Misja okrętu dowodzenia ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki” dziś ostatecznie przechodzi do historii. Okręty zespołu kończą dyżur bojowy, a kierujący nimi oficer zdaje obowiązki w Northwood, gdzie mieści się siedziba Dowództwa Komponentu Morskiego NATO. Nowy zespół zacznie działać za pół roku.
– W Northwood będę przez dwa dni. Tyle czasu zajmie złożenie meldunków i rocznego raportu z misji oraz zdanie dowodzenia – tłumaczy kmdr por. Piotr Sikora, który przez blisko rok kierował poczynaniami pierwszego ze Stałych Zespołów Sił Obrony Przeciwminowej NATO (z ang. SNMCMG-1).
Na czele grupy stał polski okręt dowodzenia ORP „Kontradmirał Xawery Czernicki”. Podlegały mu niszczyciele min m.in. z Holandii, Norwegii, Estonii i Niemiec. Faza morska misji zakończyła się w ostatnich dniach listopada ubiegłego roku. Od tej chwili okręty stacjonowały w macierzystych portach, a sztab misji w Gdyni. – Pozostawaliśmy jednak w dyżurze bojowym. W razie wezwania mieliśmy pięć dni na to, by wyjść w morze – tłumaczy kpt. mar. Piotr Wojtas, rzecznik zespołu. Ostatecznie jednak dyżur upłynął spokojnie.
Zakończył się dziś, tyle że nietypowo. – Nie przekazuję dowodzenia swojemu następcy. Po raz pierwszy w historii nie został bowiem sformowany nowy zespół, który mógłby rozpocząć misję bezpośrednio po nas – zaznacza kmdr por. Sikora. Powód? Brak okrętu dowodzenia. Żadne z państw NATO nie zgłosiło jednostki zdolnej do pełnienia takiej roli. Na razie więc niszczyciele min, które miały wejść do SNMCMG-1, pozostaną w macierzystych portach albo dołączą do zespołu numer dwa operującego na Morzu Śródziemnym.
Nowy zespół numer jeden rozpocznie misję dopiero w drugim półroczu. Na jego czele stanie litewski oficer kmdr por. Giedrius Premeneckas, sztab zaś będzie się mieścił na należącym do Litwy okręcie LNS „Jotvingis”. W skład zespołu wejdzie polski niszczyciel min ORP „Flaming”. – Oficjalne przekazanie dowództwa odbędzie się w Kłajpedzie. Wówczas to oddamy należący do NATO sprzęt, który wykorzystywaliśmy podczas naszej misji. Były to na przykład laptopy czy flagi – tłumaczy kmdr por. Sikora.
Misja „Czernickiego” trwała przeszło dziesięć miesięcy. Należące do zespołu okręty operowały na Bałtyku, Morzu Północnym oraz Oceanie Atlantyckim. Łącznie pokonały 16,7 tysiąca mil morskich. Strzegły bezpieczeństwa szlaków żeglugowych, podczas operacji bojowych zaś ich załogi usuwały z morskiego dna niewybuchy z czasów II wojny światowej. Na wodach Wielkiej Brytanii, Holandii, Belgii i Litwy zlikwidowane zostały obiekty zawierające kilka ton materiałów wybuchowych. Okręty brały udział w licznych międzynarodowych manewrach, m.in. „Steadfast Jazz” u wybrzeży Polski, „Joint Warrior” na Atlantyku czy „Northern Coasts” niedaleko Szwecji. Ćwiczyły też wspólnie ze Strażą Przybrzeżną Islandii i okrętami rosyjskiej Marynarki Wojennej.
– Pogoda nas nie rozpieszczała. Od stycznia aż do czerwca niemal bez przerwy zmagaliśmy się ze sztormem. Mimo to udało nam się zrealizować plany niemal w stu procentach – wspomina kmdr por. Sikora.
ORP „Czernicki” na co dzień stacjonuje w Świnoujściu. Jednostka już dwa razy była okrętem dowodzenia SNMCMG-1. Wcześniej m.in. wzięła udział w drugiej wojnie przeciwko Irakowi. Okręt patrolował ujście Eufratu, transportował jednostki komandosów oraz pomoc humanitarną.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze