Pogoda nie przeszkodziła zawodnikom Wojskowego Klubu Biegacza Meta Lubliniec aktywnie spędzić cztery dni długiego weekendu. Meciarze wybrali się do podzakopiańskich Kir, gdzie w Boże Ciało na stadionie biatlonowym zorganizowali klubowe zawody, a w kolejnych dniach brali udział w ogólnopolskich biegach górskich.
Czołówka biegaczy na trasie IV Biegu im. hrabiego Władysława Zamoyskiego, od prawej: Marek Grochowski (nr 29), Dariusz Marek (175), Robert Faron, Nataniel Swat (95), Zbigniew Obrochta i Michał Sowa (28)
Pod Giewont, do Ośrodka Biathlonowego w Kościelisku-Kirach, wybrała się liczna grupa członków klubu z Lublińca. – Wraz z dziećmi było nas 59 osób. Bardzo lubimy przyjeżdżać do ośrodka w Kirach, w którym przed laty gościli najsłynniejsi sportowcy Wojska Polskiego – mówi st. chor. sztab. Zbigniew Rosiński, wiceprezes Mety. – Tym razem wypoczynek w Tatrach połączyliśmy z udziałem w zawodach organizowanych przez Towarzystwo Gimnastyczne Sokół – dodaje wiceprezes, który wraz z przewodniczącym klubowej Komisji Rewizyjnej Grzegorzem Lancmanem każdego dnia długiego weekendu zaliczył start w imprezie biegowej.
Pierwszą imprezę – w Boże Ciało – zorganizowali sami działacze i zawodnicy Mety na stadionie biatlonowym w Kirach. – Podczas każdego pobytu w Ośrodku Biathlonowym organizujemy własne zawody. Tym razem wpadliśmy na pomysł, aby na wysokości 1000 m n.p.m. rywalizować na dystansie 1000 m o nagrodę w wysokości tysiąca… groszy – mówi chorąży Rosiński. – Nagroda do ostatniej chwili była niespodzianką, gdyż startujący zawodnicy wiedzieli tylko, że walczą o tysiąc. Nie sprecyzowaliśmy bowiem o jaki. Jednak zwycięzcy biegów w czterech kategoriach po otrzymaniu nagrody wcale nie narzekali, że dostali tylko tysiąc groszy – podkreśla wiceprezes.
Bieg dziewcząt wygrała Karolina Lancman. 1 km przebiegła w 4 min 4 s. Druga była Julka Kwoka (5,17), a trzecia Eliza Młynarska (5,35). W rywalizacji chłopców triumfował Karol Kubisz (3,59) przed Konradem Kubiszem (4,34) i Wojtkiem Szafarczykiem (4,57). – Karol 200 m przed metą wyprzedził prowadzącego od startu Michała Kuchmistrza, który zawsze bardzo szybko zaczyna bieg, a w końcówce brakuje mu sił – relacjonuje chor. Rosiński. Bieg kobiet wygrała Dorota Kubisz (4,17) przed Anną Kuchmistrz (4,41) i Anną Szafarczyk (4,53). W rywalizacji mężczyzn wszystkie miejsca na podium wywalczyli żołnierze z Jednostki Wojskowej Komandosów. Triumfował kpr. Jacek Bajda (3,03) przed st. szer. Adamem Wałowskim (3,06) i st. szer. Bartoszem Mirowskim (3,24). Z dystansem 1000 m na wysokości 1000 m n.p.m. w sumie zmierzyło się 46 osób.
IV Bieg im. hrabiego Władysława Zamoyskiego, film: Jacek Szustakowski
Dla kilkunastu uczestników „biegu o tysiąc” start w Kirach był tylko rozgrzewką przed trzema trudnymi imprezami ogólnopolskimi w biegach górskich: VI Biegiem Sokoła, IV Biegiem im. hrabiego Władysława Zamoyskiego i VI Wysokogórskim Biegiem im. druha Franciszka Marduły.
Bieg Sokoła na dystansie 15,6 km, m.in. z ciężkim podbiegiem z Doliny Strążyskiej na Czerwoną Przełęcz, wygrał Marek Grochowski z Gdańska, który występuje w barwach TG Sokół Zakopane. Trudną trasę przebiegł w 1 godz. 21 min 49 s. Najlepiej z zawodników Mety spisał się chor. rez. Grzegorz Lancman, który zajął 67. miejsce (1.53,00). St. szer. Bartosz Mirowski był 83. (1.59,57), policjant sierż. Tomasz Kobyliński – 84. (2.00,00), a st. chor. sztab. Zbigniew Rosiński – 96. (2.02,34). Bieg ukończyło 149 zawodników.
IV Bieg im. hrabiego Władysława Zamoyskiego rozegrano na trasie z Palenicy Białczańskiej do Morskiego Oka. Dystans 10 km przebiegło 211 zawodników. Zawody ukończył również 1,5 roczny Maciek Kobyliński, który do Morskiego Oka dojechał w wózku pchanym przez ojca Tomasza (obaj Meta). 14 s przed nimi, z czasem 1 godz. 26 min 43 s, finiszował niespełna 13-letni Michał Kuchmistrz, który był najmłodszym biegaczem szóstej edycji biegu zorganizowanego w tym roku z okazji 160. rocznicy urodzin hrabiego Zamoyskiego. – To pierwszy w karierze bieg Michała na dystansie 10 km – mówi sierż. Tomasz Kobyliński, który niemal przez cały bieg towarzyszył nastolatkowi. – Debiut wypadł całkiem nieźle. Mam nadzieję, że Michał w drodze do Morskiego Oka nie zniechęcił się do biegania w górach – dodaje biegacz Mety, który z Palenicy Białczańskiej biegł pchając pod górę wózek z synem Maćkiem. Blisko 45 min przed Kobylińskimi na metę wbiegł triumfator imprezy Robert Faron z Kamienicy. Z czasem 42 min 13 s wyprzedził Nataniela Swata z Piasta Gliwice (42,18) i Michała Sowę z Gdańska (42,28). Na 12. pozycji w kategorii open i pierwszej w kategorii M-50 finiszował ppłk rez. Andrzej Błaszczak, który od lutego zeszłego roku – po zakończeniu zawodowej służby – reprezentuje barwy zakopiańskiego TG Sokół. Z zawodników Mety najlepszy był st. szer. Jacek Bajda, który zajął 22. miejsce – biegł 48 min 42 s.
Zawodnicy Wojskowego Klubu Biegacza Meta Lubliniec, którzy przez cztery dni zaliczyli cztery starty w Tatrach: wiceprezes klubu st. chor. sztab. Zbigniew Rosiński (z lewej) i przewodniczący klubowej Komisji Rewizyjnej chor. rez. Grzegorz Lancman.
Zakopiański Weekend Biegowy z Sokołem zakończył VI Wysokogórski Bieg im. druha Franciszka Marduły, w ramach którego rozegrano II Mistrzostwa Polski w Biegach Wysokogórskich Skyrunning. W zawodach mogło wystartować jedynie 350 zawodników. Ostatecznie z Jaszczurówki (900 m n.p.m.) wyruszyło 321 biegaczy. Trudną trasę prowadzącą przez Przełęcz Świnicką (2051) i Kasprowy Wierch (1987) do schroniska na Kalatówkach (1198) pokonało 301 zawodników. Triumfował wychowanek lublinieckiej Mety Marcin Świerc. Zwycięzca wielu imprez organizowanych przez Wojskowy Klub Biegacza dystans 25,6 km pokonał w 2 godz. 18 min 31 s. Rywalizację pań wygrała Dominika Wiśniewska-Ulfik (2.43,00). Wyczerpujący bieg ukończyło pięcioro reprezentantów Mety: Grzegorz Lancman (222. miejsce / czas 4.08,08), Andrzej Grezel (249/4.17,25), Zbigniew Rosiński (252/4.18,47), Tomasz Kubisz (257/4.21,45) i Dorota Kubisz (258. miejsce open i 22. wśród kobiet /4.21,50).
Wiceprezes Mety po raz pierwszy startował w tak trudnym biegu górskim. – Na pewno coś ciekawego się przeżyło. Warto było. Trasa była ciężka. Jeden z zawodników złamał nogę, inny zemdlał na Kasprowym. Nie obyło się bez skręceń nóg i dotkliwych obtarć skóry po upadkach na kamienie – mówi chorąży Rosiński. – Muszę przyznać, że dobrze sprawdziły się w tych ciężkich warunkach wojskowe buty. Dobrze trzymały skał, nie ślizgały się, a gruba podeszwa dobrze mnie izolowała od kamieni – chwali swoje buty wiceprezes i przyznaje, że on i zawodnicy Mety z rodzinami bardzo aktywnie spędzili długi weekend w Tatrach.
autor zdjęć: Jacek Szustakowski
komentarze