To była trzecia misja żołnierza z bartoszyckiej brygady. Wcześniej wyjeżdżał z wojskami ONZ na Wzgórza Golan. W Afganistanie, gdzie służył jako żołnierz X zmiany, miał przygotować kolegom wigilijną kolację. Nie zdążył, 21 grudnia minie pierwsza rocznica jego śmierci.
Pochodził z Zabełcza, małej wsi na Lubelszczyźnie. Wszystko zawdzięczał ciężkiej pracy. – Jego tata zmarł dość wcześnie. Z żoną i córką Zuzią często odwiedzał mamę i pomagał jej w pracach przy domu – wspomina ppłk Krzysztof Malankiewicz, szef wojsk rakietowych i artylerii 20 Bartoszyckiej Brygady Zmechanizowanej.
W 20 Bartoszyckiej Brygadzie był kucharzem. Jego znajomi do dziś wspominają zdolności kulinarne żołnierza. – Marek miał talent do gotowania. Wystarczyło dać mu kilka składników, a on robił z nich wykwintne danie – mówi szer. Paweł Gałuszka. Spotykali się z Markiem przy kuflu piwa, by pogadać i odreagować niełatwą służbę.
Żołnierzom z bazy w Ghazni miał przygotować Wigilię 2011. „Nie zdążyliśmy wspólnie, całą ekipą gotować. Zabrakło czasu. Gdy zobaczyłam słoiki z rybą w occie, wiedziałam, że to jego” – pisze opolska dziennikarka Madgalena Pilor, prowadząca blog o Afganistanie. Razem z żołnierzami X zmiany była na misji, gdy doszło do zamachu na opancerzony pojazd, którym jechało pięciu polskich wojskowych.
Jednak prywatnie największą pasją Tomali było wędkowanie. – Uwielbiał łowić ryby. Każde pieniądze, które udało mu się odłożyć, przeznaczał na kupno sprzętu wędkarskiego. Zbierał też książki, katalogi i gazety na ten temat – wspomina Gałuszka.
Lubił spotkania z przyjaciółmi. Czasami na imprezach sierż. Tomala wyciągał gitarę. Potrafił grać i śpiewać. – Miał szeroki repertuar, ale piosenek wojskowych nie śpiewaliśmy – opowiada szer. Gałuszka. – Marka nie ma, ale to nie znaczy, że jest nieobecny. Co prawda nie łapię się już na myśli, że zaraz przyjdzie, nie szukam go wzrokiem, ale często razem z chłopakami go wspominamy. Sądzę, że już do końca zostanie w naszej pamięci – dodaje żołnierz.
Marek Tomala został pośmiertnie awansowany ze stopnia starszego szeregowego na stopień sierżanta. Prezydent RP odznaczył go Gwiazdą Afganistanu i Krzyżem Kawalerskim Orderu Krzyża Wojskowego.
1 listopada na grobie Marka zapłonęły znicze od kolegów z jednostki. Pojawiły się też pod tablicą upamiętniającą poległych żołnierzy przy kościele garnizonowym w Bartoszycach. Koledzy są przekonani, że znicze zapalą też ludzie, którzy osobiście go nie znali, a mimo to pamiętają, jak wielką tragedią była jego śmierć.
Rok temu, gdy do kraju dotarła wiadomość o śmierci 5 polskich żołnierzy, na jednym z internetowych forów anonimowa osoba o nicku „też matka” napisała: „Odszedłeś cicho i bez pożegnania, jak ten, co nie chce swym odejściem smucić. Jak ten, co wierzy w chwili rozstania, że ma niebawem z dobrą wieścią wrócić”.
autor zdjęć: arch. PKW Afganistan
komentarze