Oczyszczanie morza z min i zapewnienie bezpiecznego przejścia siłom stabilizacyjnym i konwojowi z pomocą humanitarną – takie były główne zadania polskich okrętów podczas zakończonych wczoraj ćwiczeń „Northern Coasts 2014” na północnym Bałtyku.
„Northern Coasts” to jedne z największych ćwiczeń organizowanych na Bałtyku. Gospodarzem tegorocznej edycji po raz drugi w historii była Finlandia. Blisko dwa tygodnie na morzu współdziałało przeszło 50 okrętów z kilkunastu państw członkowskich i współpracujących z NATO, a także ponad 20 śmigłowców i samolotów. Łącznie w ćwiczeniach było zaangażowanych trzy tysiące osób, z czego połowę stanowili żołnierze fińscy wspomagani przez rezerwistów i funkcjonariuszy straży granicznej.
Pięć okrętów z Polski
Na północnym Bałtyku silnie reprezentowana była też Marynarka Wojenna RP. Łącznie w „Northern Coasts” wzięło udział pięć okrętów: trzy trałowce OORP „Hańcza”, „Nakło” i „Drużno” oraz dwa niszczyciele min OORP „Mewa” i „Flaming”. Pierwsze cztery dotarły do Finlandii prosto z macierzystych portów w Świnoujściu i Gdyni. Z kolei ORP „Flaming” pojawił się tam razem z okrętami Stałego Zespołu Sił Przeciwminowej NATO (SNMCMG1), w którym działa od kilku tygodni.
Scenariusz ćwiczeń zakładał, że na północy Europy doszło do konfliktu pomiędzy dwoma fikcyjnymi państwami. Przy okazji wzrosło zagrożenie terroryzmem, piractwem, uaktywnili się też przemytnicy. Aby nie dopuścić do eskalacji napięcia, międzynarodowa społeczność zdecydowała o wysłaniu tam sił pokojowych oraz konwoju z pomocą humanitarną. Aby jednak mogły one osiągnąć założone cele, okręty przeciwminowe musiały oczyścić akwen z materiałów wybuchowych. I to było główne zadanie między innymi polskich jednostek.
Jak wyjaśnia st. mar. Sebastian Antoniewski z załogi ORP „Flaming”, niszczyciele min i trałowce próbowały wykryć, zidentyfikować, a potem zebrać miny ćwiczebne. – Szczególnie skomplikowany był pierwszy etap ćwiczeń, kiedy to podczas przejścia z Zatoki Botnickiej na Zatokę Fińską otrzymaliśmy zadanie oczyszczenia toru podejściowego do portu Hanko – mówi st. mar. Antoniewski. – Działania utrudniała trochę pogoda, ale przede wszystkim duża liczba znajdujących się tam wysp – dodaje. Potem okręty przez tydzień operowały na Zatoce Fińskiej. Tam właśnie jednostki działające w SNMCMG1 natrafiły na cztery autentyczne miny stanowiące pozostałość pierwszej i drugiej wojny światowej. – Jedna z nich została zdetonowana przez naszą załogę – tłumaczy st. mar. Antoniewski. – Była to mina AMD 500, spoczywająca na głębokości 50 metrów. Do jej identyfikacji i zniszczenia załoga użyła pojazdu podwodnego – dodaje.
Manewry w cieniu kryzysu
Ćwiczenia „Northern Coasts” miały przygotować siły morskie różnych państw do wspólnego działania podczas sytuacji kryzysowych. Załogi okrętów i sztabowcy trenowali różne warianty tego typu operacji, łącznie z ewakuacją ludności cywilnej. Manewry prowadzone były w cieniu kryzysu ukraińskiego, w dodatku w sąsiedztwie wód terytorialnych Rosji. Jednak, jak przyznaje kmdr Petri Heilanen z fińskiego ministerstwa obrony, sytuacja za wschodnią granicą Sojuszu nie miała wpływu na przygotowania do ćwiczeń i ich scenariusz. – NOCO-14 było przygotowywane od jedenastu miesięcy. Nie mieliśmy kryształowej kuli, dzięki której moglibyśmy przewidzieć kryzys – podkreśla w rozmowie z portalem „Helsinki Times”.
Wczoraj polskie okręty, które brały udział w „Northern Coasts”, wyruszyły do domu. – Do macierzystych portów w Świnoujściu i Gdyni powinny dotrzeć na początku przyszłego tygodnia – zapowiada kmdr ppor. Jacek Kwiatkowski, rzecznik 8 Flotylli Obrony Wybrzeża, w której służą jednostki. Wyjątek to ORP „Flaming”, który pozostanie w natowskim zespole obrony przeciwminowej i będzie z nim wykonywał kolejne zadania. Wkrótce wraz z innymi jednostkami SNMCMG1 zawinie do portu w Kłajpedzie.
autor zdjęć: Combat Camera Northen Coasts, Piotr Batrosiewicz, 8 FOW
komentarze