naturalnym terenie, w jakim mogliby znaleźć się w rzeczywistości. Nie zajmują stanowisk ogniowych, tak jak na strzelnicy. Muszą też zwracać uwagę na kolegów, którzy idą z nimi ramię w ramię.
Szkolenie obowiązkowe
Jak sobie radzą żołnierze 21 Batalionu Lekkiej Piechoty? – No cóż, nie jest łatwo, ale jestem tu, aby pokonywać pojawiające się trudności. Na początku miałam na przykład problem, kiedy ćwiczyliśmy ewakuację rannych z pola walki, ale z czasem transportowanie poszkodowanych na noszach szło mi coraz lepiej – mówi szer. Joanna Ozimek, technik dentystyczny. Wtóruje jej szer. Jakub Furgalski, student Politechniki Lubelskiej. – Powoli przyzwyczajam się do wojskowego drylu. Przyjechałem tu po to, aby się szkolić i rozwijać umiejętności. Z tą myślą wstaję codziennie – podkreśla.
Szkolenie zintegrowane, przynajmniej raz w roku, będzie musiał przejść każdy żołnierz wojsk obrony terytorialnej. 21 Batalion Lekkiej Piechoty będzie ćwiczyć w Wędrzynie do końca tygodnia. A już 10 lutego w Ośrodku Szkolenia Poligonowego stawią się kolejni żołnierze OT. Tym razem będzie to 25 batalion z Zamościa wraz z samodzielnymi kompaniami z Lublina oraz sztab 2 Lubelskiej Brygady Obrony Terytorialnej.
autor zdjęć: Michał Niwicz
komentarze