Punktualnie o 8.25 w gdyńskim porcie rozległy się strzały. Salut z pokładowej armaty oddał legendarny polski niszczyciel ORP „Błyskawica”. Chwilę później odpowiedział mu japoński okręt szkolny „Kashima”. Tak rozpoczęła się wizyta, która przejdzie do historii sił morskich obydwu państw.
Okręt flagowy japońskiego zespołu - „Kashima”.
Japońskie okręty wojenne nie tylko nigdy wcześniej nie cumowały w polskim porcie, ale nawet nie wpływały na Bałtyk. Dziś do Gdyni zawinęły aż trzy. Rano do Nabrzeża Pomorskiego przybił okręt szkolny „Kashima”. Został przyjęty z honorami. Historyczny niszczyciel ORP „Błyskawica” oddał na jego cześć 21 strzałów. Japończycy odpowiedzieli tym samym. – To stary morski ceremoniał. Kiedyś okręty w ten właśnie sposób demonstrowały, że nie mają wrogich zamiarów i dlatego zawijają do portu z pustymi lufami – tłumaczy kmdr ppor. Piotr Adamczak, p.o. rzecznika prasowego Marynarki Wojennej.
Na Japończyków czekała orkiestra i kompania honorowa Marynarki Wojennej oraz spora grupa mieszkańców i turystów. Wśród nich byli i tacy, którzy przynieśli ze sobą małe japońskie bandery. – To dla nas bardzo ważna wizyta – podkreślał kontradmirał Stanisław Kania, szef szkolenia Marynarki Wojennej, który w imieniu dowódcy powitał gości.
Okręty japońskie na redzie portu Gdynia. Film: Marynarka Wojenna
Wejście do Gdyni okrętów Morskich Sił Samoobrony Japonii. Film: Marynarka Wojenna
W tym samym czasie do Nabrzeża Francuskiego przybiły kolejne dwie jednostki z Japonii – okręt szkolny „Shirayuki” i niszczyciel „Isayuki”. Wszystkie one są w trakcie rejsu dookoła świata. Łącznie przepłyną 30 tysięcy mil morskich i odwiedzą 18 państw. A wszystko w ramach szkolenia młodych oficerów. – Do tej pory poznawali oni teorię podczas studiów w naszej akademii. Teraz przyszedł czas na zdobycie praktycznych umiejętności pod okiem doświadczonych marynarzy – wyjaśnia kontradmirał Fumiyuki Kitagawa z Morskich Sił Samoobrony Japonii (formalnie kraj ten nie ma marynarki wojennej), który dowodzi zespołem.
Polska znalazła się na trasie nieprzypadkowo. – Zależało nam na tym, bo Gdynia to bardzo dobry port. Poza tym zacieśnianie kontaktów z Polską ma dla nas duże znaczenie – przekonuje kontradmirał Kitagawa. – Co prawda, nasze kraje są położone w sporej odległości od siebie, a my nie należymy do NATO, ale mamy wspólnych sojuszników, przede wszystkim Stany Zjednoczone – zaznacza kontradmirał Kitagawa.
Do Polski przypłynął także niszczyciel „Isayuki”.
Podczas spotkania z dziennikarzami na pokładzie „Kashimy” nie krył zaskoczenia przyjęciem. – Odwiedziliśmy już kilka krajów, ale nigdzie nasza wizyta nie wzbudziła takiego zainteresowania. Nigdzie naszego okrętu nie odwiedziło tak wielu dziennikarzy – mówił. Kontradmirał Kitagawa, jak chyba wszyscy jego podwładni, w Polsce jest po raz pierwszy. – Ale już mi się tutaj podoba. Słyszałem, że macie niezłą kuchnię, głównie potrawy z wieprzowiny i ryby. Na pewno ich spróbuję – dodawał.
Tymczasem sami marynarze po oficjalnej ceremonii wrócili do codziennej krzątaniny. Jedni ustawieni w długi rząd opróżniali okręt ze śmieci, inni ładowali na pokład zapasy warzyw i owoców.
Okręt szkolny „Shirayuki” to niszczyciel rakietowy typu Hatsuyuki.
– Dla nas to oficjalna wizyta. Będzie ona jednak miała także wymiar praktyczny – podkreśla kontradmirał Kitagawa. W sobotę japońskie okręty wyjdą w morze, by ćwiczyć wspólnie z fregatą rakietową ORP „Gen. T. Kościuszko”. – To będzie ćwiczenie typu „Passex”. Potrenujemy manewrowanie w szykach czy udzielanie pomocy w razie pożaru na pokładzie. Przy okazji przez te kilka dni przyjrzymy się procedurom szkolenia młodych marynarzy, które opracowali i stosują Japończycy – zapowiada kontradmirał Kania.
Dziś po południu z dowództwem japońskiego zespołu spotka się minister obrony narodowej Tomasz Siemoniak.
Wizyta zakończy się w sobotę.
autor zdjęć: Marian Kluczyński
komentarze