Polskie wojska specjalne są jednym z najważniejszych elementów Połączonych Sił Zadaniowych Bardzo Wysokiej Gotowości, zwanych szpicą NATO. Biało-czerwoni mają nie tylko brać udział w ewentualnych operacjach specjalnych. Mają je planować i dowodzić nimi. Podporządkowani im są komandosi z 15 państw Sojuszu Północnoatlantyckiego.
Polska ma w Sojuszu status państwa wiodącego, tak zwanego ramowego, dlatego 1 stycznia 2015 roku nasze wojska specjalne objęły dowództwo nad specjalsami państw NATO działającymi w ramach Sił Odpowiedzi. – Dlatego znaleźliśmy się w szpicy. W jej strukturach nie tylko możemy, ale wręcz mamy obowiązek planować, przygotowywać i dowodzić operacjami specjalnymi – podkreślił gen. dyw. Piotr Patalong, inspektor wojsk specjalnych, podczas tegorocznych ćwiczeń „Noble Jump-15”.
Film: Bogusław Politowski/ portal polska-zbrojna.pl
Na czele elity
Tak zwane ostrze szpicy, czyli jej siły specjalne, nabrało szczególnego znaczenia ze względu na nowy rodzaj działań militarnych, jaki zaobserwowano podczas konfliktu na Ukrainie. Chodzi o wojnę hybrydową. Jest prowadzona bez oficjalnego wypowiedzenia, po partyzancku, łączy elementy terroryzmu, zachowań kryminalnych, walki konwencjonalnej, nieregularnej, cybernetycznej, propagandowej, wojny domowej oraz sztucznie wywołanego powstania. Aby zapobiegać przejmowaniu przez wroga ważnych obiektów lub szybko je odzyskiwać, a także przeciwdziałać przenikaniu na teren konfliktu grup dywersyjnych nazywanych „zielonymi ludzikami”, trzeba prowadzić precyzyjne operacje specjalne. Do tego przygotowywani są komandosi.
Do Komponentu Operacji Specjalnych SOC (Special Operations Component), wchodzącego w skład Sił Odpowiedzi NATO, Polska delegowała wojskowych, którzy stanowią teraz trzon jego dowództwa. A także trzy zespoły bojowe: lądowy wystawiła Jednostka Wojskowa Komandosów z Lublińca, morski – Jednostka Wojskowa Formoza z Gdyni, a powietrzny – 7 Eskadra Działań Specjalnych z 33 Bazy Lotnictwa Transportowego. Znaczące siły na potrzeby SOC wydzieliły także jednostki wojskowe AGAT oraz NIL.
Razem z Polakami dyżur w SOC pełnią m.in. żołnierze wojsk specjalnych z Chorwacji, Estonii, Norwegii, Słowacji, Turcji, Węgier, Holandii oraz Litwy. Ostatnie dwa państwa tworzą w Siłach Odpowiedzi kolejne zespoły bojowe.
Lekcja szturmowania
– Jesteśmy gotowi do prowadzenia operacji specjalnych wszędzie tam, gdzie skieruje nas Rada Północnoatlantycka. Jesteśmy przygotowani do wszelkich zadań i prowadzenia ich według różnych scenariuszy – deklarował niedawno gen. bryg. Jerzy Gut, dowódca Wielonarodowego Komponentu Operacji Specjalnych.
Podczas zakończonych w czerwcu ćwiczeń „Noble Jump-15” swoje możliwości zaprezentował zespół lądowy, tzw. ostrze szpicy. Żołnierze Jednostki Wojskowej Komandosów z Lublińca, wspomagani przez kolegów z Litwy i Holandii, przeprowadzili akcję odbijania zakładników z rąk grupy dywersyjnej agresora.
Komandosi szturmowali obiekt, w którym zatrzymali się terroryści. W swych działaniach użyli lekkich, ale dobrze uzbrojonych wozów terenowych i motocykli. Atak poprzedziły strzały snajperów. Z powietrza wspomagały specjalsów szturmowe śmigłowce Mi-24. Do pościgu za uciekającymi terrorystami wykorzystano natomiast transportowe śmigłowce Mi-17. W ostatniej fazie akcji komandosi desantowali się ze śmigłowca i ujęli dywersantów uciekających samochodem.
Pierwsze praktyczne ćwiczenia szpicy były dla specjalsów z Lublińca także okazją do przeprowadzenia treningów zgrywających ich w działaniach, do szkoleń i pozorowanych akcji. Jak wykonywali zadania – można obejrzeć w naszej galerii oraz na nagraniu wideo.
autor zdjęć: Bogusław Politowski
komentarze