Jeżeli dowódca podejmuje złe decyzje przed ekranem monitora, to raczej nie poradzi sobie również na realnym polu walki.
Trenażery i symulatory wspomagane komputerowo do niedawna były wykorzystywane do indywidualnego szkolenia specjalistów różnych dziedzin lub załóg i obsług sprzętu. Postęp w dziedzinie informatycznej sprawił, że za pomocą odwzorowania cyfrowego pola walki mogą się w ten sposób szkolić także całe bataliony, brygady, a nawet dywizje. Systemy symulacji umożliwiają wgląd w proces decyzyjny dowódców na każdym szczeblu, a nawet poczynania poszczególnych żołnierzy drużyny.
Najbardziej zaawansowanym systemem symulacji pola walki z powodzeniem wykorzystywanym w naszej armii jest JCATS (Joint Conflict and Tactical Simulation). Może symulować jednocześnie działania około 60 tys. obiektów: żołnierzy, pojazdów, samolotów, okrętów. Wszystko jest pokazywane w czasie rzeczywistym – przebieg działań taktycznych, walk i potyczek. Program uwzględnia wiele czynników, takich jak ukształtowanie terenu, co przekłada się na prędkość poruszania się po nim ludzi i pojazdów. Sprawdza też zużycie paliwa i stan zapasów oraz ilość użytej w walce amunicji. Sam jednak nie ingeruje w przebieg ćwiczeń, lecz pokazuje, jak działania dowódców wpływają na konkretne sytuacje.
Ten system symulacji pola walki, dzięki pomocy amerykańskich specjalistów, najpierw wykorzystywano do przygotowania kadry dowódczej różnych szczebli do kolejnych zmian Polskiego Kontyngentu Wojskowego w Afganistanie, a od 2013 roku jest obsługiwany przez specjalistów z Centrum Wsparcia Systemów Dowodzenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych z Białobrzegów i pomaga w przygotowaniu dowódców do działania podczas obrony granic kraju.
Jako pierwsi na dużą skalę system testowali dowódcy 7 Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich z 17 Wielkopolskiej Brygady Zmechanizowanej w 2013 roku w trakcie ćwiczeń pod kryptonimem „Gronost@j ’13”. Rok później, również w brygadzie z Międzyrzecza, na wspomaganych komputerowo ćwiczeniach dowódczo-sztabowych z systemem JCATS zmierzył się 15 Batalion Ułanów Poznańskich. Między tymi ćwiczeniami system został ulepszony. Po pierwszych doświadczeniach specjaliści z Białobrzegów we współpracy z oficerami 17 WBZ starali się wzbogacić i urealnić ćwiczebną bazę danych. Do pamięci wprowadzono między innymi wiele nowych elementów, uszczegółowiono struktury ćwiczących wojsk, ich wyposażenie, potencjał bojowy, podkłady mapowe odzwierciedlające środowisko geograficzne.
W marcu 2015 roku odbyły się kolejne ćwiczenia z wykorzystaniem JCATS. Trzeci „Gronost@j” był jednak przygotowany ze znacznie większym rozmachem niż dwa poprzednie. Do działania włączono dwa stanowiska dowodzenia batalionowych zgrupowań taktycznych zorganizowanych na bazie 1 Batalionu Zmotoryzowanego Ziemi Rzeszowskiej i 7 Batalionu Strzelców Konnych Wielkopolskich. Uczestniczyły w nich również grupy operacyjne z 15 Batalionu Ułanów Poznańskich, 7 Dywizjonu Artylerii Konnej Wielkopolskiej, 5 Kresowego Batalionu Saperów, dywizjonu przeciwlotniczego, Batalionu Dowodzenia „Strzelców Wielkopolskich” i Kompanii Rozpoznawczej „Ułanów Wielkopolskich”.
Żołnierzy „cyfrowej brygady” wirtualnie wspierały: 1 Kompania Czołgów 1 Batalionu Czołgów 10 Brygady Kawalerii Pancernej ze Świętoszowa, wyposażona w leopardy 2A4, i 1 Kompania Czołgów 1 Batalionu Czołgów 34 Brygady Kawalerii Pancernej z Żagania z najnowszymi w polskiej armii leopardami 2A5. W ćwiczeniach brali również udział lotnicy z 2 Skrzydła Lotnictwa Taktycznego, 1 Brygady Lotnictwa Wojsk Lądowych, specjaliści z Centralnej Grupy Działań Psychologicznych, informatycy z Centrum Wsparcia Systemów Dowodzenia Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych z Białobrzegów oraz Grupa Centrum Przygotowań do Misji Zagranicznych CIMIC z Kielc.
Walka na klawiaturach
Zorganizowanie ćwiczeń na tak dużą skalę to spore wyzwanie. Na czterech stanowiskach dowodzenia korzystano bowiem jednocześnie z ponad 130 komputerów. Okazało się jednak, że żołnierze Siedemnastki są do tego dobrze przygotowani. „Gdy organizowaliśmy pierwsze ćwiczenia »Gronost@j«, wiele rzeczy było dla nas nowych. Musieliśmy nauczyć się współpracować ze specjalistami z Białobrzegów. W tym roku robiliśmy to jednak już po raz trzeci, więc nie mieliśmy problemów z rozwinięciem i przygotowaniem do pracy stanowiska dowodzenia ćwiczeniami”, mówi ppłk Grzegorz Kaliciak, dowódca batalionu dowodzenia 17 WBZ. W ćwiczeniach brało udział 500 żołnierzy, którzy pracowali na czterech w pełni rozwiniętych stanowiskach dowodzenia. Prowadzili potyczki i działania taktyczne, wykorzystując zaledwie 40 jednostek sprzętu. W wymiarze wirtualnym zaś w grze wojennej uczestniczyło prawie 5 tys. żołnierzy i około 300 jednostek sprzętowych, takich jak: rosomaki, leopardy 2A4 i 2A5, samoloty i śmigłowce.
Realna odpowiedzialność
Wykorzystanie podczas ćwiczeń JCATS pozwala dokładnie sprawdzić wiedzę i talent oficerów na wszystkich szczeblach dowodzenia. Gen. bryg. Andrzej Kuśnierek, dowódca 17 WBZ i kierownik ćwiczeń „Gronost@j ’15”, miał możliwość modelowania sytuacji taktycznej na polu walki i określania stopnia trudności dla poszczególnych dowódców.
„Plany zamierzeń przeciwnika zostały wprowadzone do systemu, ale dowódca brygady mógł również stwarzać ćwiczącym batalionom nowe sytuacje taktyczne, które wymagały od dowódców podejmowania szybkich i trafnych decyzji”, wyjaśnia ppłk Arkadiusz Mikołajczyk, szef sztabu brygady, zastępca kierownika ćwiczeń „Gronost@j ’15”. „Przy ekranie komputera dowódcy bardzo szybko mogli przekonać się, jakie skutki przyniosło to, że czegoś nie przewidzieli, coś zlekceważyli lub że nie mają wystarczającej wiedzy z jakiejś dziedziny. W takiej sytuacji nie ma nic gorszego niż komunikat o tym, jaki sprzęt stracili i ilu ludzi”, dodał ppłk Mikołajczyk.
Porażka w wirtualnej bitwie boli równie mocno, jak ta na prawdziwym polu walki. To jeden z wielu ważnych wniosków, które przyniosły trzy edycje ćwiczeń „Gronost@j”. Por. Dawid Butlak, dowódca kompanii zmotoryzowanej, podobnie jak wielu jego kolegów oficerów, woli szkolić się realnie. Lubi słyszeć warkot silników i huki wystrzałów, czuć kurz unoszący się na pasach taktycznych. Zdaje sobie jednak sprawę z tego, że w polu rozjemcy mogą nie wychwycić wszystkich błędów czy niedoskonałości, popełnionych przez niego lub jego podwładnych. Treningi komputerowe pozwalają natomiast dokładnie ocenić każdą sytuację i analizować ją po wielokroć, aby wyeliminować błędne decyzje. „Gdy ćwiczę przy komputerze, od razu widzę, czy dobrze oceniłem zamiary i siły przeciwnika. I chociaż takie działania są podejmowane w sferze wirtualnej, dają poczucie olbrzymiej odpowiedzialności”, podsumowuje por. Butlak.
Systemu JCATS nie da się oszukać. Raz podjęta decyzja przynosi konkretne skutki, których nie da się skorygować. Wszystkie wydane polecenia, przebieg działań taktycznych i walk zostają zapisane na dyskach. Dzięki temu w trakcie omawiania ćwiczeń każdą z sytuacji można odtworzyć i później wykorzystać do celów szkoleniowych, aby w czasie kolejnych manewrów nie popełniano tych samych błędów.
Za treningami wirtualnymi przemawia też ekonomia. Zakrojone na szeroką skalę działania zbrojne, prowadzone na rozległym terenie z użyciem kilkuset jednostek sprzętowych, odbyły się bez wyprowadzania ludzi i sprzętu. Nie zużyto setek litrów paliwa i setek tysięcy sztuk różnorodnej, często bardzo drogiej amunicji. Nie trzeba było też zapewnić zakwaterowania żołnierzom na poligonie. „Tego typu szkolenie przynosi podwójną korzyść”, mówi gen. bryg. Andrzej Kuśnierek. „Osiąga się duże efekty przy niskich nakładach finansowych w stosunku do założonych wariantów i rozmachu prowadzonych działań”.
autor zdjęć: Łukasz Kermel/17 WBZ