moja polska zbrojna
Od 25 maja 2018 r. obowiązuje w Polsce Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 z dnia 27 kwietnia 2016 r. w sprawie ochrony osób fizycznych w związku z przetwarzaniem danych osobowych i w sprawie swobodnego przepływu takich danych oraz uchylenia dyrektywy 95/46/WE (ogólne rozporządzenie o ochronie danych, zwane także RODO).

W związku z powyższym przygotowaliśmy dla Państwa informacje dotyczące przetwarzania przez Wojskowy Instytut Wydawniczy Państwa danych osobowych. Prosimy o zapoznanie się z nimi: Polityka przetwarzania danych.

Prosimy o zaakceptowanie warunków przetwarzania danych osobowych przez Wojskowych Instytut Wydawniczy – Akceptuję

Obierki z błotem

Myślę, że nasza placówka wykonała swoje zadanie. Choć w konfrontacji z Rosjanami nie mieliśmy szans, na wiele godzin zatrzymaliśmy ich okręty idące ku Odessie – podkreśla Władysław Zadorin, żołnierz ukraińskiej piechoty morskiej, który wziął udział w obronie Wyspy Węży, a potem dwa lata spędził w rosyjskiej niewoli.

Spodziewał się Pan, że wejdą na Ukrainę?

Prawdę mówiąc, nie. Jesienią 2021 roku Rosjanie zgromadzili na granicy z Ukrainą potężne siły, ale potem kilkakrotnie pojawiała się informacja, że je wycofują. Okazało się jednak, że to była zasłona dymna.

REKLAMA

Inwazja zastała Pana na Wyspie Węży ...

Tak, zostałem tam skierowały 3 stycznia 2022 roku. Służyłem wtedy w piechocie morskiej jako starszy marynarz. Dowodziłem obsadą działka przeciwlotniczego.

Proszę opowiedzieć trochę o funkcjonującej tam placówce.

Wyspa Węży to niewielki skalisty skrawek lądu położony blisko wybrzeża Rumunii. Według podań został tam pochowany mityczny Achilles. Potem kamienie z jego grobowca miały posłużyć do budowy latarni morskiej. Dla Ukrainy wyspa ma strategiczne znaczenie, ponieważ pozwala kontrolować ruch statków i okrętów zmierzających choćby w kierunku Odessy. Swego czasu nawet toczyliśmy o nią spór z Rumunami. Kiedy tam przyjechałem, miejscowy garnizon liczył 80 żołnierzy i strażników granicznych. Na wyspie mieszkali też cywile – około dziesięciu osób odpowiedzialnych za obsługę tamtejszych instalacji i wspomnianej latarni morskiej.

W jaki sposób dowiedzieliście się o wybuchu wojny?

O czwartej rano 24 lutego na wyspie został ogłoszony alarm bojowy. Początkowo zakładaliśmy, że to wstęp do ćwiczeń. Wkrótce jednak wpłynęła do nas kolejna informacja – rosyjskie wojska przekroczyły granicę, mamy pełnoskalową wojnę. Chwilę później na telegramie zaczęły pojawiać się pierwsze zdjęcia bombardowanych miast. Docierało to do nas z trudem, bo wokół nas było jeszcze tak spokojnie. Do czasu, oczywiście...

Kiedy pojawiły się rosyjskie okręty?

Pierwszy około dziewiątej rano. To była jakaś jednostka rozpoznawcza, która otworzyła do nas ogień. Pociski nie doleciały jednak do celu. Za to dwie godziny później na horyzoncie dostrzegliśmy krążownik rakietowy „Moskwa” i korwetę „Wasilij Bykow”. Okręty zbliżyły się do wyspy. Ktoś z załogi „Moskwy” zaczął wywoływać naszą placówkę przez radio...

I wtedy padły słowa, które szybko urosły do rangi jednego z symboli ukraińskiego oporu: „Russkij wojennyj korabl idi na...”.

Tak. Później, kiedy byliśmy w niewoli, Rosjanie bardzo chcieli dowiedzieć się, który z naszych je wypowiedział. Solidarnie jednak milczeliśmy, żeby autor nie miał kłopotów. Przyznam, że teraz też nie chcę o tym mówić...

Co było dalej?

Naszemu dowódcy udało się wynegocjować ewakuację cywilów. My postanowiliśmy zostać na posterunku. Byliśmy żołnierzami, nie chcieliśmy złamać przysięgi. Wczesnym popołudniem do wyspy dobiły dwie łodzie z Ukrainy, które zabrały cywilów. Kiedy tylko się oddaliły, „Moskwa” rozpoczęła ostrzał naszych pozycji. Wkrótce pojawiło się też lotnictwo, a na wybrzeżu desantowały się rosyjskie wojska specjalne. Przeciwnik miał ogromną przewagę. Nie byliśmy w stanie przeciwstawić się mu w szybko zapadających ciemnościach. Nasz dowódca zdecydował, że należy się poddać. Jestem mu za to ogromnie wdzięczny, bo tylko dzięki temu przeżyliśmy. Myślę jednak, że wyspa wykonała swoje zadanie. Faktycznym celem rosyjskich okrętów była Odessa. A my zdołaliśmy zatrzymać ich ruch na długie godziny. Potem dodatkowo szyki pomieszała im mgła.

Jak Pan wspomina pierwsze godziny niewoli?

Jeszcze na wyspie Rosjanie poprowadzili nas na miejsce, które nazywaliśmy pirsem, i przez kilka godzin kazali nam leżeć na ziemi – na zimnie i przy porywistym wietrze. Około północy pojawił się holownik „Szachtior”. Nasza jednostka, która została zajęta przez Rosjan podczas aneksji Krymu. Około siódmej dotarliśmy na jej pokładzie do Sewastopola. Tam spędziliśmy dwa tygodnie. Początkowo byliśmy dobrze traktowani. Dostawaliśmy przyzwoite jedzenie, mieliśmy dostęp do książek, telewizji, pryszniców. Później jednak wszystko się zmieniło. Rosjanie przerzucili nas do Symferopola, a stamtąd do Kurska. Kolejnym etapem było przygraniczne miasteczko Szebekino. Tam rzekomo mieliśmy zostać wymienieni na rosyjskich jeńców. Nie doszło jednak do tego. Rozpoczęły się za to brutalne przesłuchania. Rosjanie chcieli wydobyć od nas jak najwięcej informacji o rozmieszczeniu naszych wojsk, uzbrojeniu, morale. Sięgali przy tym po tortury, razili prądem... Ale to był zaledwie wstęp do tego, co wyczyniali z nami później.

Długo pozostawał Pan w Szebekinie?

Zaledwie dwa dni. Potem chłopaków z Wyspy Węży umieścili w różnych obozach. Ja trafiłem do Starego Oskołu, ale co pewien czas przenosili mnie w kolejne miejsca: do Wałujek, Aleksiejewki, raz jeszcze do Kurska. A tortury stawały się coraz bardziej wymyślne i brutalne. W Starym Oskole głodowaliśmy. Aby nie umrzeć, gotowaliśmy obierki z ziemniaków zmieszane z błotem. Nauczyliśmy się jeść myszy, ślimaki, robactwo. Na prysznic mieliśmy zaledwie 15 sekund. Do łaźni chodziliśmy w pozycji łabędzia, czyli pochyleni z wysoko związanymi rękoma. Musieliśmy przy tym odliczać po niemiecku i francusku – „eins, zwei, drei”, „un, deux, trois”. Strażnicy powtarzali, że to próba przed paradą zwycięstwa, na której będą nas gnali jako jeńców. Do tego urządzali nam lekcje historii. Musieliśmy powtarzać, że Krym jest rosyjski, że Japonia nie ma żadnych praw do Wysp Kurylskich, że Ukraina nie jest żadnym państwem, że to właściwie „Okraina”, czyli pogranicze Rosji... Rosjanie bili nas pałkami, rozbijali o nasze głowy szklane butelki. W Wałujkach pilnowali nas głównie Buriaci i Jakuci. Mieli tam takie urządzenie do rażenia zwierząt – długą plastikową pałkę, przez którą płynął prąd. Przystawiali ją jeńcom do odbytu, genitaliów i wciskali guzik... Wielu chłopaków zostało zgwałconych, niektórzy wykastrowani. To był koszmar. Właściwie znośne warunki panowały tylko w Aleksiejewce. Komendant więzienia traktował nas przyzwoicie, bo – jak się okazało – pochodził z Odessy... Ale to był niestety wyjątek.

Miał Pan poczucie, że z rosyjskich więzień już nie wyjdzie. Czy jednak żył Pan nadzieją?

W Aleksiejewce strażnicy podsunęli mi rosyjski paszport. W środku moje zdjęcie, dane... Kusili: „podpisz i natychmiast wyjdziesz na wolność”. Nie chciałem. Potem 31 grudnia 2022 roku dowiedziałem się, że jadę do Kurska, a potem na wymianę. Ale i tym razem okazało się, że to kłamstwo. Zostałem w więzieniu na kolejny rok. Wyszedłem dopiero 3 stycznia ubiegłego roku. W ramach wymiany jeńców Rosjanie uwolnili 200–300 naszych. Kiedy szedłem do niewoli, ważyłem 120 kilogramów, kiedy wychodziłem na wolność – dokładnie połowę mniej. W ciągu tych prawie dwóch lat miałem dwie próby samobójcze, ale przetrwałem chwile słabości. Przy życiu trzymała mnie myśl, że kiedyś wrócę do rodziny.

Po uwolnieniu zdecydował się Pan pozostać na Ukrainie.

Najpierw była trzymiesięczna rehabilitacja na Litwie, a potem... chciałem robić coś pożytecznego. Dziś nadal aktywnie biorę udział w wojnie, tyle że w inny sposób. Zaangażowałem się w walkę z rosyjską dezinformacją. Uczestniczę w projekcie „Break the Fake”, który polega na wyszukiwaniu w sieci i oznaczaniu rosyjskich fake newsów. Jeżdżę po świecie i opowiadam o swoich doświadczeniach. Przez ostatnie miesiąca odwiedziłem 15 europejskich krajów.

Jest w Panu wiara, że ta wojna skończy się w najbliższym czasie?

Mam nadzieję, że mimo wszelkich przeciwności zwycięstwo jest coraz bliżej. Bardzo zależy mi na tym, by Ukraina zachowała granice wytyczone jeszcze w 1991 roku po rozpadzie ZSRS. Bo to przecież zostało zapisane w naszej konstytucji.

 


Rozmowa została przeprowadzona przy okazji „Watch Docs”, festiwalu filmów dokumentalnych, które zostały poświęcone prawom człowieka. Władysław Zadorin był gościem „Małego Kina” w Lesznie.

Wyspa Węży (Wyspa Wężowa) była okupowana przez Rosję do 30 czerwca 2022 roku. Rosyjskie wojska wycofały się z niej po atakach przeprowadzonych przez Siły Zbrojne Ukrainy. Kreml zapewniał, że to „gest dobrej woli”. 8 lipca 2023 roku wyspę odwiedził prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski.

Rozmawiał: Łukasz Zalesiński

autor zdjęć: AFP PHOTO / PLANET LABS PBC, Łukasz Zalesiński

dodaj komentarz

komentarze


Pilecki – mniej znane oblicze bohatera
 
Jak Ślązacy stali się panami własnego domu
Gra o kapitulację
Bohater odtrącony
Pierwsza misja Gripenów
Ukwiał z Gdańska
Zarzuty w sprawie ujawnienia fragmentów planu „Warta”
Typhoony i Gripeny nad Bałtykiem
Polska 1 Dywizja Pancerna zajęła Wilhelmshaven
Spartakiadowe zmagania w Łasku
Ustawa o obronie ojczyzny – pytania i odpowiedzi
Na początek: musztra i obsługa broni
Zapraszamy na „Wakacje z wojskiem”
Wiedza na trudne czasy
Nowy prezes PGZ-etu
Piorun – polska wizytówka
Pod siatką o medale mistrzostw WP
„Przekazał narodowi dziedzictwo myśli o honor i potęgę państwa dbałej”
Bezzałogowce w Wojsku Polskim – serwis specjalny
DriX – towarzysz okrętu
Podniebny Pegaz
Pracowity dyżur Typhoonów
Na pomoc po katastrofie
Zawody West Point. Kadeci AWL-u z ósmą lokatą
Więcej na mieszkanie za granicą
Gdy zgasną światła
Nasi czołgiści najlepsi
Polska i Norwegia zacieśniają stosunki
Szef MSZ do Rosji: Nigdy więcej nie będziecie tu rządzić
Nowa siła uderzeniowa
Na początek: musztra i obsługa broni
Ustawa bliżej żołnierzy
MON: Polska nie wyśle wojsk na Ukrainę
Historyczna umowa z Francją
Ogień z nabrzeża
Narodowy Dzień Zwycięstwa z żołnierzami
Jeszcze więcej OPW w roku 2025
Sport kształtuje mentalność
Polskie Pioruny dla Belgii
Sportowcy z „armii mistrzów” pokazali klasę
Tarcza Wschód. Porozumienia z Lasami i KOWR-em
Każdego dnia trzeba podtrzymywać pamięć o naszej historii
Nowa partia Abramsów już w Polsce
Mamy pierwszych pilotów F-35
Wspólna wola obrony
Pegaz nad Europą
Gdy sekundy decydują o życiu
Walka pod napięciem
Pod żaglami – niepokonani z AMW
Zostań cyberlegionistą! Wojsko rusza z nowym programem
Basen dla Rosomaka
Historyczne zwycięstwo Ukraińców w potyczce morsko-powietrznej
Kontrakty dla firm produkujących na rzecz obronności
Składy wysokiego ryzyka
Czołgi końca wojny
Jak daleko do końca wojny?
Poznajcie Głuptaka – polskiego kamikadze
Nurkowie bojowi WS wyróżnieni
Koniec wojny, którego nie znamy
USA wycofają się z działań na rzecz pokoju w Ukrainie?
Mistrzyni olimpijska najszybsza na Bali
Międzynarodowe manewry pod polskim dowództwem
Obierki z błotem
Wakacje? To czas na wojsko
Misja PKW „Olimp” doceniona

Ministerstwo Obrony Narodowej Wojsko Polskie Sztab Generalny Wojska Polskiego Dowództwo Generalne Rodzajów Sił Zbrojnych Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych Wojska Obrony
Terytorialnej
Żandarmeria Wojskowa Dowództwo Garnizonu Warszawa Inspektorat Wsparcia SZ Wielonarodowy Korpus
Północno-
Wschodni
Wielonarodowa
Dywizja
Północny-
Wschód
Centrum
Szkolenia Sił Połączonych
NATO (JFTC)
Agencja Uzbrojenia

Wojskowy Instytut Wydawniczy (C) 2015
wykonanie i hosting AIKELO