Polskie jednostki specjalne cieszą się wspaniałą reputacją w NATO. Są cennym partnerem w naszych wspólnych wysiłkach w budowaniu zdolności afgańskich sił specjalnych do prowadzenia samodzielnych operacji – mówi na łamach miesięcznika „Polska Zbrojna” gen. Sean Swindell, szef NATO-wskiego Dowództwa Operacji Specjalnych w Afganistanie.
Polskie wojska specjalne szkolą afgańską jednostkę antyterrorystyczną ATF-444 w Kandaharze. Z prośbą o wysłanie kontyngentu do Afganistanu wystąpił jeszcze pański poprzednik gen. dyw. Edward Reeder. Dlaczego wybór padł na polskich komandosów?
Gen. Sean Swindell: Jednostki specjalne z waszego kraju cieszą się wspaniałą reputacją wśród partnerów z NATO. Wiemy, że uczestniczyły w wielu skomplikowanych operacjach, m.in. na Bałkanach, w Iraku oraz przez wiele lat w Afganistanie. Jako pierwsze w 2005 roku były też w Pakistanie po tragicznym trzęsieniu ziemi. Prowadziły tam rozpoznanie specjalne dla konwojów pomocy humanitarnej. Profesjonalizm polskich żołnierzy czyni z nich cennego partnera w naszych wspólnych wysiłkach w budowaniu zdolności afgańskich sił specjalnych do prowadzenia samodzielnych operacji.
SOAT-50, tak nazwano polski pododdział. To chyba nie przypadek? Żołnierze Jednostki Wojskowej Komandosów na misji ISAF, jako TF-50, z dużymi sukcesami szkolili afgańskich antyterrorystów.
Misja Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa zakończyła się na początku 2015 roku. Wtedy też ruszyła nowa, pod kryptonimem „Resolute Support”. Jest ona inna od poprzedniej. W czasie misji ISAF elementy wydzielone z polskich wojsk specjalnych działały pod nazwą Task Force-49 oraz Task Force-50. Jako zespoły zadaniowe były zaangażowane w prowadzenie licznych operacji bojowych, głównie w prowincji Ghazni i Paktika. Ważną częścią zadań TF-50 było szkolenie kompanii specjalnej policji w prowincji Ghazni. Oddział ten później został nazwany Afgańskimi Tygrysami.
W nowej misji – „Resolute Support” – skupiamy się głównie na wsparciu sił bezpieczeństwa, tzw. Security Force Assistance. Naszym głównym zadaniem jest szkolenie i doradztwo. Wszystkie podległe jednostki są obecnie zorganizowane w zespoły doradców sił specjalnych, tzw. SOAT. W ramach nowej misji wydzielony z polskich wojsk specjalnych SOAT-50 stacjonuje w prowincji Kandahar, gdzie szkoli oraz doradza jednostce specjalnej policji szczebla strategicznego, Afghan Territoral Force 444, w skrócie ATF-444.
Czym się więc różni obecna misja polskich żołnierzy od tej, którą pełnili wcześniej?
Przeszliśmy od wspierania afgańskich sił bezpieczeństwa w bezpośredniej walce do pomocy w utrzymaniu uzyskanych przez nie zdolności bojowych. W trakcie misji „Resolute Support” żołnierze Sojuszniczego Dowództwa Komponentu Operacji Specjalnych [NATO Special Operations Component Command – Afghanistan – NSOCC-A] nie znajdują się już w składzie taktycznych elementów afgańskich. Znacznie zredukowaliśmy także liczbę baz. Jesteśmy w tej chwili skupieni w jednej głównej lokalizacji w Kabulu oraz czterech regionalnych, dowództwach TAA [Train, Assist, Advise], które znajdują się na wschodzie, zachodzie, północy oraz południu Afganistanu. Ten model pozwala na asystowanie siłom zbrojnym Afganistanu na poziomach ministerialnym i operacyjnym. „Resolute Support” nie jest operacją bojową, ale wsparcie afgańskich sił specjalnych na szczeblu taktycznym nadal jest prowadzone, lecz najczęściej na salach wykładowych podczas specjalistycznych kursów. Celem jest utrzymanie trwałych relacji poprzez szkolenie i doradztwo, a nie prowadzenie operacji specjalnych, bo ten obowiązek spoczywa na Afgańczykach. W tych działaniach Stany Zjednoczone odgrywają wiodącą rolę na południu i wschodzie Afganistanu, Niemcy na północy, Włosi na zachodzie, Turcja w centrum, a ponad 40 koalicyjnych partnerów wspiera ich pracę w całym kraju.
Jako dowódca NSOCC-A odpowiada Pan za wszystkie operacje specjalne na terenie Afganistanu. Czym konkretnie zajmuje się ta instytucja?
Zadania natowskiego dowództwa wojsk specjalnych w Afganistanie są wpisane w misję „Resolute Support”. Jednym z celów operacji specjalnych jest zapobieganie zagrożeniom stabilności i suwerenności Afganistanu ze strony rebeliantów. Nabyte zdolności mają również uniemożliwiać organizacjom terrorystycznym wykorzystywanie terytorium Afganistanu do stwarzania regionalnego i międzynarodowego zagrożenia. Przy czym afgańscy żołnierze od niedawna prowadzą walki z minimalnym wsparciem partnerów międzynarodowych. I chociaż rebelianci mówią o „kontynuowaniu świętej wojny – dżihadu”, tamtejsza armia utrzymała swoje pozycje. Sama też była w stanie odpierać liczne ataki rebeliantów oraz z powodzeniem prowadziła kontruderzenia, aby odzyskać utracone tereny. A siły specjalne w afgańskim wojsku są niejako ostrzem szpicy. Ci żołnierze aresztują terrorystów oraz przestępców, przechwytują narkotyki. Rebelianci ponieśli w tym roku duże straty i pomimo wielu prób, nie są zdolni do osiągnięcia celów operacyjnych i strategicznych. To najlepszy dowód na to, że NSOCC-A jest skuteczne i odnosi sukcesy.
Co jest najtrudniejsze w dowodzeniu wielonarodowymi strukturami?
Pod moją komendą służą żołnierze z 18 państw, zarówno tych skupionych w sojuszu północnoatlantyckim, jak i spoza NATO. Służą tu też przedstawiciele polskich wojsk specjalnych. Sztabem NSOCC-A kieruje zaś płk Maciej Klisz, polski oficer Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca. Współpraca przedstawicieli różnych państw to nie jest wyzwanie. Taka współpraca wszystkim przynosi korzyści. W ten sposób na przykład wzmacniamy więzi istniejące w ramach sił specjalnych NATO.
Szkolenie jednostki taktycznej afgańskiej policji w prowincji Ghazni przez żołnierzy Jednostki Wojskowej Komandosów z TF-50 w roku 2011.
Jaką pozycję ma polski pododdział w tej strukturze?
W naszych siłach jest zespół doradców sił specjalnych – SOAT-50 – wydzielony z polskich wojsk specjalnych.
SOAT-50 jest podporządkowane dowódcy komponentu operacji specjalnych i pracuje ramię w ramię z najlepszymi siłami specjalnymi na świecie. Są oni elitą w swoich krajach, są najlepsi z najlepszych. Każda z jednostek podległych NSOCC-A współdziała z innymi zespołami. Wszyscy pracujemy w ścisłym kontakcie z naszymi afgańskimi partnerami.
Misja polskich żołnierzy ma charakter szkoleniowy. Tymczasem słyszymy, że siły specjalne są „od zabijania, a nie od szkolenia”. Czy takie wykorzystywanie ich w Afganistanie nie jest marnowaniem potencjału?
To bardzo ważne pytanie, bo należy wyraźnie powiedzieć, że akcje bezpośrednie to tylko część szerokiego spektrum zadań żołnierzy wojsk specjalnych. Są oni również przygotowani do prowadzenia operacji niekinetycznych, takich jak szkolenie. Chodzi o to, by nasi partnerzy osiągnęli poziom w pełni sprawnych jednostek antyterrorystycznych. Paradoksalnie, wbrew przyjętej opinii, znacznie trudniej jest przeprowadzić operacje niekinetyczne niż bojowe. Ponadto elitarne jednostki specjalne zajmują się szkoleniem i w ten sposób same się doskonalą. Warto też podkreślić, że szkolenie oraz wsparcie afgańskich sił specjalnych pozwoli poszerzyć zdolności polskich komandosów.
Kiedy misja polskich żołnierzy może się zakończyć?
Politycy zastanawiają się nad rozpoczęciem po 2016 roku kolejnej misji NATO w ramach tzw. sojuszniczego poszerzonego partnerstwa. Nie będę jednak spekulował o szczegółach. Powiem tylko, że kontynuacja rozwoju zdolności afgańskich sił specjalnych będzie kluczowa w kontekście zapewnienia trwałego bezpieczeństwa i stabilności tego kraju.
A jak szkolenie afgańskiego wojska przez natowskich specjalsów wpływa na zmianę sytuacji w tym kraju?
Siły zbrojne Afganistanu prowadzą już samodzielne operacje, a my szkolimy i wspieramy ich działania. Spodziewamy się, że ten pierwszy rok samodzielności, z niewielkim wsparciem, będzie trudny dla afgańskich żołnierzy. Jak przewidywaliśmy, rebelianci cały czas podejmują próby naruszenia bezpieczeństwa w tym kraju. Większość z nich została na szczęście udaremniona.
Widziałam w Afganistanie, jak wygląda szkolenie wojska i policji. W Ghazni obserwowałam szkolenie jednostki antyterrorystycznej Afgańskich Tygrysów przez żołnierzy JWK. Proszę powiedzieć, na jakim poziomie są tamtejsze jednostki sił specjalnych.
Kompanie policji specjalnej zostały przemianowane na jednostki specjalne policji. Afgańskie Tygrysy w Ghazni są obecnie w pełni operacyjną, efektywną i bardzo profesjonalną jednostką specjalną policji. Polscy komandosi, którzy pomogli ją stworzyć i wyszkolić, wykonali wspaniałą pracę. Ich zaangażowanie przyniosło widoczne efekty. Obywatele Afganistanu i rząd afgański wiedzą teraz, że mogą polegać na Afgańskich Tygrysach.
autor zdjęć: US DoD, kmdr Janusz Walczak
komentarze