40 tysięcy żołnierzy będą liczyć Siły Odpowiedzi NATO, dzięki zwiększeniu komponentów: lotniczego, morskiego oraz sił specjalnych. W Sojuszu powstaną też jednostki sztabowe, m.in. w Polsce. To najważniejsze decyzje, jakie podjęli ministrowie obrony państw NATO. W szczycie w Brukseli uczestniczy wicepremier Tomasz Siemoniak.
Pierwszy dzień spotkania poświęcono kwestii zwiększenia Sił Odpowiedzi NATO (NATO Response Force). Szefowie resortów obrony państw należących do Sojuszu zdecydowali, że wielonarodowe siły zostaną wzmocnione przez zwiększenie komponentów sił powietrznych, morskich oraz specjalnych. Dzięki temu obsługiwane do tej pory przez 13 tysięcy osób NRF, będą liczyć 40 tysięcy osób.
Przeniesienie uprawnień
Ministrowie rozmawiali także o tym, kto ma decydować o wykorzystaniu wojsk Sojuszu. Do tej pory Siły Odpowiedzi NATO podlegały Naczelnemu Dowódcy Sił NATO w Europie (SACEUR), ale decyzję o ich wykorzystaniu podejmowała Rada Północnoatlantycka. W Brukseli ustalono, że decyzję o mobilizacji żołnierzy nadal będą podejmowali politycy, ale zwiększą się uprawnienia naczelnego dowódcy, który sam będzie mógł postanowić o ich wcześniejszym przygotowaniu do działania. Dzięki temu wojska będą mogły szybciej realizować zadania.
– Planowanie z wyprzedzeniem i szybkie podejmowanie decyzji to dwie strony tego samego medalu. Oznacza to, że jesteśmy w stanie szybciej i skuteczniej reagować na zagrożenia wszędzie tam, skąd mogą pochodzić – mówił Jens Stoltenberg, sekretarz generalny NATO.
Podczas konferencji prasowej szef NATO podkreślał także rolę Połączonych Sił Zadaniowych Bardzo Wysokiej Gotowości (Very High Readiness Joint Task Force), które zostały wydzielone z Sił Odpowiedzi NATO. Mowa o tzw. „Szpicy”, która przeszła egzamin w Polsce podczas ćwiczeń „Noble Jump”. Uczestniczyło w nich ponad 2 tys. żołnierzy oraz 440 sztuk sprzętu z Niemiec, Holandii, Norwegii, Czech, Litwy, Węgier, USA, Belgii i Polski.
Zaplecze logistyczne
Na szczycie w Brukseli zapadła także decyzja o utworzeniu nowych jednostek sztabowych Sojuszu, które będą zapewniać wsparcie jednostkom NRF i siłom wysyłanym do walki. Będą się one mieścić w Polsce, Bułgarii, Estonii, Rumunii oraz na Litwie i Łotwie. Każde z nich będzie obsługiwało 40 osób. - Będziemy zabiegali o to, żeby ta obecność NATO w Polsce, na wschodzie Europy była trwała i gwarantowała nam bezpieczeństwo – mówił po spotkaniu szef MON, Tomasz Siemoniak.
Sekretarz generalny NATO przyznawał, że podjęte decyzje są reakcją na zmieniającą się pod względem bezpieczeństwa światową sytuację. Ale – jak zaznaczył – nie mają one na celu wywołania konfrontacji. – Musimy być silni i równocześnie otwarci na dialog, taka jest idea NATO – podkreślał.
Ministrowie dyskutowali również o wydatkach obronnych państw Sojuszu oraz sytuacji na wschodniej flance. Jutro odbędzie się kolejne spotkanie. Będzie w nim uczestniczył minister obrony Ukrainy Stepan Połtorak. Zaplanowano też rozmowę na temat zaangażowania sił Sojuszu w Afganistanie.
autor zdjęć: NATO
komentarze