Pod wodą spędziła 40 godzin, w tym czasie przeszukała 10 kilometrów kwadratowych rejestrując 30 sygnałów świadczących, że w pobliżu może być mina. Gavia – nowoczesny pojazd podwodny należący do Marynarki Wojennej po raz pierwszy został użyty w akcji podczas ćwiczeń „Northern Coasts 2014”.
Z Gavii na manewrach w Finlandii korzystała załoga niszczyciela min ORP „Mewa”. – To właśnie na tym pojeździe opierała się nasza działalność podczas ćwiczeń – przyznaje kpt. mar. Michał Dziugan, dowódca okrętu. Dodaje, że różnica między pojazdem a starszym sprzętem tego typu jest ogromna.
Gavia to autonomiczny bezzałogowy pojazd podwodny produkcji islandzkiej. Ma nieco ponad dwa metry długości, 40 centymetrów średnicy i spełnia takie funkcje, jak holowany pod kilem sonar. Tyle że, jak przyznają sami marynarze, właściwie pod każdym względem zdecydowanie go przewyższa. – Operator podaje Gavii obszar do przeszukania i spuszcza ją pod wodę. W tym czasie okręt może stać na kotwicy, ale też wykonywać inne zadania – tłumaczy kmdr ppor. Arkadiusz Kurdybelski, szef sztabu w 13 Dywizjonie Trałowców, do którego należy ORP „Mewa”.
Kiedy pojazd zakończy misję, operator wprowadza zarejestrowane przez niego dane do komputera i przegląda je. – Gavia jest znacznie dokładniejsza niż tradycyjna stacja hydrolokacyjna – podkreśla kmdr ppor. Kurdybelski. Wszystko przez większą rozdzielczość sonaru, a także system pozwalający na unikanie przeszkód, dzięki któremu można puścić pojazd blisko dna. Kpt. mar. Dziugan wspomina, że w Finlandii pojazd wykonywał misje w odległości od trzech do ośmiu metrów od dna.
Gavia ma takie parametry, które pozwalają na precyzyjne określenie na przykład rozmiaru czy wysokości zalegających na dnie przedmiotów, a co za tym idzie ułatwiają ich klasyfikację. Innymi słowy: Gavia robi większy przesiew podmorskich obiektów, operator zaś dostaje informacje tylko o tych, które z dużym prawdopodobieństwem są minami. – Podczas misji w Finlandii miała 30 tak zwanych kontaktów minopodobnych. Gdybyśmy opierali się na wskazaniach stacji podkilowej, byłoby ich pewnie dwa razy tyle – zaznacza kpt. mar. Dziugan.
Każde takie wskazanie należy zweryfikować. – Aby ostatecznie przekonać się, czy mamy do czynienia z miną, musimy spuścić pod wodę pojazd „Ukwiał” z kamerą albo wysłać tam nurka – wyjaśnia kmdr ppor. Kurdybelski. – Kolejnym krokiem może być zdetonowanie miny za pomocą ładunku wybuchowego – dodaje. Dla załogi okrętu i nurków minerów bardziej precyzyjne wskazania oznaczają szybszą i bardziej efektywną pracę.
Obecnie Marynarka Wojenna ma do dyspozycji dwa pojazdy Gavia. Pod koniec ubiegłego roku trafiły one do 12 Dywizjonu Trałowców w Świnoujściu oraz 13 Dywizjonu Trałowców w Gdyni. Podczas ćwiczeń „Northern Coasts” druga z maszyn po raz pierwszy została wykorzystana w akcji na morzu. Pierwsza nadal jest testowana na wewnętrznym basenie. – Do końca roku raczej nie będzie wykonywała innego rodzaju zadań – zaznacza kpt. mar. Monika Trzcińska z biura prasowego 8 Flotylli Obrony Wybrzeża w Świnoujściu.
Dowódca ORP „Mewa” przyznaje, że w przyszłości Gavia mogłaby spełniać również funkcję takie jak „Ukwiał”. – Jej konstrukcja opiera się na modułach. Jeśli chcielibyśmy wykorzystywać ją w szerszym zakresie, moglibyśmy po prostu dokupić moduł z konieczną aparaturą – podsumowuje kpt. mar. Dziugan.
autor zdjęć: www.teledynegavia.com
komentarze