moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję
Czołg-pułapka, który nie był ani czołgiem, ani pułapką

To było jedno z najtragiczniejszych wydarzeń w historii Powstania Warszawskiego. W ułamku sekundy ogromna radość z odniesionego sukcesu zmieniła się w rozpacz. Wybuch transportera min, tzw. czołgu-pułapki, na ulicy Kilińskiego zabił ponad 300 osób, ranił kilkaset. Od 1992 roku na pamiątkę tego wydarzenia 13 sierpnia jest obchodzony jako Dzień Pamięci Starówki.

Wrak niemieckiego pojazdu na ul. Kilińskiego. Fot. Jerzy Świderski / Wikimedia.

Barykada u zbiegu Podwala z placem Zamkowym od początku Powstania była celem ataków wojsk niemieckich. Zamykała bowiem jedną z najszerszych ulic na Starym Mieście. Rano 13 sierpnia do ataku na nią ruszyły dwa wozy bojowe – większy (prawdopodobnie czołg Panther lub samobieżne działo pancerne StuG 40) oraz dużo mniejszy, nieznany dotąd powstańcom, pojazd. Nie miał on ani wieżyczki, ani nie był uzbrojony. Nie był to zdalnie sterowany Goliath, ani tym bardziej czołg, jak podają niektóre źródła, lecz ciężki transporter ładunków wybuchowych Borgward, przeznaczony do burzenia umocnień. Kierowca podjeżdżał takim pojazdem pod cel ataku, zostawiał ładunek wybuchowy i odjeżdżał na bezpieczną odległość. Detonacja miny (dokonywana zdalnie lub za pomocą mechanizmu zegarowego) niszczyła umocnienia.

Czołg zatrzymał się w bezpiecznej odległości od powstańczych pozycji i dał pojedynczy strzał. Borgward natomiast zbliżył się do barykady, gdzie został obrzucony butelkami z benzyną. Pożar zmusił kierowcę do opuszczenia pojazdu. Powstańcy ugasili porzucony transporter i przeszukali go w nadziei na znalezienie broni. Dowódcy Batalionu „Gustaw” zameldowano, że załoga barykady „zdobyła czołg” i czeka na dalsze rozkazy.

W sztabie Batalionu łatwość zdobycia pojazdu od razu wzbudziła podejrzenie. Dziwił fakt, że Niemcy nie próbowali ani odbić porzuconego pod barykadą wozu, ani nawet go zniszczyć, by nie wpadł w ręce powstańców. Zastanawiający był także przebieg ataku – brak wsparcia piechoty dla pojazdów pancernych i szybkie wycofanie się większego z nich. Zdecydowano, że przed podjęciem ostatecznej decyzji, co zrobić z łupem, zostanie on dokładnie sprawdzony przez saperów pod osłoną nocy.

Ciężki transporter ładunków wybuchowych Borgward B IV ze zbiorów Muzeum Czołgów w Kubince. Fot. Danila Batalin / Wikimedia.

Około godziny 17 na barykadzie pojawił się jednak oddział powstańczy, który twierdził, że ma rozkaz uruchomienia pojazdu i zabrania go. Według relacji byli to żołnierze dywizjonu motorowego „Młot” lub kompanii motorowej „Orlęta”.

Borgward ruszył w głąb Starego Miasta. Przejechał Podwalem i Piekarską do Rynku Starego Miasta, a potem w kierunku Długiej. Najprawdopodobniej w jednej z bram na tej ulicy miał zaparkować, by ukryć się przed samolotami. Na całej trasie mieszkańcy i żołnierze entuzjastycznie reagowali na widok „łupu wojennego”. Choć pojazd był mały i trudno było uznać go za groźną broń pancerną, zdobycz budziła wielką radość.

Transporter wjechał w końcu w ulicę Kilińskiego. U jej wylotu znajdowała się niewielka, prawdopodobnie niedokończona, barykada. Kierowca pojazdu zaczął manewrować, chcąc przez nią przejechać. Trwało to dłuższą chwilę. W tym czasie wokół Borgwarda zdążył się zebrać kilkusetosobowy tłum żołnierzy i cywili zainteresowanych nietypowym widokiem. Podczas jednego z manewrów zsunęła się umieszczona z przodu metalowa skrzynia z ładunkiem wybuchowym. Nastąpił potężny wybuch. Dzieła zniszczenia dokonała eksplozja butelek zapalających, które były magazynowane w pobliskiej kamienicy.

Miejsce pamięci na ul. Kilińskiego. Fot. Dreamcatcher25 / Wikimedia

W promieniu kilkudziesięciu metrów rozpętało się piekło. Zginęło ponad 300 osób, w tym wielu żołnierzy. Kilkaset osób zostało rannych. – Ludzie, którzy stali w otwartych oknach, cywile, to była jatka. Wybuch spowodował popękanie szyb w oknach, które się powbijały jak szpilki w oczy, w twarz i twarze były cieknące krwią. Najgorsze były oczy, wszystko powbijało się. Zupełnie jak igły były opiłki tego szkła. Ci ludzie szli, ręce rozczapierzone, nic nie widzieli, zakrwawieni jak befsztyki – opisuje Maria Jaskólska w swoich wspomnieniach spisanych dla Archiwum Historii Mówionej Muzeum Powstania Warszawskiego. W wyniku wybuchu kontuzjowany został również gen. Komorowski „Bór”, który przyglądał się przejazdowi transportera z okna pałacu Raczyńskich.

Po wojnie wydarzenie to obrosło legendą, jakoby pojazd był pułapką specjalnie podrzuconą przez Niemców w pobliże powstańczych pozycji. Podobnie jak twierdzenie, że był to czołg, tak i ta wersja wydarzeń nie wytrzymuje krytyki. Niemcy chcieli za pomocą transportera ładunków wybuchowych zniszczyć barykadę blokującą wjazd na Podwale, a tylko brak ostrożności sprawił, że nieznany pojazd został wprowadzony w zatłoczone uliczki Starego Miasta.

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO