PANTERA ZE STÓJKĄ

Dzisiejszy ubiór polowy staje się coraz bardziej integralnym elementem zestawu bojowego.

 

W latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku polowy zestaw odzieży nie był zbyt wyrafinowany. Składał się ze spodni, bluzy, do tego kurtki zimowej zwanej bechatką, która była ciężka, niewygodna i ograniczała ruchy żołnierza. Średnio chroniła przed zimnem, a po deszczu czy przypadkowej kąpieli na mrozie tworzyła pancerz. Żołnierzom zawodowym dołożono wówczas do munduru polowego koszulę z krawatem. Były nawet absurdalne próby egzekwowania takiej elegancji podczas skoków desantowych! Kompletu dopełniały obcierające nogi buty „rumcajsy”, które udawały tradycyjne oficerki, będące udręką dla młodszej kadry zawodowej ćwiczącej w polu.

Czasem też sami żołnierze nie potrafili właściwie ocenić tego, co mieli. Do końca lat osiemdziesiątych komandosom zazdroszczono mundurów w wersji US, czyli ubiór specjalny. Były one zgrabniej skrojone, miały więcej kieszeni niż powszechnie używane moro, do tego ściągacze. Komandosi awangardowych jednostek jeszcze go zwężali, żeby podkreślić sylwetkę wojownika. Wszystko do czasu, gdy w brytyjskim czasopiśmie „Combat & Survival”, gdzie w końcowej części omawiano ubiory wojskowe z całego świata, pojawił się opis munduru polskiego spadochroniarza. Niestety, został bezlitośnie obśmiany. I nie była to wojna ideologiczna, lecz profesjonalne podejście zachodnich specjalistów. Rozkład dużej liczby kieszeni okazał się bowiem zupełnie nielogiczny i niepraktyczny, zwężane nogawki i ściągacze w połączeniu ze sztywną i nieprzepuszczającą powietrza tkaniną nadawały wprawdzie wdzięku sylwetce, ale utrudniały poruszanie się. Niestety, krytycy mieli rację.

 

Twórcze gadżeciarstwo

Importerami mundurowych nowinek i wszelakich bojowych gadżetów od zawsze byli wojskowi misjonarze. Już przed laty, z Libanu żołnierze przywozili tak zwane dubonki, kurtki izraelskie w kamuflażu. W połowie lat dziewięćdziesiątych sporadycznie pojawiały się mundury w brytyjskim kamuflażu DPM, kombinezony rodem z jakiejś służby ratowniczej oraz letnie, lekkie mundury amerykańskie. Na większą skalę nowoczesna odzież dotarła do naszej armii wraz z wejściem Polski do NATO. Mundury armii sojuszniczych pojawiły się u nas wkrótce po tym, jak Polacy zaczęli się szkolić w Stanach Zjednoczonych, Niemczech, Wielkiej Brytanii. Gospodarze dawali żołnierzowi ubranie i wyposażenie, które potem przeważnie mógł sobie zachować.

W epoce przełomu ustrojowego, podczas pierwszych kontaktów z armiami zachodnimi, jeszcze zanim wstąpiliśmy do NATO, funkcjonujące przy misjach amerykańskie army px, czyli sklepy z odzieżą i wyposażeniem wojskowym, kojarzyły się wówczas z peerelowskimi peweksami. Ceny w nich były niższe niż gdzie indziej, ale dla nas, w latach dziewięćdziesiątych, nadal zaporowe. Mimo to zarówno szeregowi, jak i generałowie kupowali tam głównie buty i stroje ochronne, popularnie nazywane goreteksami.

Doposażanie się za własne pieniądze ma już w naszej armii, która pod tym względem nie jest wyjątkiem, mniej więcej ćwierć wieku tradycji, zapoczątkowanej we wczesnej epoce misji bałkańskich.

 

Wzór 2010

Znacznie lepszym rozwiązaniem od wprowadzania regulaminowych restrykcji było stworzenie własnego systemu, którego inni by nam zazdrościli. I to się w zasadzie udało, bo umundurowanie polowe wzoru 2010 jest krokiem w dobrą stronę. Długie i żmudne prace nad nowym ubiorem dla wojsk lądowych zakończono przed czterema laty. Rozporządzeniem ministra obrony narodowej wprowadzono w miejsce leciwego już uniformu wzoru 93, produkt oznakowany jako wzór 2010. Od swego poprzednika różni się niemalże wszystkim, począwszy od tkaniny, poprzez sposób szycia, krój, rozmieszczenie kieszeni i wszycie piersiowych pod skosem, aż po zastąpienie szelek i pasa nylonowego paskiem z plastikową zapinką. Niezwykle cennymi elementami są kieszenie na kolanach i łokciach oraz umieszczane w nich ochraniacze. A najbardziej wyrazisty symbol przemian stanowi wprowadzenie kołnierza, który po zapięciu tworzy stójkę.

Mundur występuje w czterech wariantach: polowym, letnim, tropikalnym w kamuflażu pustynnym oraz specjalnym. Jest wykonany, w zależności od wersji, z trzech rodzajów tkaniny: US-21, zawierającej 85% bawełny i 15% poliestru, ze splotem rip-stop; US-22, w której obu składników jest po połowie; oraz trudnopalnej, łączącej po równo poliimid typu karmel i wiskozę, zszywanej nićmi aramidowymi.

Zwyciężyły tym razem doświadczenie i ergonomia, najbardziej zaś znaczącym w procesie twórczym elementem były testy oraz konsultacje prowadzone z przyszłymi użytkownikami. Odzież na kolejnych etapach sprawdzali w warunkach polowych, a także w misjach żołnierze 1 Dywizji Zmechanizowanej, 11 Dywizji Kawalerii Pancernej oraz 12 Dywizji Zmechanizowanej. Kulminacyjnym wydarzeniem była 29 września 2008 roku konferencja w Wojskowym Ośrodku Badawczo-Wdrożeniowym Służby Mundurowej, w której uczestniczyli żołnierze z jednostek bojowych i przedstawiciele producenta PPH Kama. Po wielokrotnych i skrupulatnych próbach produktu wprowadzono kolejne zmiany i poprawki, po czym partię mundurów, jako drugi prototyp, skierowano do testów w jednostkach aeromobilnych, 6 Brygadzie Powietrznodesantowej i 25 Brygadzie Kawalerii Powietrznej, a także w 10 Brygadzie Kawalerii Pancernej oraz 10 Brygadzie Logistycznej.

 

Dziennikarskie dziecko

W konsultacjach uczestniczyli również dziennikarze z „Nowej Techniki Wojskowej” i „Raportu”, zajmujący się tematem umundurowania i wyposażenia osobistego: Michał Sitarski, Adam Dubiel, Mateusz Kurmanow i Bartosz Szołucha. Wszyscy od lat specjalizowali się w tej dziedzinie, sami często używali mundurów, analizowali krajowe produkty i porównywali je z najlepszymi na świecie. Sitarski, który miał za sobą kilkanaście lat doświadczeń zawodowej służby wojskowej, wspomina dziennikarski wkład w tworzenie nowych projektów: „Zaprezentowany wówczas mundur polowy był wstępną propozycją i w czasie burzy mózgów dość znacznie zmieniliśmy jego wygląd. Można powiedzieć, że właśnie wtedy został wypracowany ten dzisiejszy. Doszło jeszcze parę detali, ale ogólna forma pozostała bez zmian. Szkoda, że z nowym mundurem nie udało się wprowadzić nowego wzoru maskującego, mimo że były autorskie propozycje rozwiązań”. W czasie kolejnych spotkań ubiór zyskał ostateczną, znaną dziś formę – przy okazji poprawiono także kombinezon i kurtkę zimową czołgisty. Trudno uwierzyć, że miała ona pierwotnie sięgać do połowy uda!

 

Siedem warstw

Twórcy nowej koncepcji munduru polowego opracowali i przygotowali zestaw odzieży określany jako siedmiopoziomowy system ochrony przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. Pierwsze dwa stanowią komplety bielizny i skarpet w wariantach letnim i zimowym. Co ogromnie ważne, wykonano je z tzw. tkaniny oddychającej, przepuszczającej powietrze, która zarazem chroni przed zimnem i ułatwia odparowanie potu. Pomyślano również o ochronie żołnierza w działaniach bojowych na wypadek pojawienia się wysokiej temperatury. Tkanina bielizny nie może być definitywnie ognioodporna, ale zastosowanie odpowiednich włókien powoduje, że podczas wybuchu czy pożaru nie podsyca ona ognia i nie topi się na człowieku.

Następny element stanowi mundur polowy wzoru 2010 ze stójką, o współczesnym kroju i wykonany z nowoczesnej tkaniny. Dość cienka bluza ocieplająca to kolejna warstwa zestawu, podobnie jak przewidziany na niższe temperatury, oddychający i chroniący przed dopływem wilgoci z zewnątrz windstoper. Kompletu dopełnia, jako szósty element, ubranie ochronne, od lat bardzo popularny w wojsku, ale wcześniej nie dla wszystkich dostępny goreteks. Kurtka i spodnie z podklejoną do tkaniny membraną teflonową, której właściwości – zatrzymywanie wody, a przepuszczanie pary wodnej – zapewniają zarazem ochronę, jak i oddychalność systemu. Wreszcie warstwę siódmą, wierzchnią, zimową, można nosić dwustronnie – eksponować komponującą się z tłem leśnym oliwkę lub stronę białą, mało widoczną na tle śniegu.

 

Wyspecjalizowane przyrządy

W zestawach bojowych niezwykle istotną rolę odgrywa combat shirt, strój z rękawami, tak jak normalny wojskowy mundur, częściowo przykrywany kamizelką osłaniającą tułów, wykonaną z delikatnej, ułatwiającej przepuszczanie powietrza tkaniny stosowanej w bieliźnie termoaktywnej. Walory standardowego munduru polowego tracą bowiem sens, gdy w zestawie bojowym pojawiają się osłony balistyczne czy kamizelki kuloodporne, modułowe, połączone z kamizelką oporządzeniową. Po włożeniu tego wszystkiego żołnierzowi robi się gorąco.

Podczas przygotowań zestawu mundurowego prowadzono zaawansowane prace nad elementem ubioru nazwanym koszulobluzą pod kamizelkę ochronną. Nasi żołnierze otrzymują ten element odzieży od 2012 roku i nie muszą go już kupować za własne pieniądze bezpośrednio u producentów albo w army px.

Szczególnie wyspecjalizowanym „przyrządem” mundurowym jest w zestawie komplet – kurtka i spodnie – paroprzepuszczalny. Idea zastosowania przepuszczającej pot (czyli parę wodną), a zatrzymującej wodę membrany powstała przed laty z myślą o… kosmonautach. Gdy taki materiał znakomicie się w sprawdził w specyficznych warunkach, posypały się na niego zamówienia ze środowiska sportów ekstremalnych i armii amerykańskiej, a wkrótce również brytyjskiej, która przekonała się do wynalazku po dramatycznych doświadczeniach wojny falklandzkiej z 1982 roku, kiedy groźniejszym przeciwnikiem od Argentyńczyków okazał się surowy klimat. Wprowadzając system mundurowy Combat Soldier 95, Brytyjczycy zadbali o to, by każdy służący w armii żołnierz był wyposażony również w oddychający zestaw, mogący mu uratować życie.

U nas mieliśmy z tym pewien kłopot, bo pierwszy goreteks wykonany na potrzeby polskiego wojska – nomen omen przez Brytyjczyków – okazał się, delikatnie mówiąc, porażką. Powstał model sztabowy będący zaprzeczeniem idei oddychalności. Cóż, mieliśmy w armii zatwierdzony urzędowo krój munduru i nikt nie mógł sobie pozwolić na jakąkolwiek dowolność. Dopiero po pewnym czasie pojawiła się możliwość wprowadzenia wariacji – dziś taka wersja znana jest jako ubranie ochronne.

 

Oliwkowe puzzle

Przez długie wieki armie lśniły pancerzem, powiewały sztandarami, onieśmielały przeciwnika barwą. Przełom w tej dziedzinie nastąpił przed ponad stu laty, na początku wielkiej wojny światowej, gdy Francuzi wystrojeni w czerwone spodnie stali się znakomitym celem dla strzelców niemieckich. Nie mówiąc już o oficerach niektórych formacji, noszących czerwone kepi. Okupione krwią doświadczenie spowodowało, że wkrótce na polach bitewnych zapanowała szarzyzna.

W naszej armii od lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku na długi czas zapanował wzór moro, na krótko oddzielony od współczesnej pantery bardzo brzydką żabą (pumą). Dziś żołnierze wielu armii świata są zafascynowani amerykańskim wzorem maskującym MultiCam, przeznaczonym dla żołnierzy działań specjalnych. Może więc, przy takich tendencjach, należałoby poddać się światowym trendom? Jednakże w wypadku munduru, również polowego, ważna jest identyfikacja narodowa. Szanujące się armie mają swój własny, narodowy kamuflaż. Dobrym przykładem może być Słowenia, której mundur wprawdzie jest trochę podobny do modnego MultiCam, ale ma własny układ plam.

Głównym zadaniem kamuflażu jest jednak przede wszystkim nie ładny wygląd, lecz oszukanie wzroku, wspomaganego przez przyrządy optyczne lub służące do wykrywania zjawisk cieplnych. Używając fachowych określeń – powinien być mimetyczny i deformujący, zlewać się z tłem, nie świecić, powodować, by człowiek nie miał kształtu człowieka. Ocena estetyki nie powinna mieć tu zatem znaczenia.

Oficjalnie polscy żołnierze chodzą w panterze, zwanej żartobliwie puzzlami. Mało kto pamięta, że została zaprojektowana dla jednostki GROM przez jednego z jej oficerów. Do armii elitarny plamiak wprowadzono powszechnie dzięki… prezydentowi, a zarazem kpr. rez. Lechowi Wałęsie, który wystąpił na poligonie w zastrzeżonym dla elity stroju. Gdy spytano, co to za mundur, odpowiedź zwierzchnika sił zbrojnych wyprzedził szef Sztabu Generalnego WP gen. Tadeusz Wilecki, mówiąc, że jest to wzór przewidziany dla całej armii. I słowo stało się ciałem.

Dziś w polskich mundurach są stosowane coraz nowocześniejsze tkaniny, a stary kamuflaż mimo upływu lat się nie zmienia. Kolorystycznie wydaje się nieco przyciężki i nie imponuje wyglądem, ponadto są już o wiele lepsze rozwiązania maskujące. Być może przydałyby się drobniejsze plamki, digital, wrażenie przestrzenności, subtelniejsza kolorystyka. Nie ma jednakże kamuflażu uniwersalnego na wszystkie okazje, pory roku i na każdy teren.

Nadal używamy pantery, mimo że wzór z lat dziewięćdziesiątych trochę się już postarzał. Jakąś nieśmiałą próbą dokonania zmiany było zaprezentowanie polskiego, ale delikatnie spikselowanego wzoru przez firmę Helikon. Miał mniejsze plamki, rozmyte ich brzegi. Z pewnością stanowił dość nowoczesną propozycję. Bo nie jest nią raczej MultiCam, który nie najlepiej sprawdza się w naturalnych warunkach naszego kraju. Czasem pojawiają się też koncepcje zupełnie nietrafione. Jakiś czas temu załogi śmigłowców ubrano w pomarańczowe kombinezony. Idea była podobno taka, by w wypadku wodowania na morzu lotnicy byli widoczni z daleka. Ci jednak zwrócili uwagę na to, że w ten sposób staliby się celem dla przeciwnika. Dla własnych ratowników powinien wystarczyć zakodowany system łączności. Obecnie piloci przechodzą na ubiory oliwkowe, a jedynie służby ratownicze nadal mają pomarańczowo-czarne.

 

Komentarz

Cezary Gąsiorowski

Do udziału w pracach nad nowym mundurem, które rozpoczęliśmy pod koniec 2007 roku, zaprosiliśmy wszystkich zainteresowanych, w tym żołnierzy z jednostek wojskowych, krajowych wykonawców umundurowania oraz przedstawicieli prasy wojskowej. Podczas jednego ze spotkań zaprezentowaliśmy kilka projektów, w których wykorzystaliśmy analizy umundurowania polowego innych armii oraz uwagi i spostrzeżenia żołnierzy wracających z misji. Po dyskusji zaproponowane rozwiązania zastosowaliśmy w partii prototypowej, poddanej testom w wytypowanych jednostkach wojskowych.

Sukces nowego munduru polowego przyspieszył rozpoczęcie prac nad innymi elementami ubioru polowego i specjalnego, między innymi kombinezonem i kurtką zimową czołgisty, kombinezonem i kurtką pilota, mundurem ćwiczebnym marynarki wojennej, ubraniem technika lotniczego, ubraniem maskującym. Zajęliśmy się również siedmiopoziomowym systemem ochrony żołnierza przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi, zawierającym między innymi bieliznę i ocieplacze stosowane pod mundury polowe. Wojskowy Ośrodek Badawczo-Wdrożeniowy Służby Mundurowej prowadzi obecnie prace nad poprawą walorów użytkowych obowiązującego od lat ubrania ochronnego wzór 128 oraz gruntowną modyfikacją zasobnika piechoty górskiej wzór 987/MON.

Mjr Cezary Gąsiorowski jest kierownikiem pracowni umundurowania Wojskowego Ośrodka Badawczo-Wdrożeniowego Służby Mundurowej.

 

Komentarz

Łukasz Cymer

W wojskowych mundurach polowych stosuje się coraz lepsze, bardziej ekologiczne tkaniny i ergonomiczniejsze podejście do kroju, żeby nie przenosić wzorów i estetyki z mundurów wyjściowych. Po okresie fascynacji tworzywami sztucznymi w produkcji odzieży wojskowej obserwuję powrót do włókien naturalnych. Nie do bawełny jednak, bo jej produkcja wymaga zaangażowania w pracę wielu rolników i stosowania znacznej ilości pestycydów, a to przekłada się na cenę. Przyszłość otwiera się natomiast przed konopiami, które mają półtorametrowe włókno i są równie mocne jak poliamid.

Łukasz Cymer projektował mundury dla polskich producentów, a także pracował w brytyjskiej firmie Arktis, będącej renomowanym wytwórcą umundurowania i wyposażenia wojskowego.

 

 

Komentarz

 

Witold Fedejko

 

Koncepcja zmian na najbliższe lata w wyposażeniu mundurowym żołnierzy powstała w Szefostwie Służby Mundurowej Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych i obejmowała między innymi opracowanie mundurów polowych o wysokich właściwościach użytkowych, poprawiających bezpieczeństwo. W nowych wzorach przedmiotów wchodzących w skład umundurowania założyliśmy podejście systemowe – każdy element będzie częścią jednego z dwóch systemów zapewniających nie tylko odpowiedni komfort użytkowania, lecz także ochronę przed niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi oraz oparzeniami. Ze względu na potrzebę racjonalnego wykorzystania wzorów dotychczas używanych, żołnierze są wyposażani w nowe umundurowanie sukcesywnie, a cała wymiana zakończy się w 2018 roku.

 

Ppłk Witold Fedejko służy w Szefostwie Służby Mundurowej Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych.

  

Projekty na miarę przyszłości

Nie są już wytworami fantazji zestawy przeznaczonej do walki odzieży monitorującej stan zdrowia i samopoczucie żołnierza. Sygnalizują, za pomocą czujników, niedobór ważnych składników w organi-zmie, ostrzegają przed nadmiernym zmęczeniem, niezależnie od warunków panujących w otoczeniu regulują temperaturę i wilgotność ciała wojownika. W razie zranienia, warstwa przylegają-ca bezpo-średnio do ciała tamuje krew i dozuje środki medyczne.

Żołnierz ubrany w tak nowoczesny mundur jest dla przeciwnika niemalże niewidoczny, gdyż kamuflaż sam się dostosowuje do otoczenia. Odpowiednio oprzyrządowany wojownik będzie miał nie tylko in-dywidualną łączność, ale również własne zobrazowanie pola walki i identyfikację „swój–obcy”. Testo-wane są również egzoszkielety, wspierające moc, tym samym udźwig, a także szybkość poruszania się żołnierza.

W zaawansowanych projektach mundur polowy staje się zatem integralnym elementem zestawu bo-jowego, w którego wnętrzu, jak na razie, znajduje się jeszcze człowiek. Do czasu, oczywiście.

 

Wzór dla NATO

Na przełomie marca i kwietnia 2016 roku w Polsce, najprawdopodobniej w Bydgoszczy, odbędzie się spotkanie natowskiej grupy roboczej Combat Clothing, Individual Equipment and Protection – CCIEP, której członkowie zajmują się programami badawczo-rozwojowymi, projektami modernizacyjnymi realizowanymi przez poszczególne armie NATO oraz standaryzacją szeroko pojętego wyposażenia osobistego żołnierza.

Naszych sojuszników bardzo interesują prace specjalistów z Inspektoratu Wsparcia Sił Zbrojnych nad wielopoziomowym systemem ochronnym, który ma lepiej zabezpieczyć żołnierzy przed ogniem i poparzeniami. 

Grupa CCIEP działa w ramach NATO Army Armaments Group (NAAG) Land Capability Group on Dismounted Soldier System (LCG DSS) i należą do niej: Szwecja, Stany Zjednoczone, Francja, Austria, Holandia, Wielka Brytania, Belgia, Kanada, Niemcy, Czechy, Grecja, Węgry, Hiszpania, Litwa, Łotwa. Od ubiegłego roku w pracach biorą udział przedstawiciele Polski. (KW)

 

Piotr Bernabiuk, Norbert Bączyk, Tadeusz Wróbel

autor zdjęć: Łukasz Kermel/17 WBZ





Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO